4. Heather 2.0?

540 33 26
                                    

*RODRICK*

Rano zszedłem na śniadanie w świetnym nastroju, nucąc pod nosem jakąś piosenkę, którą usłyszałem na stacji benzynowej.

- Jesteś chory? - zapytał Greg, a ja przewróciłem oczami.

- Chyba ty - odparłem, a moja mama skarciła mnie wzrokiem.

Po chwili zaczęła mi się przyglądać.

- No co? - spytałem, nalewając sobie mleka do miski z płatkami.

- Wiesz, że dzisiaj jest sobota? - odezwał się tata.

- Tak. O co wam chodzi? - wzruszyłem ramionami.

- Po prostu zawsze śpisz do południa... - zauważyła mama.

- Dzisiaj mam coś ważnego do załatwienia - pochwaliłem się, pokazując język jedzącemu ciastko z czekoladą Manny'emu.

- Nawet założyłeś w miarę przyzwoite ubrania... - ojciec klepnął mnie w plecy.

- Rozmowa o pracę? - spytała z nadzieją mama, jednocześnie nalewając mojemu bratu soku do szklanki.

- Tak jakby. Tylko ciekawsza i ważniejsza - odparłem. - Dobra, nie mam czasu z wami gadać - chwyciłem kluczyki do mojego vana i wyszedłem z kuchni.

- Powodzenia! - usłyszałem krzyk mamy, kiedy zamykałem za sobą drzwi.

***

- Stary, będziemy sławni! - krzyknął Chris, przybijając piątkę Wardowi.

- Nie mogę uwierzyć, że załatwiłeś nam spotkanie z gościem, który odkrył Travisa Barkera! - powiedział do mnie Bill. - W sumie powinieneś zacząć szukać sobie jakiejś fajnej laski, jak już będziesz popularny...

- Może nawet uda ci się z Heather Hills - rzucił Ward.

Wzruszyłem ramionami, a Chris trzepnął mnie w ramię.

- Co z tobą? Jeszcze niedawno popłakałbyś się ze szczęścia na takie coś...

- Bez takich - prychnąłem. - Zresztą rozmawiałem ostatnio z Heather i było całkiem normalnie. Po prostu mój typ się trochę zmienił...

- Dobra, dobra, jak ma na imię? - zarechotał Bill.

- Co was to obchodzi? - zaśmiałem się, kręcąc głową.

- Stary, kiedyś opowiedziałem ci jak spotykałem się z babką, która była ode mnie starsza o dwadzieścia lat. Ze szczegółami - przypomniał, a my parsknęliśmy śmiechem. - Dawaj, Rod.

- Naomi Lane - wyznałem, a oni spojrzeli na mnie jednocześnie.

- Heather 2.0? - spytał Ward.

- Ona nie jest taka jak Heather - zaprotestowałem. - Lubię ją.

- Gadaliście chociaż raz? - prychnął Bill.

- Jesteśmy znajomymi - wzruszyłem ramionami. - A zresztą nie muszę wam się tłumaczyć.

Zatrzymałem się pod ogromnym, nowoczesnym domem.

- Wow - westchnął Chris.

Wysiedliśmy z samochodu i stanęliśmy pod drzwiami. Zadzwoniłem do drzwi i stanąłem jak wryty, kiedy się otworzyły.

Przede mną stała Naomi. Miała na sobie szarą bluzę, szorty i czarne klapki.

- Hej - skinęła na mnie głową i wpuściła nas do środka.

- Co ty tu robisz?! - zapytałem zaskoczony.

- Mieszkam - zaśmiała się melodyjnie. - Dominic Lane to mój ojciec.

Przez chwilę patrzyłem na nią, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.

- Kozak! Jestem Chris - blondyn wyminął mnie i podał dziewczynie rękę.

*NAOMI*

- Macie menadżera? - zapytał ojciec, a Rodrick pokręcił głową. - To z kim mam rozmawiać?

- Ze mną - odezwałam się i objęłam bruneta.

- Chyba sobie żartujesz, Naomi - powiedział surowo, a ja przewróciłam oczami.

- Uważasz, że jestem za głupia, żeby od czasu do czasu coś dla nich załatwić? - spytałam i poczułam na plecach uspokajający dotyk Rodricka.

- Nie, po prostu...

- To mów - zażądałam.

- Jesteś taka sama jak matka - westchnął i odwrócił się do milczących do tej pory chłopaków. - Na razie wstawię waszą płytę na swoje platformy streamingowe. Zobaczymy jak pójdzie. Jeśli zdobędziecie wystarczającą liczbę odsłuchań, zobaczymy się jeszcze raz.

- Dziękujemy, panie Lane. Nie zawiedziemy pana! - obiecał brunet.

*RODRICK*

- Rodrick, wsiadasz? - zapytał głośno Bill z samochodu.

- Za chwilę - rzuciłem, zatrzymując się na chwilę przy skrzynce na listy. - Dzięki za wszystko - zwróciłem się do Naomi.

- Nie ma za co - uśmiechnęła się promiennie.

- Już tyle dla mnie zrobiłaś, a ledwo mnie znasz... Jesteś niesamowita - uniosłem kąciki ust do góry, a ona się zarumieniła. - Zawstydziłem cię? - zaśmiałem się, a ona uderzyła mnie w ramię, ale po chwili też się uśmiechnęła.

- Mnie? Chciałbyś - puściła mi oczko.

- Właśnie, może przyszłabyś do mnie jutro? - powiedziałem, niewiele myśląc.

- Chętnie - zgodziła się.

- Serio? - prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że zajdę tak daleko. - W takim razie do zobaczenia jutro.

- Pa! - przytuliła mnie lekko na pożegnanie.

Kiedy zniknęła za drzwiami, wciąż czułem jej kwiatowe perfumy na swojej koszulce.




___________________________________________

Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Oczywiście zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.

Do następnego,
frenchtimothee

Plastic Girls / Rodrick Heffley ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz