*RODRICK*
Rano zszedłem na śniadanie w świetnym nastroju, nucąc pod nosem jakąś piosenkę, którą usłyszałem na stacji benzynowej.
- Jesteś chory? - zapytał Greg, a ja przewróciłem oczami.
- Chyba ty - odparłem, a moja mama skarciła mnie wzrokiem.
Po chwili zaczęła mi się przyglądać.
- No co? - spytałem, nalewając sobie mleka do miski z płatkami.
- Wiesz, że dzisiaj jest sobota? - odezwał się tata.
- Tak. O co wam chodzi? - wzruszyłem ramionami.
- Po prostu zawsze śpisz do południa... - zauważyła mama.
- Dzisiaj mam coś ważnego do załatwienia - pochwaliłem się, pokazując język jedzącemu ciastko z czekoladą Manny'emu.
- Nawet założyłeś w miarę przyzwoite ubrania... - ojciec klepnął mnie w plecy.
- Rozmowa o pracę? - spytała z nadzieją mama, jednocześnie nalewając mojemu bratu soku do szklanki.
- Tak jakby. Tylko ciekawsza i ważniejsza - odparłem. - Dobra, nie mam czasu z wami gadać - chwyciłem kluczyki do mojego vana i wyszedłem z kuchni.
- Powodzenia! - usłyszałem krzyk mamy, kiedy zamykałem za sobą drzwi.
***
- Stary, będziemy sławni! - krzyknął Chris, przybijając piątkę Wardowi.
- Nie mogę uwierzyć, że załatwiłeś nam spotkanie z gościem, który odkrył Travisa Barkera! - powiedział do mnie Bill. - W sumie powinieneś zacząć szukać sobie jakiejś fajnej laski, jak już będziesz popularny...
- Może nawet uda ci się z Heather Hills - rzucił Ward.
Wzruszyłem ramionami, a Chris trzepnął mnie w ramię.
- Co z tobą? Jeszcze niedawno popłakałbyś się ze szczęścia na takie coś...
- Bez takich - prychnąłem. - Zresztą rozmawiałem ostatnio z Heather i było całkiem normalnie. Po prostu mój typ się trochę zmienił...
- Dobra, dobra, jak ma na imię? - zarechotał Bill.
- Co was to obchodzi? - zaśmiałem się, kręcąc głową.
- Stary, kiedyś opowiedziałem ci jak spotykałem się z babką, która była ode mnie starsza o dwadzieścia lat. Ze szczegółami - przypomniał, a my parsknęliśmy śmiechem. - Dawaj, Rod.
- Naomi Lane - wyznałem, a oni spojrzeli na mnie jednocześnie.
- Heather 2.0? - spytał Ward.
- Ona nie jest taka jak Heather - zaprotestowałem. - Lubię ją.
- Gadaliście chociaż raz? - prychnął Bill.
- Jesteśmy znajomymi - wzruszyłem ramionami. - A zresztą nie muszę wam się tłumaczyć.
Zatrzymałem się pod ogromnym, nowoczesnym domem.
- Wow - westchnął Chris.
Wysiedliśmy z samochodu i stanęliśmy pod drzwiami. Zadzwoniłem do drzwi i stanąłem jak wryty, kiedy się otworzyły.
Przede mną stała Naomi. Miała na sobie szarą bluzę, szorty i czarne klapki.
- Hej - skinęła na mnie głową i wpuściła nas do środka.
- Co ty tu robisz?! - zapytałem zaskoczony.
- Mieszkam - zaśmiała się melodyjnie. - Dominic Lane to mój ojciec.
Przez chwilę patrzyłem na nią, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.
- Kozak! Jestem Chris - blondyn wyminął mnie i podał dziewczynie rękę.
*NAOMI*
- Macie menadżera? - zapytał ojciec, a Rodrick pokręcił głową. - To z kim mam rozmawiać?
- Ze mną - odezwałam się i objęłam bruneta.
- Chyba sobie żartujesz, Naomi - powiedział surowo, a ja przewróciłam oczami.
- Uważasz, że jestem za głupia, żeby od czasu do czasu coś dla nich załatwić? - spytałam i poczułam na plecach uspokajający dotyk Rodricka.
- Nie, po prostu...
- To mów - zażądałam.
- Jesteś taka sama jak matka - westchnął i odwrócił się do milczących do tej pory chłopaków. - Na razie wstawię waszą płytę na swoje platformy streamingowe. Zobaczymy jak pójdzie. Jeśli zdobędziecie wystarczającą liczbę odsłuchań, zobaczymy się jeszcze raz.
- Dziękujemy, panie Lane. Nie zawiedziemy pana! - obiecał brunet.
*RODRICK*
- Rodrick, wsiadasz? - zapytał głośno Bill z samochodu.
- Za chwilę - rzuciłem, zatrzymując się na chwilę przy skrzynce na listy. - Dzięki za wszystko - zwróciłem się do Naomi.
- Nie ma za co - uśmiechnęła się promiennie.
- Już tyle dla mnie zrobiłaś, a ledwo mnie znasz... Jesteś niesamowita - uniosłem kąciki ust do góry, a ona się zarumieniła. - Zawstydziłem cię? - zaśmiałem się, a ona uderzyła mnie w ramię, ale po chwili też się uśmiechnęła.
- Mnie? Chciałbyś - puściła mi oczko.
- Właśnie, może przyszłabyś do mnie jutro? - powiedziałem, niewiele myśląc.
- Chętnie - zgodziła się.
- Serio? - prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że zajdę tak daleko. - W takim razie do zobaczenia jutro.
- Pa! - przytuliła mnie lekko na pożegnanie.
Kiedy zniknęła za drzwiami, wciąż czułem jej kwiatowe perfumy na swojej koszulce.
___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Oczywiście zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.Do następnego,
frenchtimothee
CZYTASZ
Plastic Girls / Rodrick Heffley ✓
Fanfiction'Plastic people don't got nothing to say They're judging me, I'm judging you We ain't got nothing else to do' ~Palaye Royale~