Pięć lat później*RODRICK*
Kolejny koncert, tym razem w Sydney. Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć po Berlinie, ale kontrakt, który podpisaliśmy z nową wytwórnią, nie dawał wiele czasu na odpoczynek.
Rozejrzałem się po sali koncertowej. Była wypełniona aż po brzegi.
Niewiarygodne, że udało nam się zgromadzić tylu fanów w jednym miejscu - pomyślałem, kiedy grałem wolniejszą melodię.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na ludzi w kilku pierwszych rzędach. Jedna z twarzy wydała mi się znajoma, ale zignorowałem dziwne przeczucie. Być może to zmęczenie dawało mi się we znaki...
***
- Mówię wam, zawaliłem ten riff - powiedział Chris, kiedy siedzieliśmy w barze po koncercie.
- Nikt nawet nie zauważył - zaśmiałem się, biorąc łyk piwa.
- Nikt oprócz pięciu tysięcy fanów, którzy znają nasze piosenki na pamięć - zażartował Ward.
- Poczekajcie, pójdę po drugą butelkę - odezwałem się i zeskoczyłem z barowego stołka.
Minąłem grupę nastolatków i trzech mężczyzn w średnim wieku. Już miałem ustawiać się w kolejce do barmana, kiedy usłyszałem:
- Rodrick?
Odwróciłem się i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- Naomi?
Z uśmiechem skinęła głową.
Prawie w ogóle się nie zmieniła. Może tylko jej włosy były jaśniejsze niż wcześniej, ale jej twarz pozostała niemal taka sama jak wtedy, gdy kończyliśmy liceum.
- Wow, miło cię widzieć - zrobiłem krok w przód i uścisnąłem ją na przywitanie.
- Ciebie też. Ile czasu już minęło? Pięć lat? - upewniła się, a ja potwierdziłem. - Właśnie, to jest Martin - dodała, wskazując na mężczyznę obok siebie.
Wyglądał jak australijska wersja Matthew McConaughey'a. Był blondynem, a jego twarz pokryta była trzydniowym zarostem. Na przedramieniu miał wypłowiały, etniczny tatuaż żółwia. Nie pasował mi za bardzo do Naomi, dlatego od razu zacząłem zastanawiać się, kim dla niej jest.
- Hej! Jestem ogromnym fanem twojego zespołu - odezwał się, podając mi rękę. - Byliśmy dzisiaj z Naomi na koncercie, daliście czadu! - uniósł kąciki ust do góry.
Czyli jednak twarz, którą widziałem w tłumie, mogła należeć do Naomi.
- Martin to mój mąż - wyjaśniła, pokazując mi obrączkę, a blondyn uśmiechnął się dumnie.
- O - wydusiłem z siebie zaskoczony. - Kiedy wzięliście ślub?
- Z sześć miesięcy temu - odparł mężczyzna.
- Gratuluję - powiedziałem bez przekonania.
- Dzięki - wymianę zdań przerwał nam dzwonek telefonu. - Sorry, muszę odebrać. Zostawię was, będziecie mogli chwilę porozmawiać i powspominać dawne czasy - puścił oczko dziewczynie i wyszedł z baru.
- Co u ciebie? Poza byciem wielką gwiazdą i użeraniem się z napalonymi fankami? - zażartowała, a ja się zaśmiałem.
- Nic specjalnego. Podpisałem kontrakt z nową wytwórnią i jeżdżę po świecie - wzruszyłem ramionami.
- Ojciec do dzisiaj pluje sobie w brodę, że was nie zatrzymał - roześmiała się, a ja razem z nią.
- A co u ciebie? - spytałem, skanując ją wzrokiem.
- Niedawno skończyłam studia. Zamieszkałam z Martinem i w weekendy prowadzimy zajęcia z surfowania dla dzieci - odparła.
- Brzmi ciekawie - podsumowałem.
- Naprawdę dobrze się tu czuję - wyznała.
- Rozumiem.
- Rodrick, co tak długo?! - krzyknął Chris, zwracając na siebie uwagę całego lokalu.
- Dobrze było porozmawiać - powiedziała dziewczyna. - To... Chyba do zobaczenia?
- Naomi?
- Tak?
- Czy on zobaczył w tobie to, co kiedyś ja? - spytałem, nawiązując do jej wyznania sprzed kilku lat.
Namyśliła się chwilę, po czym odparła:
- Nie - uśmiechnęła się. - Musiałby mieć twoje oczy, głuptasie.
Również się uśmiechnąłem i popatrzyłem w jej oczy po raz ostatni.
"I nie ma opcji, że kiedyś będę z tobą
Ale przyjaciele nie patrzą na siebie w taki sposób"___________________________________________
Witam wszystkich ❤️
To już ostatni rozdział 'Plastic Girls'. Mam nadzieję, że książka wam się podobała. Dziękuję wam za wasze gwiazdki i komentarze!To co?
Do następnej książki,
frenchtimothee
![](https://img.wattpad.com/cover/277805556-288-k508294.jpg)
CZYTASZ
Plastic Girls / Rodrick Heffley ✓
Fanfiction'Plastic people don't got nothing to say They're judging me, I'm judging you We ain't got nothing else to do' ~Palaye Royale~