7.

493 32 2
                                    

_________________<○>_________________

_________________<○>_________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

_____________<○>_____________

Andrea

Moje miejsce od kilku dni znajdowało się w ogromnym łóżku.
Mimo mojego mowienia,że nic mi  nie dolega.
Jednak wszyscy w tym samym,czasie postanowili skłonić mnie do odpoczynku.

W końcu pomału zaczęłam wracać do pełni sił.
A mój brzuch z,każdą minutą wydawał mi się wiekszy.
Z tego co mówiła Freya to dosyć normalne.
Że dziecko hybrydy w pewien sposób będzie rozwijało się dwa razy szybciej.

Przekręciłam się na drugi bok by delikatnie się wychylić.
Kiedy moje oczy spoczęły na zegarku sapnęłam zrezygnowana.
Jakim cudem wstałam tak późno skoro od zawszę byłam wczesnym markiem?

Powolnym krokiem podeszłam w kierunku ogromnej szafy.
Z,której wyciągnęłam zwykłe czarne leginsy i ogromną czerwoną bluzę.
Ze swoją zdobyczą pokierowałam się w stronę łazienki.

Po zapaleniu światła w pomieszczeniu.
Podeszłam do wany by zaraz w niej zaczęła wlewać się woda.
W między czasie zaczęłam zdejmować z siebie odzienie.
By zamoment wskoczyć do ciepłej wody.

_______________<○>________________

Po uchyleniu okna wzdrygnęłam się delikatnie.
Kiedy chłodne powietrze dostało się do środka pomieszczenia.
Mimo praku pomysłu na dzisiejszy dzień.

Moje spojrzenie zatrzymało się na średniej wielkości płótnie.
Może Klaus nie będzie miał mi zazłe jak zużyje mu jedno.

Kiedy w swoją rękę,pochwyciłam pędzel by zaliczyć go w czerwonej farbie.
Dla niektórych kolor czerwony to krew i ogień. Związany jest z niebezpieczeństwem i konfliktu,energi,determinacji,pasji.

A dlamnie jest on symbolem witalności i działalności.
Ogromej odwadze i lojalności do danej osoby.

-Tutaj.-Podszkoczyłam w miejscu,kiedy jego ogromne dłonie oplotły moją talię. Przewierając mnie do swojej klatki piersiowej. -Wybacz nie chciałem ciebie przestraszyć.Musisz dodać więcej więcej zieleni.

-Tym razem ci wybaczę.-Odparłam uśmiechając się delikatnie.-Ale nie wtrelaj nosa do mojej pracy.

-Oj  już dobrze,dobrze.-Podniósł powoli dłonie do góry w geście rezygnacji.-Co tutaj tak zimno.

-Cóż postanowiłam dodać trochę powietrza w tym pokoju.-Westchnęłam odwracając się by pocałować go w policzek.

-Z tobą jak z dzieckiem.-Sapnął odsuwając się odemnie.By w wampirzym tempie znaleźć się przy oknie by je zamknąć.-Otwarte okno.Twoje mokre włosy..

-Spokojnie.-Przegryzłam wargę,kiedy jego tęczówki spojrzały na mnie.-No,co?

-Zastanawiam się,co takiego się stało.Że wstałaś z łóżku?

Mimo Ciemności|Mikaelson|Volturi|Zakończona|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz