Rozdział VIII : Luogo sacro - miejsce święte

269 24 28
                                    

Obudziłem się i poczułem ogromny chłód, który panował w pomieszczeniu w którym akurat się znajdowałem. Byłem tak ociężały, że nie potrafiłem się podnieść, czy nawet uchylić powiek. Czułem się okropnie zmęczony, wręcz wyczerpany z całej energii po kilku godzinach snu. Wtuliłem się w przywarte do mnie ciało, choć nawet nie miałem pewności czy to jest osoba o której myślę, ta z którą zasnąłem. Postanowiłem otworzyć oczy i okazało się, że moje wspomnienie nie było snem. Jeongguk nadal był przy mnie i choć nie obejmował mojego ciała ponieważ byliśmy w innej pozycji niż zasnęliśmy, to nigdzie nie poszedł, nie zostawił mnie samego. Leżałem obok chłopaka mając nogę przerzuconą przez jego ciało, a moja ręka spoczywała na jego torsie. Nadal nie mogłem uwierzyć, że jesteśmy tak blisko siebie i mogę bezkarnie wpatrywać się w nic nieświadomego Jeona. Czemu nie mogło być tak już zawsze? Gdy spał, wyglądał tak czysto i niewinnie, jak grecki bóg, który wcale nie zasługiwał na pójście do Hadesu, lecz jego czyny mówiły zupełnie co innego. Podniosłem swoją rękę i delikatnie przejechałem palcem po jego żuchwie, próbując go nie obudzić. Wyglądał perfekcyjnie, nieskazitelnie, wręcz bez wad. Nigdy nie ciągnęło mnie do Azjatów, choć sam nim jestem, ale Jungkook to heros, w dodatku koreańskiego pochodzenia. Wcale się nie dziwie dlaczego wiele dziewczyn wzdycha na jego widok, według mnie jego twarz jest idealna, wymarzona, a ciało ma idealne proporcje. Podniosłem się do siadu, a na oparciu łóżka wisiała moja piżama jak i ubrania chłopaka. Postanowiłem, że w końcu wstanę, bo pragnienie napicia się wody i ból głowy wygrał z pozostaniem w łóżku jeszcze przez moment z mężczyzną rzeźbionym przez samego Baccia Bandinelli. Podniosłem się z materaca i pierwsze co zrobiłem to wsunąłem spodnie od piżamy, a następnie zarzuciłem jej górę na siebie zapinając kilka guzików. Podszedłem do Jeongguka i przykryłem go kołdrą, aby nie marznął, gdy nie będzie mieć obok innego ciała, które w jakikolwiek sposób go ogrzeje. Jak najciszej opuściłem pomieszczenie cały czas trzymając klamkę i jak najciszej ją puściłem. Zszedłem po schodach po których wczoraj wnosił mnie Jungkook i wszedłem do kuchni w której znajdował się Jimin podparty o blat trzymając w dłoniach szklankę wody.

— Hej — odezwałem się do niego zachrypniętym głosem, a on podniósł na mnie swój wzrok.

— Woda i tabletka przeciwbólowa? — Zaproponował na co kiwnąłem głową, że właśnie po to tutaj przyszedłem.

— Jak się spało? — Zapytałem kiedy zielona pastylka już znajdowała się w moich dłoniach, a Park nalewał mi wody do przezroczystego naczynia.

— Wylądowałem w łóżku z własnym bratem — oznajmił bezuczuciowo, a ja zrobiłem wielkie oczy. — Nie, nie to co myślisz. Po prostu razem spaliśmy przytuleni do siebie, to wszystko — zaczął się tłumaczyć. — Dziwnie się obudzić w objęciach swojego brata. A twoja? — Dodał po chwili.

— Zwyczajnie, spałem z Jungkookiem.

— W sensie, że ty i.. — odparł.

— Nie, nic się nie wydarzyło wczoraj pomiędzy nami — wtrąciłem się.

— Ale jednak znaleźliście się w jednym łóżku.

— Tylko się przytulaliśmy — wyznałem.

— Przytulaliście się? — Zdziwił się. — Przy tobie jest całkowicie inny, dalej tego nie pojmuję, choć mówisz o tym cały czas — oznajmił siadając przede mną na blacie kuchennym.

— Jakoś tak wyszło, naprawdę było miło — uśmiechnąłem się na samo wspomnienie.

— W końcu spałeś z chłopakiem, który ci się podoba więc to nic dziwnego, ale i tak zastanawia mnie to, że dał się tobie tak do siebie zbliżyć. Nieważne, cieszę cię twoim szczęściem — dodał po chwili.

Mine and yours lies | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz