Rozdział XXVIII : La calma prima della tempesta - cisza przed burzą

311 15 2
                                    

Po tym co powiedział do mnie Jeongguk, w pośpiechu opuścił restaurację a po moich polikach zaczęły spływać kolejne łzy. Namjoon momentalnie podszedł do mnie i już po chwili zdołał mnie uspokoić mówiąc, że to wcale nie moja wina i nie powiedziałem niczego nieodpowiedniego, choć wcale się za nic nie obwiniałem, ale nie mógł wiedzieć do końca co czuję widząc moją reakcję. Zwyczajnie było mi przykro po tym co od niego usłyszałem, nawet nie byłem na niego zły, po prostu po raz kolejny się zawiodłem. Jego rodzice po prostu zamilkli nie wiedząc co mogą dodać. Zdawałem sobie sprawę, że było im wstyd, bo nie tak miał wyglądać dzisiejszy wieczór, a w szczególności dla mnie. W ciszy zjedliśmy zamówione dania oraz przystawki, które przyszły praktycznie po natychmiastowym opuszczeniu lokalu przez ich syna. Po skończonym posiłku i zapłaceniu, od razu ruszyliśmy w stronę hotelu bez zbędnych rozmów. Nikt nie miał ochoty się odzywać, poprowadzić zwykłej wymiany zdań chociażby na temat pogody. Joon tylko zapytał mnie w drodze powrotnej czy nie chcę spać w jego pokoju, bo ma jedno wolne łóżko, ale uznałem, że wrócę do siebie i nie będę przed niczym uciekał, bo to do niczego nie prowadziło. Nasze pokoje były porozmieszczane w różnych miejscach budynku więc jak rozdzieliliśmy się a potem znalazłem się już sam na odpowiednim piętrze, dostrzegłem Jeongguka, który siedział zapłakany przed drzwiami naszej wspólnej sypialni. Gdy wyczuł kogoś obecność zerknął na mnie, aby następnie opuścić głowę i wrócić do wpatrywania się w wykładzinę. Stanąłem przed nim i wyciągnąłem dłoń w jego stronę, aby pomóc mu się podnieść, a on tym razem spojrzał prosto w moje oczy i podał mi rękę po czym wstał na równe nogi by następnie nieoczekiwanie wtulić się we mnie, gdy ja już chciałem wprowadzić kartę i otworzyć nasz pokój. Byłem świadomy, że żałował swoich słów, ale nie wiedział co mógłby mi teraz powiedzieć. Nie mógł cofnąć tego co zostało rzucone na wiatr, ale teraz żadne wyjaśnienia z jego strony nie ukoiłyby bólu, który mi sprawił, to było dla mnie za dużo. Nie odwzajemniłem jego uścisku, po prostu stałem bez ruchu czekając aż mnie puści żebym mógł w końcu odblokować zamek. Chociaż jednego byłem pewien, cuchnął papierosami niemiłosiernie. W końcu, gdy się ode mnie odsunął weszliśmy do środka a Jeon widząc jak oschły jestem w stosunku do niego, wyszedł na balkon, aby po raz kolejny zapalić i wypuścić dym z ust, szukając sposobu poradzenia sobie z tym co się nam przytrafiło. Nie miałem siły żeby nawet wziąć prysznic, tylko przebrałem się w większą koszulkę kiedy Gguk truł się kolejną dawką tytoniu i od razu położyłem się, aby odpocząć. W końcu zasnąłem, czując ogromną pustkę, gdy Gguk finalnie znalazł się na drugim końcu łóżka zamiast zamknąć mnie w swoich ramionach. Już o poranku odzywaliśmy się do siebie w miarę normalnie lecz tylko wtedy kiedy tylko sytuacja tego wymagała, nie wracając przy tym do tego co stało się wczoraj. Nie mieliśmy zamiaru psuć innym wyjazdu czy planów, woleliśmy udawać przy nich, że wszystko jest w porządku, choć oni doskonale wiedzieli, że to nie prawda, jednak nie zamierzali ingerować w to co jest pomiędzy nami skoro zachowywaliśmy jakiekolwiek pozory. W następnych dniach pozwiedzaliśmy kilka miejsc całą piątką, bez zbędnych sprzeczek i robiliśmy to na co reszta miała ochotę, a później wracaliśmy z Jeonggukiem w nasze cztery ściany udając, że tej drugiej osoby wcale tam nie ma.

Obudziłem się jak każdego dnia dotykając prześcieradła obok mnie, które znów obdarzyło mnie chłodem. Dzisiejszego ranka słońce przebijało się przez chmury co skutkowało tym, że promienie wpadały przez szyby rozświetlając całe pomieszczenie nie dając pospać przy tym ani chwili dłużej. Nie chciało mi się wstać, aby przykryć okna zasłoną, jedyne co zrobiłem to podparłem się łokciami o materac rozglądając się po pokoju aż w końcu usłyszałem, że ktoś wchodzi do środka i nie był zapewne to nikt inny niż Gguk. Kiedy pojawił się na moim widoku z tacką na której znajdowało się pełno pokrojonych przeróżnych owoców oraz bukiet składający się z kilkunastu intensywnie różowych róż, byłem przekonany, że to nie będzie kolejny cichy dzień pomiędzy naszą dwójką, pomijając fakt, że były dziś moje siedemnaste urodziny. Chociaż czy aby na pewno mogłem być tego pewien skoro życie moich rodziców było jednym wielkim kłamstwem? Może i ja sam nim byłem.

Mine and yours lies | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz