PROLOG

244 9 2
                                    

Wyciągnęłam rękę i podgłośniłam muzykę. Leciała nasza piosenka. Zatraciłam się w słowach i nic się już nie liczyło. Byłam wolna...

Śpiewała razem ze mną. Dzięki niej oderwałam się od rzeczywistości. Czułam się jak ptak, który zaraz rozłoży skrzydła i poleci. Poleci i będzie tak fruwał aż do zachodu słońca.

-Ej królewno! Nad czym tak dumasz? - spytała.

- Nad niczym. Po prostu się zamyśliłam - popatrzyłam na nią. Cieszyłam się, że znam taką osobę - dziewczynę, na którą zawsze mogę liczyć, która zawsze mi pomoże. - Dziękuję ci. Wiesz że...

- Ależ przestań. Od czego są przyjaciele? - przerwała mi wypowiedź. - Nie mówmy o tym. Już jest wszystko dobrze - chwyciła mnie za rękę i lekko uniosła kąciki ust w górę.

I za to po prostu ją kocham - uśmiechnęłam się sama do siebie.

Słońce chylilo się ku horyzontowi, a my dalej jechałyśmy. Wjeżdżałyśmy na most prowadzący do miasta, kiedy przed nami pojawiła się szybko jadąca ciężarówka, która jakby specjalnie ustawiła się w poprzeg drogi.
Zdążyłam tylko spojrzeć na twarz przyjaciółki, ścisnęłam jej dłoń, a nasze ciała ogarnęła ciemność.

To nie tak miało wyglądać ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz