Rozdział 18+ (a coście myśleli, przecież to początek OSTATNIEJ części, trzeba tu trochę rozrywki)
Już dawno straciłam wiarę, że kiedykolwiek osiągnę pełen spokój. Mimo to, robiłam wszystko, by po procesie Veroniki Moretti jak najszybciej wrócić do normalnego funkcjonowania. Kurczowo uczepiłam się pracy i starałam się zagospodarować sobie każdą wolną chwilę tak, by nie myśleć za dużo o tym, co przeszłam. Nie mogłam doczekać się rozpoczęcia roku akademickiego. Nauka, zwłaszcza w obcym języku, była bardzo angażująca, a tego właśnie mi brakowało.
Moje dni wyglądały dość podobnie. Szłam do Notte Eterna, gdzie nieraz brałam na siebie pracę innych, byleby tylko się nie nudzić. Pomijając czas występów Damiano, w pozostałe wieczory pozostawaliśmy dość niszowym lokalem. W domu, jeśli akurat nie znalazłam sobie żadnego męczącego zajęcia, czytałam książki. Unikałam gazet i wszelkich portali informacyjnych, ustawiłam radio tak, by nadawało tylko pasma muzyki — byleby uniknąć wiadomości o sprawie Veroniki Moretti. Nie mogłam oczywiście uciekać od niej w nieskończoność, jednak póki co moim priorytetem było osiągnięcie równowagi psychicznej.
— Zajedziesz się — powiedział mi któregoś dnia Damiano. — Olga, błagam, posiedź sobie na tyłku chociaż przez pięć minut. Świat się od tego nie zawali.
Zignorowałam jego uwagę, choć w głębi serca wiedziałam, że ma rację. Nie byłam jednak gotowa na zmierzenie się ze swoimi myślami. Jeszcze nie teraz.
— Mam coś dla ciebie — dodał po chwili, gdy zrozumiał, że za nic w świecie otwarcie się z nim nie zgodzę.
— Hm?
Wręczył mi pocztówkę z Operą Wiedeńską. Spojrzałam na nią lekko zdziwiona.
— Dzięki. Wiesz, że nawet kiedyś tam byłam?
Uśmiechnął się lekko. Pomyślałam, że przegapiłam coś oczywistego.
— Mało tego, wiem, że uwielbiasz Wiedeń. Z tyłu jest voucher. Za tydzień jedziemy na małą wycieczkę. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, kochanie.
Zbaraniałam. Byłam przekonana, że sobie ze mnie żartuje. A później zaczęłam liczyć. Nadal nic mi nie pasowało.
— Jest piętnasty sierpnia — powiedziałam. — Ethan miał urodziny w lipcu. A wtedy myśmy chyba...
— Wtedy była przyjaźń z pełnym pakietem usług. — Damiamo posłał mi obłędny uśmiech. — A piętnastego sierpnia zeszłego roku, w Dello, dodam nawet, że w u mnie w mieszkaniu, na kuchennym blacie, stwierdziłaś, że będziemy ze sobą chodzić. Tymi słowami.
— Tak? — Patrzyłam na niego przez chwilę z co najmniej zdumioną miną. — No tak!
Uśmiechnęłam się przepraszająco. Damiano westchnął.
— A teraz ty zrób mi prezent i przestań się wreszcie zadręczać. Naprawdę, Olga. Veronica siedzi w więzieniu i szybko z niego nie wyjdzie. Proces jest za tobą. Nie wiadomo, czy będzie składała apelację, a nawet jeśli będzie... Nic na to nie poradzisz! Martwię się o ciebie, wiesz o tym? Ostatnio zachowujesz się jak nakręcana zabawka!
Cóż, nie mogłam temu zaprzeczyć.
— Wiem... I przepraszam, ale... jest mi ciężko. No i przede wszystkim dziękuję. To był dobry rok, Damiano. Bardzo dobry. Chyba... najlepszy jaki miałam. — Mówiłam chaotycznie, ale szczerze.
Przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w pocałunku. Gdyby nie to, że musiałam zbierać się do pracy, zapewne skończyłoby się tak, jak w Dello, dokładnie rok temu. Czas biegł niesamowicie szybko, zwłaszcza jeśli chodziło o dobre chwile. Nie licząc małej przerwy, naprawdę byłam z Damiano od roku. Uśmiechnęłam się do siebie, trochę nie dowierzając.
CZYTASZ
Letni dzień || 18+ || Damiano David ff
FanfictionOstatnia część trylogii o Oldze i Damiano. Po procesie Veroniki para próbuje odzyskać spokój. Okazuje się jednak, że los ma wobec nich inne plany.