W Wiedniu poczułam, że żyję. I przestało mnie to przerażać. Choć te dwa dni minęły w mgnieniu oka, miałam wrażenie, że pomogły mi odnaleźć coś, co już dawno utraciłam. Gdy znaleźliśmy się w samolocie, który miał zabrać nas z powrotem do Mediolanu, przytuliłam się do Damiano.
— Dziękuję — powiedziałam. — To chyba najlepsza wycieczka w moim życiu.
Choć nazajutrz mieliśmy wrócić do rzeczywistości, do dni przepełnionych pracą i obowiązkami, wciąż czuliśmy się jak na wakacjach. Sierpień dobiegał końca, lecz wcale nas to nie obchodziło.
— Co podobało ci się najbardziej? — zapytał Damiano, gdy samolot wystartował.
— Chyba opera.
Pokiwał głową.
— Mnie też. No i to, co było wczoraj, w hotelu.
Parsknęłam śmiechem. Tak, ten aspekt wyjazdu również był bardzo udany.
— Ciekawe, czy Vasco już ci odpisał?
Skrzywiłam się. Nie rozmawialiśmy o nim przez cały wyjazd.
— Możliwe. Chociaż mam nadzieję, że nie. Po co mam psuć sobie wieczór?
Gdy wylądowaliśmy w Mediolanie i zabraliśmy nasze rzeczy, niechętnie włączyłam telefon. Obiecałam sobie, że będę poza zasięgiem tak długo, jak to możliwe. Chciałam odpocząć od ludzi. Damiano zrobił to samo. Śmiałam się, że żyjemy jak para jaskiniowców, jednak odcięcie się od internetu i nieustannych wiadomości, dobrze nam zrobiło. Mogliśmy nacieszyć się sobą, krótkimi chwilami, które były zarezerwowane tylko dla naszej dwójki.
— I co? — zapytałam, gdy uruchomił swoją komórkę.
— Trzy nieodebrane, jeden od operatora, jeden od Victorii... No i oczywiście dzwonił też Luca. Pewnie chciał sprawdzić, czy jeszcze żyję. A u ciebie?
— Jeden od naszego ulubionego detektywa. Z wczoraj.
— Czyli Vasco odpisał.
— Najwyraźniej. Może od razu do niego oddzwonię. Albo lepiej napiszę esemesa, nie mam ochoty z nim gadać. Jeżeli ma list, to może go przynieść za godzinę.
Damiano pokiwał głową. Wsiedliśmy do taksówki i wróciliśmy do domu. Przyjemnie było znaleźć się z powrotem w mieszkaniu. Miałam ochotę od razu rzucić się na łóżko i zasnąć. Nazajutrz czekała mnie praca. Wcale nie miałam chęci spędzić całego dnia w Notte Eterna. Spodziewałam się małego ruchu i wszechobecnej nudy, która nieraz wykańczała bardziej od tłumu gości.
Damiano podsunął mi zapalniczkę. Wypaliliśmy papierosy w kuchni.
— Zrobię kawę — zaproponowałam i włączyłam ekspres. Było po staremu. Było bardzo, bardzo dobrze.
— Ciekawe, kiedy przyjedzie ten pajac? — zastanowił się głośno Damiano. — Nie dziwię się, że Vasco też go nie lubi. Jak można dzwonić do ludzi, którzy właśnie są na wyjeździe? Liczył, że rzucisz wszystko, by pogadać z panem mordercą, czy co?
— Nie zdziwiłabym się. Ale wiesz, jestem już spokojniejsza. Co ma być, to będzie. Chyba naprawdę odpoczęłam.
— I bardzo dobrze. Chyba słyszę twój telefon — mruknął Damiano i wstał. Przyniósł mi komórkę z korytarza.
— Ojciec? — zapytałam zdziwiona, zerknąwszy na wyświetlacz. Odebrałam. — Halo?
Dziwnie było usłyszeć głos ojca po drugiej stronie. Nawet nie pamiętałam, kiedy ostatnio gadaliśmy.
CZYTASZ
Letni dzień || 18+ || Damiano David ff
FanficOstatnia część trylogii o Oldze i Damiano. Po procesie Veroniki para próbuje odzyskać spokój. Okazuje się jednak, że los ma wobec nich inne plany.