Rozdział 7 - Las, część 1

9 1 0
                                    

- Szybciej, szybciej, dzieciaczki wy moje – mówił David, krążąc od pokoju do pokoju na drugim piętrze, gdzie znajdowały się jego gwiazdy. Dzisiaj mieli wyjeżdżać i David sądził, że nastolatkowie już się pakują. A tak naprawdę większość leżała jeszcze w łóżkach, lub siadali na nim i co jakiś czas otwierali oczy, starając się przyzwyczaić wzrok do światła dziennego lub umysł do tego, że to już koniec drzemki. Nie mieli nawet na sobie piżam, tylko ciuchy z wczorajszej imprezy. Niektórzy byli tak silni, że zdołali umyć zęby, a przynajmniej myśleli, że to zrobili. W rzeczywistości lustra w łazienkach były popisane pastą, czasami nawet układającą się w wyrazy, z których sprzątaczka chwilę po ich wyjeździe nie była zadowolona. Niektóre fanki zdołały nawet włamać się do pokoi chłopaków i napisały im pastą na lustrach swoje numery telefonu. Można było to jeszcze znieść, ale do tego na ramach luster zawieszone były części damskiej bielizny.

 Ethan mocno ziewnął i przetarł oczy otwartymi dłońmi. Ponownie ziewnął i włączył odtwarzacz radiowy. Muzyka zawsze go pobudzała do życia. Uregulował średnią głośność i zaczął bujać głową w rytm popowej piosenki. Niestety, nadal znajdował się w łóżku, do tego z zaspanymi oczyma i jego poranek rozpoczął się od porządnego guza na głowie. Zaklął ramę i zaczął się ubierać, już całkowicie obudzony. Ubierał się jednak … w rytm muzyki. Zawsze tak robił, jednak że piosenka była bardzo szybka, źle się to skończyło.

 Zamknął apteczkę i wyszedł z łazienki po porannej toalecie z kilkoma plastrami, które zdobiły jego łokcie. Nadal masując obolałą głowę, zbliżył się do okna od strony ulicy. Było lato, jednak pora była bardziej jesienna i ludzie chodzili w płaszczach, walcząc z chłodem. Na chodnikach pojawiły się pierwsze krople deszczu. Na niebie za to toczyła się wojna domowa pomiędzy chmurami a Słońcem. Jeszcze nie było wiadome, kto wygrał, lecz na razie przeważały ciemne chmury, a armia Słońca powoli się wycofywała. Jednak żadne z tych zjawisk nie ciekawiły Ethana. Zaciekawiła go Samantowa ręka otwierająca drzwi do srebrnego samochodu.

 - Samanta! Samanta! Eeej nooo – krzyczał Ethan, biegnąc w jej stronę. Dziewczyna odwróciła się z charakterystycznym dla niej, krzywym grymasem na twarzy. Popatrzyła na niego spode łba, w środku ciesząc się, że przyszedł bo nie chciała tego robić sama. Oczywiście nie mogła tego okazać.
 - Czego? – warknęła z głosem przepełnionym żądzą mordu.
 - Sam … czek .. e … - dyszał Ethan, starając się coś powiedzieć.
 Samanta prychnęła.
 - Cóż za ironia. Mój książę z bajki przyjechał, a nie ma nawet siły zanieść mnie do swojego pałacu.
 W tym czasie Ethan zdołał odetchnąć i wydukał:
 - Pal licho pałac, do mego pokoju zaprowadzę cię, tyci acz przytulny – poruszał brwiami.
 Gdy Samanta dała mu potężnego kuksańca, przeszedł do rzeczy.
 - Gdzie ty … jak … z kim … czym … - miał tyle pytań, że nie mógł skleić jednego, normalnego zdania.
 Samantę najwyraźniej bawiła sytuacja. Usiadła na ławce obok, położyła nogę na nogę i przybrała kojący, miły wyraz twarzy.
 - Po kolei, kochany – powiedziała głosem słodkim jak miód, dotykając paznokciami podbródka Ethana.
 Czyje to auto? – spytał zauroczony.
 Faceta z mięsnego naprzeciwko – odpowiedziała słodko i uśmiechnęła się – ukradłam je, byśmy uciekli w siną dal, tylko ty i ja …
 Widząc, że Ethan nabiera się jak głupi i do tego uśmiecha, trzepnęła go w ten czerwony policzek – Mój, durniu. Mam zamiar pojechać do rodziców zanim wyjedziemy. Nie widziałam ich rok. Jedziesz ze mną czy zepchnąć się z ławy na ziemię, byś wdychał spaliny mojego Mercedesa?
 Ethan otrząsnął się z transu.
 - A reszta? Cade, Alicja … ?
 - Nie mam zamiaru organizować wycieczki. Jedziesz ty albo nikt. Sama dam sobie radę – odpowiedziała opryskliwie. Po chwili postanowiła uderzyć w jego słaby punkt – Będziemy sami całe 4 godziny w jedną stronęę…
 - Tylko ty i ja? – zapytał podekscytowany Ethan.
 Przewróciła oczami – Tak, tylko ty i ja …
 Stoi – oznajmił i czekał, aż dziewczyna otworzy samochód. Potem wpakował się razem z nią na jedno siedzenie.
 - Zjeżdżaj – odepchnęła go na miejsce obok i kazała mu się przesiąść do tyłu.
 - A nie lepiej będzie tu? Moją pomocną ręką obejmę cię i będę wspierał w czasie jazdy …
 Samanta dała mu w twarz tak mocno, że przeleciał przez siedzenie na tylne miejsca.

Dom Mroku *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz