Była już 2 nad ranem a przyjaciele leżeli już w swoich łóżkach, Draco leżał swobodnie na swoim łóżku a Harry pozwolił swojej głowie spoczywać na jego ramieniu. W nocy brunet się przebudził. Znowu miał koszmar i znowu to był ten koszmar, który powtarzał się u niego co parę dni.
Harry nie potrafił sobie tego wytłumaczyć więc wbił wzrok w sufit. Chwilę później zorientował się, że Draco na niego patrzył. Obrócił głowę do ślizgona i wbił w niego wzrok delikatnie się uśmiechając. Draco szybko odwzajemnił uśmiech i pocałował go w czoło. Była już siódma nad ranem a Harry znowu nie przespał całej nocy ze względu na głupi koszmar. Śniło mu się cały czas to samo, że blondyn śmieje się do niego niewinnie i nagle ktoś trafia w niego zaklęciem niewybaczalnym, wszystkim dobrze nam znanym. Śmiertelnym. Czary były dozwolone w ich świecie. Harry doskonale pamiętał Hogwart i tęsknił za nim. Czasami potrafił wpatrywać się godzinami w okno bez sensu i rozpamiętywać te dni w nim. Od zawsze lubił Dracona i się przyjaźnili. *Tak na potrzeby ff zmieniłam niektóre fakty*
Nagle z jego transu wyrwał go głos blondyna.-Harry już chyba z 10 raz do ciebie mówię. Dzień dobry.
-Przepraszam, zamyśliłem się. Wiesz jak to ja.-Odpowiedział rozstrzepany nadal Harry, zrywając się z łóżka na równe nogi.
Szybko się ubrał ignorując przy tym podejrzliwe spojrzenia Draco i zszedł na dół.
Ślizgon nie pozostawał dłużny i sam ubrał się szybko, nie zwracając, chociaż to niewiarygodne, są jego włosy.
-Gdzie się tak spieszysz? Nigdy tak szybko nie wyskoczyłeś jak poparzony mi z łóżka- Zaczął rozbawiony Draco, ale od razu zauważył powagę na twarzy Pottera i się poprawił.-O co chodzi?
-To ciało. Musi tu jeszcze być, musimy je sprawdzić! Sami zgłosimy się do tej sprawy, ale nie możemy im nic mówić, że to widzieliśmy bo od razu szef nas zwolni. Po prostu pojedziemy na komendę i powiemy im zmyśloną wersję wydarzeń.
-Zmyśloną czyli jaką?-Ponownie spytał Malfoy, opierając się o framugę drzwi.
-Tego jeszcze nie wiem. Musimy ją przemyśleć tak, aby brzmiała ona wiarygodnie. - Wzruszył ramionami i odparł Harry.
-Jasne, znowu miałeś koszmar?
-Tak
-Sam nie wiem dlaczego je mniewasz, ale myślę, że najlepiej by było jakbyś o nich zapomniał albo poradził się szlamy.-Odparł zwycięzko ślizgon, a chytry uśmieszek wdarł mu się na usta, jak za dawnych lat.
-Nie mów tak na nią, to, że jej nie lubisz nie znaczy, że ja jej nie lubię a ty musisz ją akceptować, czy tego chcesz czy nie. Ale przyznam ci masz całkiem dobry pomysł!
-No widzisz. Jednak do czegoś się przydaję, ale radziłbym Ci ruszać tyłek i zbierać się do pracy bo obawiam się, że sprawca mógłby zabrać stamtąd ciało, ponieważ mógł wyczuwać, że las to nie najlepsze miejsce na zwłoki.
-Masz rację. -Odpowiedział gryfon i natychmiast udał się do wyjścia.
Draco zawsze prowadził bo jak to on mówił ,,Jesteś jeszcze za młody i za niski, żeby prowadzić Harry" co swoją drogą bardzo denerwowało bruneta. Nie przyznawał się do tego, gdyż nigdy nie chciał kłótni podczas jazdy. Przynajmniej od momentu, gdy Draco przejechał biednego ptaka przez to, że zamiast na drodze, skupił się na dogryzaniu Harremu. Gryfon był na niego wtedy bardzo długo zły i nie odzywali się do siebie chyba z tydzień. Wspólne mieszkanie i praca im to utrudniły, więc szybko zrezygnowali z tego pomysłu. Dojeżdżali już powoli pod komisariat a gdy to zrobili, to Harry szybko, bez namysłu ruszył w jego kierunku a zaraz za nim nadganiał go Draco i dopiero po chwili zdołał zrozumieć, że jego włosy są w okropnym stanie i zaraz prawdopodobnie naje się wstydu. Przeczesał nerwowo ręką swoje nieułożone i nierozczesane włosy, posyłając przy tym mordercze spojrzenie Potterowi, a ten jakby nigdy nic tylko do niego się uśmiechnął.
-------------------------------------------------------------Szefie. Znaleźliśmy w lesie to ciało. Mamy zdjęcia. Pewnie spytasz się, jak je znaleźliśmy, otóż z Draconem postanowiliśmy zrobić sobie spacer i nagle natknęliśmy się na to oto ciało. Nie robiliśmy z nim nic, z tego powodu, że sprawca był na miejscu. I tak wiem głupio postąpiliśmy w ten sposób, ale strqch wziął gór..-wymyślił na poczekaniu Harry, do póki jego szef my nie przerwał.
-Dość Potter. Zawaliliście i jeśli jeszcze raz ty i Pan Malfoy przejdziecie obok takiego zdarzenia obojętnie, to zapewnie wam, że was zwolnię..-Zaczął zdenerwowany szef.- Jedźcie tam i zawiadomcie ludzi z kostnicy, że niedługo dostaną ,,świeży towar".
-Tak szefie.-Odpowiedzieli niemal w tym samym czasie chłopacy.
Zabrali się z posterunku, załatwiając wszystkich potrzebnych ludzi do pracy a następnie znów wsiedli do samochodu.
-,,Zapewniam, że was zwolnię"!-Przedrzeźnił szefa, poddenerwowany Draco.- Co on sobie wyobraża?! Że ludzie to maszyny czy jak?! To niedorzeczne!- dorzucił jeszcze, odpalając i jadąc do domu ślizgon.
Harry w tym czasie wpatrywał się w okno i skupiał swoje myśli na wczorajszym zdarzeniu. Ktoś właśnie zginął a oni nawet na to nie zareagowali we właściwy sposób a Draco potrafi jeszcze mieć pretensje do szefa za to jak ich potraktował! Na merlina! On naprawdę czasem nie rozumiał co siedzi w głowie temu chłopakowi pod jego blond czupryną.
Jedno się w Harrym nie zmieniło. Zawsze myślał o zdrowiu, życiu i bezpieczeństwu innych, zamiast o swoim, przez co sam obrywał a Malfoy starał się do tego nie dopuszczać. Skoro on nie potrafił s o siebie zadbać to musiał to robić za niego Draco. Wysiedli ze samochodu i pobiegli truchtem do lasu. Byli już tam goście od kostnicy i właśnie policjanci spisywali od Draco zeznania. Harry tylko modlił się, żeby chłopak nie wydał prawdziwej wersji zdarzeń i nie poplątał się w tej prawdziwej. Wszyscy na chwilę odeszli od zwłok i Harry miał okazję przyjrzeć się jemu z bliska. Gdy już to uczynił nie mógł wierzyć oczom. To była Cho Chang, ta dziewczyna z którą całował się pierwszy raz. Którą kochał jako pierwszą a teraz ona leżała martwa. Harry nie mógł powstrzymać łez i docisnął rękaw jego munduru do swoich oczu nie chcąc, aby ktoś zauważył, że ten się rozpłakał jak małe dziecko, tylko dlatego, że właśnie przed nim leżał trup jego pierwszej miłości. A może to było całkowicie normalne? Możliwe, ale Harry od zawsze uznawał, że musi być wyjątkowo twardy.Draco wyczuł, że coś się dzieje i się nie mylił. Nikt nie odczuwał tego tak bardzo jak Harry rozpacza gdzieś w kącie niż właśnie on. Podszedł do bruneta I powoli go przytulił. Dopiero po chwili zauważył kto tak właściwie leży martwy przed nimi i zamarł. Lecz on nie uronił ani jednej łzy. Nie mógł płakać razem z Harrym bo dawno by popadł w paranoję. Musiał być dla niego wsparciem i nim był. Harry odwzajemnił uśmiech i wypłakiwał mu się w ramię.
-No już dobrze. Nie przywrócimy jej życia niestety. Nie mogliśmy nic zrobić.-zaczął łagodnie Draco.
Ale dla Harrego nic nie było dobrze. Znowu przypomniały mu się wspomnienia jak wiele osób zginęło z rąk śmierciożerców tylko po to, by chronić samego Harrego. Niby minęło już kilka lat odkąd Voldemord nie żyje, ale on nadal czuł przeszywający ból na wspomnienie tych wszystkich jemu bliskich osób. Płakał tak jeszcze chwilę póki nie poczuł, że wiruje mu się w głowie I nagle zrobiło mu się czarno przed oczami. Zemdlał, a jedyne co słyszał jako ostatnie to krzyki Draco, żeby mu tego nie robił i był silny.
CZYTASZ
Excuse me... I love you
Mystery / ThrillerHarry i Draco się bardzo przyjaźnią od dzieciństwa. Są praktycznie nierozłączni. Draco bardzo troszczy się o Harrego i go broni. Jednak czy i tym razem zdoła go obronić? Nie wiadomo. Zapraszam do kolejnej historii! (P.S. Nie wiem czemu ucięło mi ok...