Harry obudził się z dosyć mocnym bólem głowy. Przetarł leniwie oczy i sięgnął gdzieś na bok po okulary, ale szybko się zorientował, że nigdzie ich nie ma. Macał dalej przestrzeń i wreszcie je znalazł po czym ubrał.
Podniósł się do siadu i rozejrzał się dookoła. Był w całkiem dużym pokoju, który był ustrojony w barwy fioletowo-białe z motywem gwiazd. Nie znał tego pomieszczenia. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i do pokoju weszła szczęśliwa dziewczyna.-Hej Harry! Jestem Astra, może mnie nie znasz, ale pracuję jako detektyw od około dwóch dni!- Nieznajoma usiadła na łóżku, wpatrując się w bruneta.
-Uhm.. Miło mi, wiesz może gdzie jest mój przyjaciel Draco?-Spytał powoli zdezorientowany chłopak.
-Ach, tak! Jest na dole i siedzi na kanapie. Niezły z niego facet, ale za sztywny trochę.
-Uwierz, że jakbyś z nim spędziła więcej czasu twoje zdanie byłoby inne. Potrafi się dobrze zabawić.-Stanął w obronie blondyna, Harry.- Mogłabyś go do mnie zawołać?
-Jasne, już się robi.-Odpowiedziała lekko spławiona dziewczyna, po czym wstała z łóżka I wyszła z pokoju.
Z tego co Harry zdołał usłyszeć, to szła a wręcz biegła po schodach i tym swoim wesołym oraz piskliwym głosem zawołała Draco. Chwilę potem blondyn wszedł do pokoju i usiadł obok swojego przyjaciela na łóżku.
-Denerwująca dziewczyna.- Odparł nawet się nie witając.
-Taa.. Nawet się nie spytasz jak się czuje? Ty wstrętny ślizgonie.
-Ej! Uważaj na słowa młody bo dostaniesz karę.-Odpowiedział pożądanym głosem Draco, później się cicho śmiejąc.
-Łeb mnie napierdala jak nic. Czuję jakbym zaraz miał eksplodować! Co się w ogóle stało, że znajduję się tu gdzie się znajduję?
-Otóż, gdy zobaczyłeś, że osoba martwa to nie kto inny jak Twoja pierwsza miłość czyli mam na myśli Cho Chang, jakoś zbladłeś i się rozbeczałeś jak dziecko, no i potem zemdlałeś na sam koniec.-Opowiedział ślizgon, poruszając sugestywnie brwiami.
-A odczep się. Ile ludzi to mniejwięcej widziało?
-Z 10 na pewno, może jeszcze była inna widownia o której nie wiemy. Masz dużo fanek.
-Ta.. Co teraz? Wiadomo już co się jej stało? Powiedziałeś wszystko zgodnie z kłamstwem na przesłuchaniu? Kto ją zabił?- dopytywał się zestresowany i spięty Harry a ostatnie dwa zdania zadał jak najciszej mógł.
-Okej uspokój się. Tak, odpowiedziałem tak jak miałem. Nie wiadomo kto ją zabił jeszcze i chcą ciebie jeszcze przesłuchać.
-No dobrze więc ruszajmy. Którą jest?
- 16, jeszcze wcześnie.
Gdy chłopaki już się spakowali, to podziękowali Astrze jak najszybciej jak mogli. Nie chcieli marnować cennego im czasu i ruszyli na komendę.
------------------------------------------------------------
-Więc znalazłeś ją razem z Draconem tak? Czemu nie zawiadomiliście od razu nas?-Spytał jeden ze starszych policjantów z którym Harry przy okazji bardzo się kumplował.
-Tak, ale nie mogłem tego zgłosić. Sam rozumiesz, szef by się wściekł jakby się dowiedział, że zostawiliśmy to ciało i nie znaleźliśmy oprawcy. Wylał by mnie i Draco od razu jakby się dowiedział.-Odparł Harry.
-Wiem stary, ale pomógłbym Ci jakoś wybrnąć. Pamiętasz chociaż jak napastnik wyglądał?
-To akurat pamiętam, chociaż było ciemno, ale zauważyłem parę charakterystycznych znaków jego. Miał podartą koszulkę, dosyć szczupły, miał czarne krótkie włosy ścięte na jeża. Fuj kto się tak jeszcze ścina. Po za tym miał bliznę na górnej wardze.-Opowiedział już mniej zdenerwowany brunet.
-Hm, okej, rozumiem, więc idę przekazać te informacje szefowi a ty leć z Draconem do domu. Jak coś skłamię, że szybko odpowiedziałeś i wyglądałeś na zrozpaczonego. Cześć!-Pożegnał się policjant i wyszedł z sali, kierując się w swój kierunek.
Harry wyszedł za nim i szukał wzrokiem Malfoya. Nie było to jakoś bardzo trudne, ponieważ jego blond czupryna go zdradzała. Podszedł do przyjaciela i przytulił go jak najmocniej jak potrafił. Draco odwrócił się zdezorientowany i także przytulił przyjaciela.
-Jedziemy do domu.-Spoglądnął na bruneta i jak się okazało, ten zasnął my w ramionach.
Draco wziął Harrego na ręce, unikając dwuznacznych spojrzeń skierowanych w jego stronę, wyszedł z komendy. Gdy dotarł do samochodu, położył bruneta na tylnych siedzeniach i przykrył go kocem, który zawsze miał w bagażniku na wszelki wypadek. No co? W końcu nienwiedział na co może wpaść Harry podczas ich przejażdżek. Spojrzał na niego ostatni raz i musnął delikatnie ustami jego usta. Prawdopodobnie poraz ostatni. Speszył się szybko, więc zamknął drzwi od samochodu i wsiadł na miejsce kierowcy, powoli ruszając w drogę do domu.
Starał jechać się jak najprostszą drogę, taką bez dziur. Jechał bardzo powoli, żeby tylko nie obudzić przyjadziela. Gdy dojechał do domu, wziął go ponownie na ręce i poszedł położyć go na jego łóżko. Zakluczył dom i dokładnie sprawdził czy na pewno jest zakluczony dobrze. Nie ufał już temu miejscu. Na wolności wciąż jest morderca, który w każdej chwili może wejść im do domu, gdyby go nie zakluczyli i ich najzwyczajniej na świecie zabić. I to nie tak, że Draco jakoś szczególnie się bał. Przynajmniej nie o siebie tylko o Harrego. Był dla niego jak skarb i chciał go bronić jak najlepiej tylko umiał.
Poszedł na górę i wziął prysznic, myśląc gorączkowo pod nim. Zastanawiało go, kim był ten morderca i czemu zabił Cho? Podpadła mu? A może planował morderstwo a ona akurat nawinęła mu się na ręce i pozostała ofiarą? Co jeśli chce zabić jeszcze inne im osoby? To trochę wyglądałoby wtedy tak, że morderca ma na punkcie bliskich Harrego jakąś obsesję. A raczej rzadko spotyka się ludzi, którzy nie wiedzą kim jest słynny Harry Potter. Zmienił wodę na zimniejszą, mając nadzieję, że w ten sposób uniknie gorączkowego rozmyślania i wreszcie w spokoju się umyje i prześpi całą noc. Wyszedł z wanny i owinął sobie ręcznik dookoła bioder, po czym wyszedł z łazienki i skierował się w kierunku pokoju. Spojrzał przelotnie na kuchnię, ale szybko zrozumiał, że nie jest głodny przez to wszystko. Nie miał ochoty jeść z myślą, że w każdej chwili jakiś psychol może włamać im się do mieszkania i podjąć próbę zabicia ich. Gdy wrócił do pokoju zauważył, że Harry leży na jego łóżku. Pomyślał, że brunet musiał się już do niego przyzwyczaić i nie lubiał już sypiać na swoim. Draco ubrał jakieś pierwsze lepsze bokserki, modląc się przy tym, żeby Harry nie wstał, ponieważ wtedy byłby zaszczycony oglądać jego przyrodzenie a on naprawdę nie miał ochoty na to.
-----------------------------------------------------------
Gdy się ubrał, postanowił przebrać bruneta. Oczywiście nie ściągał mu bielizny bo wiedział, że jutro będzie porządnie opieprzany za to przez Harrego. Ubrał mu jakąś swoją za dużą koszulkę i oparł jego głowę o swoje ramie. Lubiał bliskość chłopaka. Oparł swoją głowę o głowę Pottera a z jego platynowych włosów co jakiś czas spływały krople wody. Ułożył się wygodnie i po chwili wpatrywania się w swojego przyjaciela zasnął, wtulony w niego, mrucząc coś na zmianę z brunetem pod nosem. Wyglądało na to, że właśnie śniły im się naprawdę dobre sny.

CZYTASZ
Excuse me... I love you
Gizem / GerilimHarry i Draco się bardzo przyjaźnią od dzieciństwa. Są praktycznie nierozłączni. Draco bardzo troszczy się o Harrego i go broni. Jednak czy i tym razem zdoła go obronić? Nie wiadomo. Zapraszam do kolejnej historii! (P.S. Nie wiem czemu ucięło mi ok...