Rozdział 2

810 37 15
                                    

Hubert

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hubert

Siedzę w swoim gabinecie i przeglądam dokumenty, które dzisiaj otrzymałem od moich ludzi, ale wciąż nie mogę się skupić. W głowie krąży mi tylko jedno pytanie: kim jest osoba, która wygrała dzisiejszy wyścig? Opieram się wygodniej na fotelu, gdy zaczyna wibrować leżący na biurku telefon. Odbieram bez patrzenia na ekran.

- Mów - mówię stanowczo.

- Mam dla ciebie dobrą okazję - słyszę głos, którego się nie spodziewałem.

- Czego chcesz, Szczur? - Zastanawiam się, czego ten debil ode mnie chce. Jeszcze dzwoni o tak wczesnej porze, życie mu niemiłe?

- Mam pewną ofertę, która cię zainteresuje - mówi przekonującym głosem.

- Jaką? - Jestem ciekawy, co ten idiota może mieć do zaoferowania.

- Motocykl robiony na zamówienie - mówi zadowolony.

- Mam takich tysiące - prycham.

- Ten może cię bardzo zaciekawić - zapewnia, choć w jego głosie wyczuwam zawahanie.

- Niby dlaczego? - pytam rozdrażniony.

- Słyszałeś o wyścigu? - Bardziej stwierdza niż pyta.

- Mów. - Ciekawe, co on o tym wie, skoro go tam nie było.

- Jeden z ludzi Woronina przegrał wyścig. To właśnie ten motocykl jest na sprzedaż. - W jego głosie słychać nutę pewności siebie.

Nie wiem, czy ten skurczybyk mówi prawdę, ale jeśli tak, to jest to moja jedyna szansa, by dowiedzieć się, kim jest zwycięzca wyścigu, i go dorwać.

- Umów nas. - Podejmuję szybką decyzję.

- Czyli zgadzasz się na kupno? - pyta zaskoczony.

Czyżby nie spodziewał się mojej zgody?

- Powiedziałem, żebyś nas umówił, a nie, że go kupię. Muszę się przekonać, czy jest w ogóle wart jakiejkolwiek ceny - przez zęby.

Gdyby tylko wiedział, dlaczego chcę się spotkać, pewnie sam by szybko zrezygnował.

- Napiszę ci SMS-a z godziną i miejscem spotkania - mówi zadowolonym głosem.

- Czekam na wiadomość. - Rozłączam się, zanim cokolwiek odpowiada.

To jest moja szansa, z której z przyjemnością skorzystam.

Wybieram w telefonie jeden z numerów i po trzech sygnałach zgłasza się mój rozmówca.

- Nie chcę nic mówić, ale mi przeszkadzasz - mówi, a w tle słyszę jęki kobiety.

- Masz być u mnie w biurze za dziesięć minut - rozkazuję stanowczo.

- Jak już mówiłem, jestem zajęty, to nie może poczekać? - dyszy do słuchawki.

- Nie, masz dziesięć minut - warczę wkurwiony.

- Co jest aż tak ważne, że muszę się zjawić? - stęka.

- Zostaw tę swoją dziwkę i przyjedź do mnie, chodzi o transakcję - mówię tonem nieznoszącym sprzeciwu.

- Jaką? - pyta zaciekawiony.

Wreszcie przykułem jego uwagę.

- Motocykl Woronina - oznajmiam mu tę wiadomość zadowolonym głosem.

- Woronina? - dziwi się.

- Tak.

- Dobra, będę za dziesięć minut. - W słuchawce słyszę jak się porusza, po czym się rozłącza.

Teraz zostaje mi tylko czekać na moją prawą rękę, aż przywlecze do mnie tę swoją niewyżytą dupę. Musimy dokładnie przeanalizować to, czego się właśnie dowiedziałem. Jeżeli Szczur chce sprzedać motocykl, to równie dobrze wie, kim jest sprzedawca. Jeśli nie, dowiem się tego dzisiaj na spotkaniu, zmuszę go do gadania, tak czy inaczej wydobędę informację z tego idioty.

Po dziesięciu minutach do gabinetu wchodzi bez pukania Dorian, moja prawa ręka. Na jego twarzy widnieje uśmiech zadowolenia. Siada na fotelu przede mną i zakłada nogę na nogę.

- Co jest, braciszku? - Unosi brwi, patrząc wprost na mnie.

- To, że jesteś moim bratem nie oznacza, że nie wyciągnę broni i cię z niej nie zastrzelę - warczę wściekły.

- Dobra, dobra, już się tak nie buzuj. O co chodzi z tym Woroninem? - pyta poważniejąc.

- Wczoraj jeden z jego ludzi przegrał motocykl, który dzisiaj jest na sprzedaż, a ty pojedziesz ze mną na spotkanie - oznajmiam rozkazującym tonem.

W końcu sam się tam nie wybiorę, bo jeżeli to jest podstęp, muszę mieć jakieś zabezpieczenie. Dorian jest nie tylko moją prawą ręką, ale też najlepszym ochroniarzem, jakiego kiedykolwiek miałem.

- Chcesz go kupić? - patrzy na mnie zaskoczony.

- Jeszcze nie zdecydowałem, co do kupna, ale jadę tam też w innym celu. - Sięgam po paczkę, z której wyciągam papierosa. Odpalając go, patrzę na mojego brata.

- Jeśli nie chcesz go kupić, po co tam jedziesz? - pyta zaciekawiony.

- Dowiedzieć się, kim jest zwycięzca wyścigu. - Na jego twarzy zauważam lekkie zdziwienie.

- Po co? - Opuszcza nogę na ziemię, po czym pochyla się lekko w moją stronę.

- Jeżeli wygrał z najlepszym człowiekiem Woronina, to nam też zagraża. - Zaciągam się dymem papierosa.

- W jakim sensie? - drąży, nadal nie rozumiejąc, co chcę mu przekazać.

- A jak myślisz? Przez tę osobę możemy stracić najlepsze i najszybsze sprzęty, a tego bym raczej nie chciał - unoszę lekko głos.

- Dobra, to kiedy i gdzie mamy się spotkać? - Prostuje się, czekając na moją odpowiedź.

W tym samym momencie dostaję SMS-a od Szczura z godziną i miejscem spotkania. Z lekkim uśmiechem spoglądam na brata.

- Zabierz ze sobą dwóch najlepszych ludzi, czas zacząć transakcję. - Wstaję i razem z Dorianem idziemy do wyjścia. Teraz nie ma już odwrotu - jeśli czegoś chcę, zawsze to dostaję.

Motocyklowa Buntowniczka #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz