Rozdział 3

61 5 0
                                    


Lili

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lili

Musiałam przysnąć na chwilę, bo budzi mnie dzwoniący w kieszeni telefon. Wyciągam go i odbieram.

– Słucham? – mówię, lekko ziewając.

– Masz spotkanie za godzinę w magazynie, chyba pamiętasz w którym? – słyszę głos Szczura w słuchawce.

– Tak, wiem gdzie – mówię przez zaciśnięte zęby.

Co on sobie myśli, że jestem głupia? Dobrze pamiętam, gdzie odprowadzałam skradzione samochody.

– Nie spóźnij się, to nie jest byle jaki klient – mówi zbyt poważnym głosem.

– Kupi ten motocykl? – pytam.

– Jak go zachwyci, to może i kupi – słyszę, że zawahał się odrobinę.

– Jak to może?! – unoszę głos.

– Masz godzinę. – Rozłącza się, nie pozwalając mi dokończyć.

Patrzę na czarny ekran, jakby miał mi powiedzieć, czy sprzedam ten motocykl, czy nie. Wstaję z trawy, wkładam kask i ruszam na drugi koniec miasta, gdzie znajdują się ogromne magazyny. Większość należy do Szczura, choć czasami mam wrażenie, że jest on tylko płotką w tym wielkim mieście.

Podjeżdżając pod jeden z nich, otrzymuję SMS-a. Wyjmuję telefon z kieszeni i patrzę na wyświetlacz, gdzie jest wiadomość:

Szczur: Magazyn 237.

Dobra, teraz to się zacznie. Nie mogę się już wycofać. Jeśli chcę odzyskać tatę, muszę zaryzykować – a nuż uda mi się sprzedać ten motocykl? Wjeżdżam do magazynu i na samym końcu widzę oświetlone miejsce. Podjeżdżam bliżej i zatrzymuję się w cieniu. Są tu dwa samochody, jeden należy do Szczura, a przy drugim stoi – oparty o przednią maskę – nieznany mi mężczyzna. Ma na sobie dżinsy, bluzę z kapturem, skórzaną kurtkę i buty powyżej kostki, wszystko w kolorze czarnym. Obok niego stoi drugi mężczyzna, ubrany w grafitową koszulkę, czarną, skórzaną kurtkę, granatowe dżinsy i czarne adidasy. Ten drugi robi trzy kroki w moją stronę, uśmiechając się.

– Mogę zobaczyć maszynę? – pyta.

Kiwam głową, po czym przeprowadzam motocykl w stronę światła, stawiając go między nami. Podchodzę do Szczura, nadal kryjąc się w cieniu.

– To jest kupiec? – pytam Piotra.

– Nie, to ten drugi – wskazuje głową mężczyznę przy samochodzie, który nie rusza się z miejsca.

– Kupi go? – zaczynam się lekko denerwować.

– Jeszcze nie wiem, ale zaraz się dowiemy – odpowiada, wkładając ręce do kieszeni spodni.

Patrzę, jak mężczyzna ogląda motocykl z każdej strony. Siada na nim i odpala silnik. Robię krok w stronę maszyny, ale Szczur mnie powstrzymuje.

– Spokojnie. – Dotyka mojego ramienia dłonią, po czym z powrotem chowa ją do kieszeni.

Motocyklowa Buntowniczka #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz