Rozdział 6

34 5 0
                                    

Lili

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lili

Kiedy wpadł tutaj ten mężczyzna, byłam w totalnym szoku. Nie wiedziałam, kim jest, aż w końcu wypowiedział te słowa „Kazałem ci zejść za dziesięć minut". Do mojego umysłu dotarło, że jest to zakapturzony porywacz. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Ubrany był w drogi dopasowany czarny garnitur. Do tego w czarną koszula i krwisto czerwony krawat, a nie tak jak miał w zwyczaju w bluzę z kapturem, dżinsy i skórzaną kurtkę. Oniemiałam na jego widok, ale nie mogłam mu tego pokazać. Przyglądnęłam mu się uważnie, jest młody - tak myślę, choć zmyliła mnie jego fryzura. Jego włosy z lewej strony są przystrzyżone, a z prawej dłuższe opadające na tą stronę, a ich biały kolor przykuwają uwagę. Są jak biały puchowy śnieg zimną, a do tego jego zjawiskowe dwukolorowe oczy - nigdy takich nie widziałam - idealnie komponują się z resztą twarzy. Mężczyzna wyszedł tak szybko jak tu wszedł. Przez chwilę nie wiedziałam, co o tym myśleć, gdy nagle ktoś zapuka do drzwi. Odwracam się z bojowym nastawienie.

- Mówiłam ci, że się nigdzie nie wybieram! – krzyczę.

- Panienka wybaczy, że przeszkadzam – mówi młoda kobieta, wchodząc do pokoju.

- Oj przepraszam, nie chciałam – zrobi mi się głupio – Myślałam, że to ktoś inny.

- Nic nie szkodzi, przyniosłam Panience kolację. – podchodzi do stolika stojącego w rogu pokoju i kładzie na niego tace.

- Jeśli Panienka będzie coś potrzebować, jestem do usług. – patrzy, po czym zostawia samą w pomieszczeniu.

Mój brzuch burczy na zapach jedzenia w końcu od... – no właśnie, od kiedy nie jadłam? Jestem tutaj od wczoraj przed popołudnia... Tak myślę... Rano nie miałam jak zjeść, bo byłam zdenerwowana sprzedażą motocykla. Dzisiaj rano też nic nie jadłam, więc wychodzi, że od dwóch dni nic nie miałam w ustach. Kto, jak kto, ale ja jestem idealna w zapominaniu o jedzeniu, ale co mam zrobić, jeżeli większość rzeczy jest ważniejsza niż posiłek? Wstaje z łóżka, podchodzę do stolika, Biorę tosta i smaruję go masłem jest przepyszny, idealnie podpieczony. Zjadam go ze smakiem, ale nie jestem w stanie nic więcej w siebie zmieścić, jedynie wypijam odrobinę herbaty.

Postanawiam, że jeżeli mam tu spędzić nie wiadomo ile czasu, muszę zaplanować, jak sprytnie oszukać białowłosego, by choć na chwilę stracił czujność, a wtedy ucieknę. Wchodzę do drzwi, które wskazał mi wcześniej mężczyzna, zaświecam światło i staję jak wryta. W pomieszczeniu znajduję się, jedna wielka garderoba. Można znalejść tutaj najróżniejsze sukienki, eleganckie i mniej eleganckie. Ale na szczęście też wyszukałam luźniejsze ubrania takie jak dresy, dżinsy i bluzki. W jednej szufladzie pod sukienkami usytuowana jest czysta bielizna w różnych wzorach i kolorach, od luźnych po seksowną w koronki. W następnej dostrzegam biżuterię.

- O mamo, to musiało kosztować majątek – biorę jedną złotą bransoletkę wyściełaną diamentami.

Odkładam ją na swoje miejsce i szybkim ruchem zamykam szufladę. Zabieram świeżą bieliznę i chwytam czarny dres. Wchodzę do drugich drzwi, w których znajduje się łazienka.

Motocyklowa Buntowniczka #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz