Stoję na środku garażu z rękami opartymi na biodrach i wściekła przyglądam się swojemu motocyklowi. Dźwięki, które odbijają się od ścian pomieszczenia, można by porównać do odgłosów tłuczonego szkła albo - co gorsza - gniecionej blachy. Podnoszę kolejny klucz płaski, by poradzić sobie z tą nieszczęsną śrubą.
- Jeśli tym razem nie puścisz, to wyrzucę cię na śmietnik! - grożę, będąc u kresu wytrzymałości.
Co mnie podkusiło, żeby zabrać się za czyszczenie tego silnika? Od kilku dni męczę się z jedną śrubą... Próbowałam już wszystkiego, a ona ani drgnie. Jeśli jej nie odkręcę, nie będę mogła dokończyć tego rzęcha, a składanie silnika bez tego mijało się z celem.
Stękając, ciągnę śrubę w swoją stronę. Czuję, jak moja twarz robi się czerwona z wysiłku. Wstrzymywany oddech wydostaje się z płuc, kiedy siły opuszczają moje ciało.
Niech szlag trafi koło zamachowe! Klucz ześlizguje się ze śruby, a ja uderzam tyłkiem o zimną podłogę garażu.
- Do jasnej ciasnej! - Wściekła po kolejnej nieudanej próbie, ostatkiem sił rzucam kluczem przez całą długość garażu. Trafiam w sam środek skrzynki z narzędziami mojego taty.
- Ktoś jest dzisiaj bardzo nerwowy - słyszę za plecami radosny głos, znany mi od dziecka.
- Tatusiu, przepraszam. Nie chciałam... - zaczynam się nerwowo tłumaczyć.
Tata uśmiecha się do mnie ciepło, podchodzi i kuca obok. Patrzy zaciekawiony na moją rozłożoną na części hondę CBR.
- Z czym masz problem? - pyta.
- Nie mogę sobie poradzić z tą śrubą, już od kilku dni. Przywarła i nie chce drgnąć, pewnie od gorącego silnika - mówię zrezygnowana.
- Z tą? - wskazuje palcem śrubę.
- Tak - kiwam głową.
Tata wstaje, krzyżuje ramiona na klatce piersiowej, a w jego oczach widzę, że się nad czymś zastanawia.
- Wiem, co na to pomoże. - Podchodzi do swoich narzędzi i wyciąga z nich dziwnie wyglądający klucz, a potem drugi - sporo większy od pierwszego. Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia, ponieważ nigdy wcześniej takich nie widziałam. Tata większym kluczem blokuje koło zamachowe, a drugi przykłada do śruby i jednym sprawnym ruchem odkręca ją.
- Ale... jak to zrobiłeś? Męczę się z nią już od trzech dni, a ty poradziłeś sobie z nią w mniej niż trzydzieści sekund - mówię zaskoczona.
- No cóż, córeczko, na siłę nic się nie da zrobić, do tego potrzebny jest specjalny klucz. Poza tym masz w tej małej główce mózg, mogłabyś czasem z niego skorzystać - śmieje się.
- Ej, tato, to nie jest śmieszne - oburzam się.
- Wiem. - Odkłada klucz do swojej torby, zapina ją i odwraca się w moją stronę.
CZYTASZ
Motocyklowa Buntowniczka #1
RomantizmLili motocyklistka z krwi i kości postanawia brać udział w każdym wyścigu tylko po to, by dowiedzieć się, dlaczego jej ojciec nie wrócił tak, jak obiecywał. Wyścigi to nie wszystko, co ją czeka, później jest nie tylko zaskoczeniem, ale i również ro...