Dobrze słoneczko?

23 2 6
                                    

Cześć! Witam was przy kolejnym rozdziale i mam nadzieję, że wam się spodoba <3.

***

Franek opuścił dom Bartka dopiero około 24. Chłopcy zdecydowali się wypić zakupiony trunek. Bartek zasnął dopiero o 4 nad ranem, nie mógł przestać myśleć o Franku.

***

Bartek po ciężkim poranku, usiadł na swojej ławce i zaczął przeglądać media. Była około 7:45. Pierwsza lekcja zleciała dosyć szybko. Chemia z panem Matusiewiczem była dosyć nudna. Na przerwie Bartek wyszedł do szkolnej palarni, która znajdowała się za szkołą. To było jedno z niewielu miejsc, gdzie nie było kamer, a nauczyciele tam nie zaglądali. Przerwa trwała 15 minut, więc miał dużo czasu. Usiadł na murku i wyciągnął z kieszeni czerwone Marlboro. Odpalił jednego, po czym włożył go pomiędzy usta. Zaciągnął się nikotyną, która dała mu upragniony spokój. Było tam zaledwie trzech ludzi, a po jakimś czasie blond włosy został tam sam. Nagle pojawił się tam Franek. Wiedział, że Bartek prawie zawsze tam jest.

-Hej kochanie.- przywitał się Franek, po czym podszedł do niebieskookiego i dał mu całusa w czoło. Bartek lekko się zarumienił.

-Cześć.- powiedział Bartek, po czym powrócił do zaciągania się nikotyną. Zauważył, że Franek wyciąga z kieszeni swojego e-papierosa. Długo zaciągał się, zanim oderwał go od swoich ust. Wyglądał na zrelaksowanego.

Chłopcy ujrzeli sylwetkę wchodzącą do palarni. Okazało się, że to ich wspólny wróg- Łukasz. Był on najpopularniejszym chłopakiem w szkole. Miał kruczoczarne włosy i tego samego koloru oczy. Osoby, które nie miały z nim dobrych stosunków trzymały się od niego z daleka, ponieważ był... specyficzny. Na dodatek był homofobem, co nie ułatwiało życia bohaterów.

-Siema.- powiedział głośno, mając na sobie uśmiech typowego cwaniaczka Łukasz (będę mówić też Łuki kuki, ale to nie ma większego znaczenia, znajomi zrozumieją XDD).

Bohaterzy tylko zmierzyli go oschle wzrokiem, po czym powrócili do poprzedniego zajęcia.

-Ej, no porozmawiajcie ze mną.- powiedział Łuki kuki wyciągając z kieszeni torebkę z białym proszkiem.-Może być fajnie.

-Schowaj to.- mruknął znudzony Bartek, który miał już do czynienia z narkotykami i wiedział, że nie są takie idealne.

-Bo co?- zapytał z chamskim uśmiechem chłopak w czarnymi włosach.-Zgwałcisz mnie?

To było już przegięcie. Bartek wrogo nastawiony, ale nadal spokojny, podszedł do chłopaka wolnych krokiem.

-A wiesz że dokładnie taki miałem zamiar?- odpowiedział mu Bartosz (nasz Bartek będzie miał dużo przezwisk, jakiś zdrobnień czy czegoś, które też nie mają zbytnio znaczenia) unosząc delikatnie kąciki ust.-Co byś wtedy zrobił?- Barcio popatrzył mu prosto w oczy.

Widać było, że chłopakowi zabrakło słów. Dało się zauważyć, że takie osoby rozwiązują problemy siła, co Bartłomiej przewidział i postanowił wygrać. Pierwszy cios był bardzo nie spodziewamy i gwałtowny. Bartuś z całej siły uderzył go kolanem o dicka, co wyraźnie go zabolało. Następnie, gdy przeciwnik był osłabiony, zwyczajnie przewrócił go na ziemię.

-Więcej nie rób takich rzeczy dobrze słoneczko?- powiedział do przegranego zadowolony wygrany. Ruchem głowy pokazał Frankowi, że czas iść, więc oboje wyszli i szybko skierowali się do klasy. Franek był dosyć zszokowany i nie docierało do niego do końca to, że właśnie jego chłopak zadarł ze szkolnym bad bojem, który ma znajomości.

***

Bartek dokładnie tak jak Franek, dostali kilka złych ocen, ale niezbyt się tym przejęli. Standardowo wrócili razem do domu, ale tym razem rozeszli się. Barcio miał coś do załatwienia, o czym oczywiście Franulo nie wiedział.

***

Blondyn wyszedł z domu około 19. Był ubrany cały na czarno. Zestresowany założył kaptur na głowę, a ręce włożył do kieszeni. Zmierzał w stronę Giewnika (w rl wygląda totalnie inaczej niż będzie opisany w książce). Z każdym krokiem był coraz bliżej. Coraz szybciej oddychał. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Szedł jeszcze przez parę minut, po czym zauważył przed sobą Giewnik- miejsce, w którym przesiadywali ludzie chcący zapomnieć lub naiwni nastolatkowie. Bartek przystanął na chwilę, zastanawiając się- co jeśli kłamali? W końcu zmusił się do wejścia do tego obskurnego miejsca. Pierwszym co zobaczył były grupki nastolatków żyjących swoim światem. Jednak nigdzie nie widział ich. Popatrzył na zegarek- 19:10. Przecież powinni być już dawno. A co jeśli rzeczywiście nie mówili prawdy? Zdecydował się zaczekać do 19:30. Oparł się o kawałek murka, po czym wyciągnął czerwone Marlboro i zapalniczkę z żabki (( ͡° ͜ʖ ͡°)), po czym odpalił papierosa i zaciągnął się.

Następnie powtórzył tą czynność cztery razy, a więc cztery papierosy później, wybiła 19:30, Bartosz odetchnął z ulgą i skierował się w stronę wyjścia. Jednak zapatrzył się i wpadł na wysokiego, chudego, bladego mężczyznę z mocno przekrwionymi oczami i kruczoczarnymi włosami.-Oo jak idealnie się składa.-powiedział z uśmieszkiem cwaniaka mężczyzna. Bartka stres osiągnął zenitu i prawie pokruszył sobie zęby od mocnego zaciskania szczęki.-Może coś powiesz?.-przypomiał o sobie czarnowłosy.-Naprawdę mnie nie pamiętasz? Przecież to ja- Sebastian.- blondyn zamarł jeszcze bardziej.

-Jasne, że pamiętam.-potwierdził Bartosz, obsrany jak nigdy wcześniej, ale starający się tego nie pokazać.

-No to jak, dostanę zapłatę, czy może wolisz to załatwić w nieco inny sposób?-spytał nieco poważniej Sebastian.

-Y no, ja zapłacę.

-Aj szkoda, miałem nadzieję, że może wybierzesz inną opcję, podobno jesteś ciepły.-szydził mężczyzna, co niesamowicie wkurzyło Bartka i teraz po strachu zostało mało śladu.

-A masz może do tego problem?-zadał bardzo ryzykowne pytanie blondyn.

-Nie no skądże, przecież to zajebiście ruchać swoich kolegów.-powiedział mężczyzna roześmiany, jednocześnie wyciągając z kieszeni skręta. Było widać, że już wypalił ich minimum pięć.

Barcio bez wachania mocno zamachnął się, wkładając w to cały swój gniew i stłumione emocje. Facet zdziwiony upadł na ziemię. Blondyn usiadł na nim, po czym zadał mu dużo możnych ciosów w twarz, co przyciągnęło uwagę większości osób przebywających tam. Chłopak wiedział z czym wiązało się takie widowisko, więc szybko wstał i uciekł, po drodze dzwoniąc do Franka, żeby umówić się z nim na spotkanie.

***

Hejjjjj, dawno się nie widzieliśmy, więc wlatuje trochę dłuższy rozdział, mam nadzieję, że się spodoba i do następnego <3.



















Kocham kiedy mówi oh dedi 🥴Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz