5. To randka?

827 22 4
                                    

Sobota. Dzień rozprawy o gwałt Hope.

Właśnie kierowałam się do sądu, w którym już trwała rozprawa. Nie będę mogła wejść do środka, ale będę czekać na blondynkę na korytarzu.

Siadając na ławce przy jednych z drzwi próbowałam coś podsłuchać, ale bez skutku...

•••

Pov. Nicolas

Siedząc na ławce w sali rozpraw nie wiedziałem co czuje. Strach połączony z gniewem. Patrząc na mordę tego sukinsyna, który tknął moją siostrę czuje jak moja krew się gotuje.

Ona siedziała ze spuszczoną głową na krześle przy jednym stole, a on przy drugim z pewnością siebie. Niech tylko spróbuje powiedzieć coś głupiego, a obiecuje, że wstanę i przed sędzią jebne go prosto w nos. W końcu do sali wszedł on. Oczywiście w drogim garniturze, bo jakby inaczej. Ciekawe czy nadal kręci z... nią. Dorian usiadł obok Hope i cała rozprawa się zaczęła.

•••

Dochodził już koniec, a ja czułem w sobie coraz więcej emocji poprzez werdykt, który miał zaraz paść.

— Pan Wood pokazał nam wszystkim świetne dowody, które wskazują na to, że cała wina leży po pana stronie, panie Crotch. — powiedział sędzia. — niniejszym oznajmiam, iż Drake William Crotch zostaje aresztowany na sześć lat pozbawienia wolności. — rozległ się dźwięk młoteczka.

Wygraliśmy... kurwa wygraliśmy!

Podbiegłem do zapłakanej matki i ją przytuliłem z całej siły. Kątem oka zauważyłem, jak Hope również zapłakana przytula się do Doriana z wielkim uśmiechem. Po oderwaniu się od matki ruszyłem w ich stronę. Podeszłem do bruneta i wystawiłem w jego stronę rękę na co on ją uścisnął.

— Dzięki. — powiedziałem ze szczerą wdzięcznością.

— Na tym polega moja praca, nie ma za co. — powiedział z cieniem uśmiechu na ustach.

Wziąłem rękę i odwróciłem się w stronę siostry, by ją mocno objąć. Za to w stronę tego pierdolniętego gwałciciela wysłałem mordercze spojrzenie pełne satysfakcji z jego przegranej.

•••

Pov. Nina

Coraz bardziej zaczynałam się stresować, ale jednak drzwi obok mnie gwałtownie się otworzyły, a przez nie wybiegł uszczęśliwiony blondyn i zaczął skakać jak skrzat, który znalazł garnek złota. Zaraz po nim wyszła Vanessa trzymająca w ramionach Hope, a obok nich ich ojciec. A tuż za nimi Dorian.

— Hope. — powiedziałam wstając na równe nogi. Dziewczyna wraz zresztą odwrócili na mnie wzrok.

— Nina. — powiedziała cicho i wyrywając się z uścisku mamy podbiegła do mnie na wiotkich nogach.

Przytuliłam ją z całej siły, a łzy, które przetrzymywałam przez ten cały czas w końcu wylazły na wolność.

— Wygrałam. On pójdzie do więzienia. — powiedziała drżącym głosem dalej mnie przytulając.

— Skarbie, tak strasznie mi przykro z tego ile przeszłaś przez tego bydlaka. — przytuliłam ją jeszcze mocniej, aż poczułam dużą dłoń na swoim ramieniu.

Odchyliłam lekko głowę, by spojrzeć na dłoń, a później w ciemne oczy. Uśmiechnął się do mnie lekko co odwzajemniłam i powiedziałam mu nieme „dziękuje", na co uśmiechnął się jeszcze szerzej.

I want to love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz