,,Nie pasujesz tu, Peter"
Thor uśmiechnął się, lądując na dachu Avengers Tower, a Loki mruknął coś niewyraźnie pod nosem (najpewniej było to oburzenie lub inna emocja, która oznaczała niezadowolenie). Bóg Kłamstw nie był zadowolony z miejsca, w którym się znajdowali w tym momencie i to akurat nie było kłamstwem. Na jego nieszczęście to była najszczersza prawda. Nie znosił super bohaterów, a jego (adopcyjny) brat postanowił zabrać go właśnie do nich na Ziemię i pokazać im, że ten się zmienił. Co było chyba największym kłamstwem, które opuściło kiedykolwiek usta blondyna, bo tak jak Loki kłamał na okrągło, tak Thor nie kłamał wcale. Dosłownie nigdy. Nie znosił kłamstw i kłamców, ale oczywiście na (kolejne już) nieszczęście czarnowłosego Boga ten był dla niego wyjątkiem. Odchodził od reszty, różniąc się od nich tylko tym, że był z nim w jakiś sposób spokrewniony. Jakby to miała jakieś większe znaczenie, dla Laufeysona nie miało najmniejszego, zwłaszcza że ten go niemiłosiernie drażnił. Codziennie, rano, wieczorem, w dzień, w nocy, w każdej sekundzie i minucie ich życia. Jednak mimo tego, nie pozwoliłby go zabić, nie pozbyłby się go, potrzebował tego przeklętego syna Odyna i Friggi, dlatego przyleciał z nim na tę przeklętą planetę.
Mężczyzna strzepnął z siebie niewidzialne drobinki kurzu i poszedł w ślady swojego brata, który zaczął schodzić po schodach, a kiedy znaleźli się w na samym dole (prawdopodobnie salonie) zastali kilkanaście spojrzeń, które bacznie się w nich wpatrywały i najwyraźniej taż na nich czekały. Tony dopił zawartość szklanki, którą trzymał w prawej dłoni, Stave przyjrzał się bracią od góry do dołu (Lokiemu poświęcił kilka sekund więcej, prawdopodobnie szukając jakiejkolwiek broni, która mogła znajdować się w zasięgu jego wzroku), Bucky prawie się uśmiechnął, dochodząc do wniosku, że teraz nie jest najgorzej postrzeganą osobą w tym pomieszczeniu, ale pomimo tych wszystkich nienawistnych i niepewnych spojrzeń Bożek zwrócił swoją uwagę na jedną osobę, która patrzyła na niego niepewnie jak pozostałe, ale nie nienawistnie. W oczach nastolatka, któremu się teraz przyglądał, dostrzegł ciekawość, trochę czegoś, co wydawało mu się przyjazne, ale nie nienawiść czy obrzydzenie. Nigdy nie widział takiego spojrzenia (no, może, kiedy był dzieckiem, ale ledwo je pamięta). Nigdy nie widział tego dzieciaka, ale ten dzieciak pewnie coś o nim słyszał, dlaczego więc patrzy na niego w taki sposób? Loki stwierdził, że chłopak jest jeszcze dzieckiem, bo jego wygląd nie wskazywał na osobę starszą, a podręczni do szkoły, które leżały na stole na pewno należały do niego.
— Wanda, Vision chcecie towarzyszyć przy rozmowie, gdzie Loki zapewnia nas, że tym razem nie zamierza zniszczyć świata? — Stark zwrócił się do pary, siedzącej obok młodego szatyna, a dziewczyna o brązowych włosach posłała mu rozbawiony uśmiech i podniosła się z kanapy, zbierając kilka książek ze stołu.
— Peter, chodź dokończyć lekcje. Ciebie o to nie zapyta, od razu cię wykluczył — nastolatek wydał z siebie niezadowolone mruknięcie, ale zgodnie z tym, co powiedziała Wanda, wstał ze swojego aktualnego miejsca, zebrał ze stołu resztę podręczników i poszedł z dwójką dorosłych w stronę windy. Posłał czarnowłosemu lekki uśmiech i wszedł do maszyny, która zabrała trójkę osób na górę.
— Serio chciałeś zniszczyć świat? — zapytał Bucky, siadając na jednym z foteli, a Loki tylko na niego spojrzał, ignorując pytanie, które nie było nawet warte najkrótszej odpowiedzi, ale z lekką ciekawością zaczął przyglądać się jego metalowej ręce. Zauważył mężczyznę dopiero teraz, kiedy ten wypowiedział jakieś słowa, ale był całkowicie pewny, że nigdy wcześniej się z nim nie spotkał.
— Tak, chciał, dlatego nie podoba mi się jego pobyt na tej planecie — Strange odpowiedział za niego, widząc, że ten nie szykuje się do szybkiej czy nawet powolnej odpowiedzi. Loki pomyślał, że przez tego czarnoksiężnika (czy czarownika, bez różnicy) stracił trzydzieści minut swojego życia i nie chce przeżyć tego ponownie, więc przy nim zachowa chociaż pozory bycia dobrym.
CZYTASZ
Odds
FanfictionLoki Laufeyson potrzebował kolejnej szansy, a Peter Parker, no cóż, on mógł mu ją dać. ( postacie: nie należą do mnie, pochodzą z uniwersum marvela) ( okładka: -amoore ) ( start: 29.08.2021r. ) ( koniec: ? )