Rozdział 2

5.3K 414 94
                                    

*

*

*

Kolejny dzień. Kolejne 24 godziny męczarni, które spędze w swoim pokoju.

Już od rana wiedziałam, że ten dzień będzie bardziej pechowy niż pozostałe. I utwierdziły to moje włosy, które odstawały w różne strony i ogromne sińce pod oczami. Wyglądałam jak śmieć i tak się czułam.

Jedyne o czym marzyłam to położenie się w łóżku i w sumie tak zrobiłam zaraz po tym jak ubrałam się w ciepłą bluze i dresy.

Leżałam zakopana pod pierzyną i patrzyłam się w sufit.

Nie miałam żadnego planu aby spędzić dzisiejszy dzień inaczej. W sumie to ja nawet nie miałam planu jak spędzić reszte życia.

Myślę, że po prostu miałam nadzieje na to, że umre podczas snu i nie będe musiała martwić się co dalej. Jednak pomimo tego sama nie popełniłabym samobójstwa. Wiem, że to najłatwiejszy sposób żeby uciec od problemów, a ja staram się być silna.

Lecz rozdzice uniemożliwili mi to zapisując mnie do psychologa. Jestem pewna, że on i tak mnie nie zmieni.

Jest to młody mężczyzna i pomimi tego, że podobno jest"najlepszy" nie wygląda na kogoś kto potrafi zajmować się zbytnio takimi problemami.

Bo w końcu co czytanie książek ma wspólnego z gwałtem?

Myślałam, że będzie wypytywał o szczegóły, lecz on wolał proponować mi czytanie.

To tak jakbym poszła do ginekologa, a on sprawdzał moje uzębienie!

Gdyby nie rozkaz rodziców na pewno już nigdy więcej bym tam nie poszła. Jednak mam kolejną wizyte już jutro i nic na to nie poradze.

Ciche pukanie dociera do moich uszu przez co podnoszę się na łokciach i marszcze brwi.

Nikt nigdy nie przychodził do mnie chyba, że rodzice, gdy stało się coś ważnego.

-Lizzy mogę wejść?-

Słyszę zza drzwi głos mamy. Podnoszę się do pozycji siedzącej i opieram się o zagłowie łóżka.

-Tak-

Odkrzykuję i po chwili drzwi otwierają się i wchodzi przez nie moja mama. Jej ciało odziane jest w sukienke, a na twarzy gości uśmiech, który odejmuje jej kilka lat.

-Jak się czujesz?-

Siada na łóżku i patrzy na mnie z troską w oczach. Wzruszam ramionami i odgarniam z twarzy kosmyk włosów. Nigdy nie jestem zbyt chętna do rozmowy i zazwyczaj, gdy ktoś do mnie mówi ignoruję to. Jednak zawsze tego żałuję, gdy potem widzę smutną twarz mojej mamy. Wiem, że ona chciałaby normalnej córki. A ja taką nie jestem i nie potrafie być.

-Dobrze-

Odpowiadam cicho.

-Jest dziś piękna pogoda, może poszłabyś ze mną na zakupy do galeri?-

Pyta i widzę w jej oczach nadzieje. Na mojej twarzy pojawia się grymas i niemal od razu wiem, że nigdzie nie pójde. Galeria to ostatnie miejsce w którym chciałbym być. Pełno nastolatków, dzieci i głośne śmiechy to rzeczy, które staram się unikać. Faktycznie pogoda wydaje się być ładna, a świadczy o tym słońce, które przebija się przez rolety i wpada do mojego pokoju.

-Nie mam ochoty-

Mówię, a jej twarz od razu smutnieje. W tym momencie do pokoju wchodzi tata ubrany w swój nienaganny garnitur. Stres napływa do mojego ciała, gdy zdaję sobie sprawe, że przyszedł tu prawdopodobnie po to aby robić awanture.

Psychologist (Harry Styles ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz