Rozdział 4

4.7K 391 86
                                    

*

*

*

Uważnie obserwowałam wszystkie krople deszczu. Te, które spływały po szybie i te, które uderzały o ziemie robiąc kałuże.

Byłam tym wszystkim zafascynowana. Nie wiedziałam czemu, jednak pamiętam, że robiłam tak od dzieciństwa.

Zawsze siadałam na parapecie i patrzyłam na padajacy deszcz wyobrażajac sobie, że stoję na polu i tańczę, a z każdą sekiundą moje ciuchy są coraz bardziej mokre.

I myślę, że to jedna z niewielu rzeczy, która nie zmieniła się po tym co wydarzyło się dwa lata temu.

Dalej uwielbiałam grzać swoje ręce gorącym kubkiem z herbatą i wpatrywać się w to zjawisko.

Pamiętam, że wszystcy w mojej szkole zawsze narzekali na deszcz. Martwili się tylko o to, że zmokną im włosy lub ciuchy. Krople wody były dla nich przekleństwem, gdy dla mnie były niczym zbawienie.

Na szczęście nie muszę już patrzyć na żadną z tych fałszywych twarzy, ponieważ nie chodzę juz do szkoły od dwóch lat. I zdecydowanie za nią nie tęsknie.

Moje czoło było oparte o szybe, a nogi podkulone były pod samą klatke piersiową. W dłoniach jak zwykle trzymałam kubek z herbatą, która ostatnio stała się moim uzależnieniem.

Moją głowe zajmowały myśli o panie Stylesie. Czy on był wczoraj całkowicie poważny? Czy właśnie w taki sposób leczy każdą zgwałconą kobiete?

Przecież podobno jest najlepszy psychologiem w kraju, powinien być profesjolnalny. A jest odwrotnie, on wogóle nie powinienien wykonywać swojego zawodu. Jednak najbardziej dobijała mnie myśł, że dalej będe musiała chodzić na wizyty do niego. Po co wogóle mam tam iść skoro on na pewno mi nie pomoże? Nie mam zamiaru zgadzać się na jego propozycje i tym bardziej nie mam ochoty go widzieć.

Ciszę przerwał mój brzuch, który prosił się o jedzenie.

Skrzywiłam się słysząc burczenie i od razu wstałam z obszernego parapetu, z zamiarem pójscia po coś do jedzenia.

Wyszłam po cichu z pokoju i rozglądnęłam się po korytarzu, gdzie nikogo nie było. Moje gołe stopy powoli stawiały kroki na zimnych płytkach przez co dreszcze przechodziły przez całe moje ciało chłodząc je. Wiedziałam, że gdzieś w głębi domu są moi rodzice, a ja nie miałam ochoty ich spotkać, więc starałam się robić jak najmniej hałasu. Jednak wiedziałam, że mogę spotkać ich w kuchni co zniechęcało mnie aby tam iść. Mój żołądek niestety wymagał jedzenia i nie miałam wyboru.

Gdy przekroczyłam próg kuchni od razu rozglądnęłam się i wypuściłam powietrze z ulgą, gdy nie zauważyłam nikogo.

Z ulgą podeszłam do dużej lodówki i, gdy byłam blisko otwarci jej usłyszałam za sobą głośne kroki.

-Lizzy?

-Co?-

Odwróciłam się w strone mojej rodzicielki, która stała kilka metrów ode mnie z rękami założonymi na klatke piersiową. Nie powiem, ale lekko wystraszyłam się widząc jej kwaśną mine, która nie zwiastowała nic dobrego.

-Dobrze wiem o twoim kłamstwie-

Powiedziała, a moja mina od razu zrzędła.

-O jakim kłamstwie?-

Zapytałam. Dobrze wiedziałam, że chodziło jej o to, że uciekłam wczoraj z wizyty z panem Stylesem, a ją okłamałam, że po prostu wypuścił mnie wcześniej. Jednak nie mogłam zostać tam dłużej i słuchać jak proponuje mi seks.

Psychologist (Harry Styles ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz