Rozdział 5

4.3K 515 92
                                    

*

*

*

-Pamiętaj, masz nie krzyczeć na pana Stylesa i być dla niego miła-

Moja mama kolejny raz próbuje mi wbić do głowy tą regułkę przez co zirytowana przewracam oczami. To ja mam być dla niego miła? I może od razu mam rozłożyć dla niego nogi, żeby mnie "wyleczył"?

-Okej, lepiej już pójdę-

Mówię, a następnie wychodzę z auta. Moja rodzicielka krzyczy jeszcze coś jednak ignoruję to i zamykam drzwi. Chowam ręce do kieszeni bluzy i wlepiam wzrok w dom pana Stylesa.

Jest dokładnie taki jaki się spodziewałam. Duży, nowoczesny i zdecydowanie jeden z najpiękniejszych w tym mieści. Ale w końcu jak inaczej mógłby wyglądać jego dom skoro jest"najlepszym" psychologiem w kraju? Przez swoją robote zapewnie wręcz pływa w kasie na którą nie zasłużył. Na podjeździe stoi kilka aut, które na pierwszy rzut oka można ocenić, że są drogie i należą do Stylesa. Wszystkie są czarne co idealnie opisuje jego charakter i większość z nich to Lande Rovery i nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że te auta idealnie so niego pasują.

Stojąc kilka minut i bezczynnie wpatrując się w jego dom zaczynam się coraz bardziej wachać. Moja mama odjechała zaraz po tym, gdy wyszłam z samochodu i zostawiła mnie samą stojącą na chodniku. Nie chce iść na tą wizyte. A tym bardziej jak jest ona w jego domu gdzie będziemy sami. Nie mogę być pewna, że to będzie całkowicie bezpieczne i wolę odpuścić sobie tą wizyta niż zostać kolejny raz zgwałcona. Ale może jednak nie będziemy sami? W końcu pan Styles ma już sporo lat zawsze może mieć żone i dzieci. Chociaż to raczej nie możliwe, wtedy na pewno nie proponował by seksu.

Wypuszczam głośno powietrze, a następnie ruszam w strone drzwi. Przez nadmiar myśli w mojej głowie aż chuczy i nie słyszę żadnego innego dźwięku oprócz jakiejś zniekształconej muzyki, która dobiega z domu pana Stylesa. Im bliżej jestem tym wyraźniej ją słychać i dopiero kiedy stoję przed drzwiami dostrzegam, że to rock przez co marszcze zirytowana brwi. Ta muzyka jest najgorszym gatunkiem jaki kiedykolwiek powstał i nie wiem jak inni mogą słuchać tych "grzmotów", a tym bardziej mężczyzna, który chodzi w garniturze i krawacie.

W końcu decyduję się zadzwonić dzwonkiem co robię z lekką trudnością. Słyszę jak muzyka stopniowo się ścisza, a później głośne kroki na co garbię się i wbijam wzrok w ziemie. Zaciskam dłonie w pięści i próbuję psychicznie przygotować się na spotkanie ze Stylesem, które do najprzyjemniejszych napewno należeć nie będzie. I przekonuję się o tym zaraz po tym, gdy drzwi się otwierają okazując sylwetke mężczyzny. Jego klatka piersiowa jest naga i jedyny materiał na jego ciele to dresy, które luźno zwisają z jego bioder.

-D-dzień dobry-

Jąkam się, gdy moje oczy uważnie skanują jego tatuaże. Spodziewałam się po nim wszystskiego, ale nie tego, że całe jego ciało ozdobione jest w przeróżne rysunki, które tak naprawde tylko go szpecą.

-Uh zapomniałem, że przyjdziesz. Wejdź-

Mówi i przepuszcza mnie w drzwiach. Niepewnie przekraczam próg jego domu, a w moja nozdrza, wręcz od razu uderza przyjemny zapach wanilii pomieszanej z miętą. Pan Styles zamyka głośno drzwi przez co podskakuję lekko i odwracam się w jego strone. Jego usta wygięte są w uśmiech, oczy wpatrzone prosto we mnie i widzę w nich tajemniczy błysk. Nie wiem co to oznacza. Jednak wszystko związane z nim mnie przeraża i to, że teraz jest praktycznie półnagi wcale nie pomaga mi w znoszeniu jego towarzystwa.

-Chodź do salonu-

Jego niski głos rozbrzmiewa się w pomieszczeniu, gdy rusza w nieznaną mi strone, a ja od razu podążam za nim. Po drodze uważnie skanuję jego wytatuowane ręce przez co moje nogi plątają się. Po co komuś tyle rysunków na ciele? To odrażające.

Psychologist (Harry Styles ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz