Rozdział 3

4.9K 399 101
                                    

*

*

*

Moje dłonie drżały, gdy czesałam włosy. Oczy wpatrywały się w moje odbicie w lustrze, a usta były zaciśnięte w wąską linie.

Miałam ochote zapaść się pod ziemie. Świadomość, że spotkam dziś pana Stylesa po tym co się wczoraj wydarzyło przerażała mnie.

Chciałam zostać w domu, lecz wiedziałam, że prędzej czy później i tak będe musiała spojrzeć mu w oczy.

Dlaczego musiałam być tak nieodpowiednia żeby się upić? Jak mogło mi to wogóle wpaść to głowy po tym co stało się dwa lata temu! Czułam ogromny stres i strach, który był większy z każdą minutą. Może dlatego, że z każdą minutą byłam coraz bliżej spotkania pana Stylesa?

-Lizzy musimy już jechać!-

Krzyk mojej mamy dociera do moich uszu przez co odkładam szczotke. Ostatni raz przeglądam się w lustrze i wychodzę z łazienki idąc w strone przedpokoju, gdzie spotykam swoją matke. Podchodzę do niej wkładając ręce do kieszeni bluzy, a na mojej twarzy pojawia się grymas, gdy dostrzegam jej okropną sukienke. Sięga ona przed kolana i jest cała w kwiaty, które wyglądają obrzydliwie.

-Możemy jechać-

Mówię, a następnie nie oglądając się za siebie wychodzę z domu. Zimny wiatr od razu bucha w moje ciało przez co wzdrygam się i wsiadam do auta. Zapinam pasy i rozkładam się wygodniej nie patrząc na rodzicielke, która wsiada do auta i odpala silnik.

Gdy wyjeżdżamy zza brame zaczynam wachać się czy zrobiłam dobrze, że zgodziłam się pojechać na tą wizyte. Wiem, że kiedy przekrocze próg jego gabinetu będe się bała spojrzeć mu w oczy.

Cholera błagam, aby ta wizyta minęła szybko.

-Mam nadzieje, że jesteś miła dla pana Stylesa?-

Moja mama zwraca się w moją strone na co wzruszam ramionami i skulam się na fotelu. O tak jestem dla niego tak miła, że pozwałam, aby odwoził mnie pijaną do domu!

-Tak

-Jest miłym facetem i dobrym psychologiem, jestem pewna, że ci pomoże-

Mówi, lecz już nie komentuuje tego i pozostaję cicho. "Jestem pewna, że ci pomoże" Gdybym nie chciała być miła zapewne wyśmiałabym ją i popłakała się rozbawiona. Jedyną rzeczą jaką ten facet potrafi to zadawanie zbędnych pytań i pisanie coś w swoim idiotycznym zeszycie. I to jest niby pomaganie?

Pomaga to osoba, która przeznacza pięniądze na cel charytatywny, a nie on!

Resztę drogi spędzam wpatrując się w mijane budynki i nucąc pod nosem jakąs piosenke. Moje ręce cały czas trzęsą się przez stres, który przybiera na sile w chwili kiedy parkujemy na parkingu pod budynkiem. Wypuszczam powietrze przez zęby i odpinam niechętnie swój pas

-Będe tu na ciebie czekać-

Mówi moja mama na co skinam głową i wychodzę z samochodu.

Moje nogi są jak z waty, gdy idę w strone wejścia i co chwile zastanawiam się czy nie nawrócić. Jednak cały czas czuję na sobie wzrok mamy, który odprowadza mnie aż do drzwi przez które wchodzę.

Tym razem nawet nie patrzę w strone recepcji tylko idę od razu do gabinetu.

Przechodzę przez korytarz i staję przed znajomymi drzwiami za którymi kryje się osoba której nie mam ochoty spotkać.

Lecz pomimo niechęci moja dłon zaciśnięta w pięść uderza kilka razy w drewnianą powierzchnie. Mój stres przybiera na sile i czuję jak zaczynam się pocić.

Psychologist (Harry Styles ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz