2. Fatalistka, wiedźma i niemowa

315 29 6
                                    

Najstarsza dziewczynka wpatrywała się w nią z zaciekawieniem, nieznacznie się uśmiechając. Była szczupła, wręcz chuda, ubrana w czarno–fioletową suknię do kostek, obszytą obficie ciemną koronką. Na głowę nałożyła spiczasty kapelusz, spod którego wystawały natapirowane ciemno–rude włosy. Mogła liczyć sobie około dziesięciu lat, ale tak naprawdę Jagoda nie potrafiła ocenić po wyglądzie dziecka jego wieku. Skoro jednak ojciec nie mógł ich zostawić pod opieką najstarszej córki, nie mogła być wiele starsza.

– Zapraszam. – Otworzyła szerzej drzwi, żeby mogli wejść. Dopiero po chwili uprzytomniła sobie, że jest przecież ostatni dzień października, a dziwne stroje zapewne wynikały z przebrania się z okazji Halloween.

Mężczyzna przepuścił przodem córki, sam wszedł na końcu i zamknął cicho drzwi.

– Klaudio, zaopiekuj się siostrami, dobrze? – zwrócił się do małej wiedźmy.

– Oczywiście, wzięłam nasze rzeczy – odparła dziewczynka, wskazując na pokaźnych rozmiarów torbę, solidnie czymś wypełnioną. Spojrzała na gospodynię i zapytała najbardziej oficjalnym tonem na jaki było ją stać: – Gdzie możemy się pobawić?

Średnia latorośl skrzyżowała ramiona na piersi i łypała na gospodynię z wściekłością. Zmarszczyła brwi, grzywka opadła jej na oczy, usta zacisnęła w cienką kreskę. Nie miała przebrania, a przynajmniej Jagoda nie potrafiła określić czy to, co dziewczynka ma na sobie to przebranie, czy jej strój codzienny: czarne dżinsy rurki i za duża bluza z kapturem, zarzuconym na głowę. Oczywiście w tym samym kolorze co spodnie. Spod kaptura wystawały białe kable słuchawek, które ginęły w przepastnej kieszeni, prawdopodobnie podłączone do smartfona.

– Tam jest salon, możecie się w nim rozgościć – odparła z oschłą uprzejmością i zwróciła się do Michała: – Dziękuję, że pan przyszedł. Przepraszam, że oderwałam pana od czasu z dziećmi, ale...

– Proszę się nie przejmować. – Pstryknął palcami w kaptur średniej córki, w miejscu, w którym prawdopodobnie znajdowało się jej ucho. – Niech się pani nie przejmuje Izką, ma swoje humory i jestem pewien, że za chwilę jej przejdzie.

– Nie przejdzie – rzuciła wspomniana dziewczynka, jeszcze ciaśniej krzyżując drobne ramionka.

– W ogóle, to proszę mi mówić po imieniu. Michał jestem. – Wyciągnął dłoń. Luiza wywróciła ostentacyjnie oczami. Klaudia nie przestawała się uśmiechać, a najmłodsza, przebrana za białą wróżkę, wtuliła jasną główkę w nogi ojca.

Po co to wszystko, no po co? Każ mu się zając potopem w kuchni, a potem spadać do domu. Nie widzisz, jak patrzy na ciebie z litością? Nie czujesz na sobie spojrzeń jego córek, których matce nie dorastasz pewnie do pięt?

– Jagoda. Kuchnia jest tam. – Wskazała brodą kierunek, pozwalając by mężczyzna poszedł przodem.

Michał nie przestając się uśmiechać, co z jakiegoś powodu niesamowicie ją drażniło, ruszył we wskazanym kierunku. Istotnie miał zgrabny tyłek, opięty ciasno materiałem dżinsów. Idąc podwinął rękawy flanelowej koszuli i ukazując mocne mięśnie przedramion. Jedno z nich zdobił tatuaż pięciolinii wraz z kilkoma nutami ginących pod materiałem na przedramieniu. Wpatrywała się zachłannie w ciemne włoski na jego skórze. Z zakamarków pamięci wypełzły obrazy innych, podobnych rąk.

Na jego wspomnienie serce Jagody boleśnie się skurczyło. Umilkły wszelkie rozmowy o ślubie mającym się odbyć za kilka miesięcy, gdy leżała w szpitalu. Nie raczył jej nawet osobiście poinformować, że wyjechał na kontrakt do Szwecji. Zabrakło mu odwagi by spojrzeć w oczy i przyznać, że to co się stało go przerosło. Bolałoby, ale jakby mniej, gdyby postąpił jak mężczyzna, a nie jak cipa. A przynajmniej taką miała nadzieję.

Wszystkie jego sekrety [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz