~3~

117 5 5
                                    

Pov: Aki

Otworzył drzwi... i od razu rzucił się na małego. Wiedział, że tutaj jestem więc chciał mieć z głowy. Rzuciłem w niego nożem, a on złapał. Cholerny uczył się. Pobiegłem szybko by rozdzielić ich i wziąć moją broń. Najpierw zabrałem broń od niego, zranił mojego kochanego chłopczyka w policzek. Dobrze, że lekko i się da tutaj opatrzyć.

Zaczęliśmy walke. (myślę nad tym od kilku dni, widzicie jak się dla was poświęcam? MajonezowaPianekczka dziękuję za pomysł)

Poranił mi twarz na początek, co za chuj. Uderzyłem go najpierw druga dłonią bez niczego, bo ten trzymał moją z nożem. Walnąłem go jeszcze raz tą samą ręką. Ten stracił równowagę i spadł na szafkę. Pociągnąłem go tak by leżał i na niego usiadłem. Haru próbował się wygramolić szybko.
- Miłych snów Haru. Mogę wreszcie się pozbyć rodziny
- Proszę - odpowiedział mi na moje zdanie. Uśmiechnął się tylko i wyjął pistolet. Jednak na próżno, bo się zamachnąłem i wbiłem mu nóż w klatkę. Za pierwszym razem strzelił, w moje ramię zjeb. Cela to miał zawsze chujowego.

Jeszcze kilka razy dźgałem go w klatkę piersiową. Dla pewności poderżnąłem mu gardło. Przetarłem z twarzy jego krew. Poszedłem po apteczkę po całej sprawie.

Pov: Yuki

Boję się go, dostałem chociaż jedzenie. Może nie jest taki zły...? Jednak on nadal jest mordercą i psychopatą. Usłyszałem skrzypiąca podłogę. Ktoś szedł, czyżby pomoc? Albo ten jego braciszek może być. Jeżeli nie kłamał. Kto normalny tak robi? Z moich myśli wyrwało mnie skrzypienie drzwi.

Brunet wparował do piwnicy jak nikt inny. Gdybym w porę go nie szturchnął ręką by mi poderżnął gardło. Bracia zaczęli walkę. Chciałem uciec, ale nie mam jak oderwać nóg. Byłby to idealny moment. Zacząłem próbować się rozwiązać. Nie patrzyłem co robią, dopóki nie usłyszałem dialogu i po nim strzału z pistoletu.

Od razu podniosłem głowę. Zaczął go dźgać. Po kilkunastu ciosach poderżnął gardło. Japierdole, on zabił swojego brata. Bez skrupułów. Czemu on to zrobił. Nie mógł poprostu go uwięzić?

Dopiero teraz moja rana zaczęła piec. Pierwsze krople krwi spadły, a ja je zobaczyłem i straciłem przytomność. Jak innych krew mogę widzieć to swojej nie potrafie. Cholera...

Pov: Aki

Wróciłem z apteczką. Yuki stracił przytomność, co on krwi nigdy nie widział? Chociaż lepiej, będę mógł mu zszyć ranę. Trochę boli mnie to ramię, dobra zaraz wyjmę kulę i zszyję kolejną ranę. A czemu mu zszywam? Sam nie wiem, ale intuicja mi podpowiada bym to zrobił.

***

Po zszyciu rany Yukiego, zabrałem się za siebie. Ustałem przed lustrem i rozerwałem zdrową ręką koszulkę. Zacząłem operacje na sobie. Już mam to opanowane do perfekcji. Wyciągnąłem kulę i zacząłem to zszywać. Dla pewności przypalę ranę.

Po 5 minutach było zszyte. Poszedłem po nóż do kuchni i włączyłem palnik. Zacząłem grzać przedmiot by przyłożyć do zszytego miejsca. Minęło trochę czasu, a nóż zaczął zmieniać kolor. Chwila minęła i przyłożyłem to do zamkniętej już rany.
- KURW... - krzyknąłem na prawie cały dom.

Jak to cholernie boli. Po 5 sekundach odłożyłem gorące narzędzie. Szybko zakleiłem to gazą z plastrem. Wróciłem do chłopaka, zapomniałem mu zakleić plastrem. Jestem głupi jak nie wiem co. Wziąłem plaster i mu zakleiłem to szybko. Teraz mogę pozbyć się ciała. Wreszcie będę mógł zabić rodziców. Tylko nie chce zostawiać chłopaka samego na razie. Zrobiłem sobie wolne na tydzień, jak będzie trzeba to wezmę kolejne dni. Mam nadzieję, że mnie nie wyleją z pracy.

Wziąłem brata na ręce i poszedłem z nim na dwór. On zawsze był taki ciężki? Mam nadzieję, że podczas rozkładu nie będzie śmierdzieć. Nie wytrzymam w tym smrodzie znów. Rzuciłem zwłoki na ziemię i poszedłem po łopatę. Dawno nie zakopywałem nic, więc były już pajęczyny. Wziąłem łopatę i zacząłem kopać dół kilkanaście metrów od domu.

Po chyba pół godzinie kopania dołu, odłożyłem łopatę i wrzuciłem ciało do tego rowu. Zacząłem po tym zakopywać ciało ziemią.

***

Wróciłem do domu. Poszedłem znów do piwnicy, ale z środkami czystości. Zacząłem zmywać krew z podłogi i oczywiście czekałem jak jasnowłosy się obudzi. Może powinienem go oblać? Nie, lepiej nie. Jeszcze dostanie szoku czy coś. Zaczął coś mamrotać przez sen. Nie mogę zrozumieć co, ale jestem tego ciekawy.

Świeża krew jest łatwa do zmycia, a moja koszulka do wyrzucenia. Spodenki tam się wypierze, ale będzie trzeba potraktować wybielaczem. Ładny wzorek będzie na czarnych spodenkach. Teraz mogę się wyspać. Dobra to robię i utnę sobie tutaj drzemkę. Gdy już wyczyściłem wstałem i poszedłem wyrzucić te rzeczy. Wróciłem już bez koszulki na krzesło, które wcześniej tutaj zostawiłem. Usiadłem się i oparłem głowę o ścianę. Zamknąłem oczy i szybko nie czekałem by oddać się w objęcia Morfeusza.

-------------------

Wybaczcie za taki krótki rozdział, ale chciałam was poinformować o jednej rzeczy, a bardziej kilku.
1. Zaczyna się szkoła, co wiecie. Zazwyczaj pisze rozdziały w 3-4 dni czasami 5-6. Teraz może się przedłużyć do 14 dni.
2. Powoli wena mi się kończy, więc też to przedłuży pisanie rozdziałów
3. Zaczynam 8 klasę więc będę mieć zapierdol, też to przyczyni do braku weny i chęci życiowych

To wszystko.

Miłego dnia lub nocy! Jak i oczywiście roku szkolnego!

Wszystko dla ciebie ||yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz