5. w rezydencji

26 0 3
                                    

Kaya obudził się i zobaczyl że za oknem słońce już zachodzi. Kręciło mu się w głowie ale kac minął. Potrzebował teraz być pijany żeby nie zwariować. Leżał w samych gaciach i w razie gdyby ten jebany gwałciciel wrócił, nie miał jak się bronić. Na jego nieszczęście po godzinie rudy wrócił w stroju seksownej pielęgniarki. Machnął cyckami i wyskoczyły z nich dwa jabłka. Nagle child zrobił się znowu płaski.

-BLEGEHEHEGHEGEH -kaya zwymiotował na pościel

-jedni jabłuszko dla mnie, drugie dla ciebie - zaczął kręcić dupą.

-przestan child!!

-dobrs już dobra, kayus. Tylko tak sobie żartowałem - child ugryzł kawałek jabłka. Z dupy wypadły mu dwa arbuzy.

-prosze child nie każ mi tego jeść.

-wolisz zlizać swoje wymiociny z kołdry? Czego się spinasz lalusiu?

Kaya postanowił że musi uciec. Musiał też zacząć udawać że kocha childa, żeby mieć jakiekolwiek szanse że nie będzie przykuty do łóżka.

-child skarbenku... -od razu się zarumienił. -moglbym się umyć?

-oczywiscie kiciusiu. Kiedyś ci pozwolę - i wyszedł zostawiając kaye sam na sam z jabłkiem i żygami.

Następnego dnia Kaya został obudzony przez wysokiego huja z kolczykiem w uchu. Wyglądał na maga geo i miał boskie spojrzenie.

-nazywam się zongl. Goszczę pana i childa w mojej rezydencji. 

Kaya zorientował się też że pościel została wymieniona a on sam już tak nie jebie wymiotami. Wolał nie pytać.

-kiedy mnie wypuście? - zapytał znurzony.

-kiedy child sobie zazyczy.

W wejściu stała fioletowoelosa kobieta. Była bardzo ładna, miała różowe oczy i duży biust.

-keqing kochaniutka wypierdalaj z łaski swojej, później pójdziemy na barabara

-geo daddy, jesteś spierdolony.  -mruknela ale oni chyba w ten sposób prawili sobie komplementy, bo uśmiechali się jak debile na myśl o ruchanku.

-o kaya... -zamyslil się zhongl. - bój się childa. Spierdolony dzieciak.

fanfic genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz