31. Trujący Kwiat

205 12 22
                                    

Time skip

Po nie całej godzinie ubraliśmy się i wyszliśmy z pokoju hotelowego. Sap zapłacił i wyszliśmy z hotelu. Ruszyliśmy w stronę samochodu, który był niedaleko zaparkowany. Nick otworzył mi drzwi, a ja wsiadłem. Zrobił to samo. Jechaliśmy w komfortowej ciszy. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Była to polana, ale nie ta gdzie zawsze jeździliśmy. Było tam więcej kwiatów, wyższa trawa i niedaleko znajdowały się domki, najprawdopodobniej letniskowe. Ruszyliśmy w stronę polanki. Usiadliśmy na kocu, który Sap wyciągnął z bagażnika. Chwilę leżeliśmy, ale po chwili usłyszałem chrapanie. Nick zasnął. Nudziło mi się więc postanowiłem porobić coś ciekawego. Udałem się na skraj polanki. Graniczyła ona z wielkim lasem. Las był gęsty i ciemny. Na skraju rosły piękne kwiaty. Jednak nie wiedziałem jakie miały działanie. Wyglądały podobnie do tulipanów. Zerwałem kilka i ułożyłem w mały bukiecik. Chciałem już iść, ale poczułem uprzykrzający ból. Czułem jakby oczy miały wylecieć mi z orbit a uszy odpaść. Czułem również osłabienie i gnębiący ból, który narastał. Czułem, że tracę kontrolę nad ciałem. Usłyszałem długi pisk w moich uszach i zobaczyłem biel.

Pov. Sapnap

Obudziłem się na kocu. Karl'a obok mnie nie było i nigdzie go nie widziałem. Zacząłem go szukać. Po 5-minutowym szukaniu zobaczyłem człowieka, który leżał na ziemi. Szybko do niego podbiegłem, aby zobaczyć co się stało. Gdy byłem blisko stanąłem nad tym człowiekiem. Zamurowało mnie a potok łez leciał po moich policzkach. Na ziemi leżał Karl. Miał całe białe oczy, z jego ust leciała krew, która mieszała się ze śliną, również z nosa, uszu i oczu leciała krew, która mieszała się z łzami chłopaka. Karl był bardzo blady, wyglądał jakby był martwy. W ręce trzymał bukiet jakiś kwiatów. Szybko sięgnąłem po telefon. Zadzwoniłem po 112. Gdy opowiedziałem operatorce co się stało, odpowiedziała tylko, że mojego Karl'a nie da się już uratować. Uklękłem przed nim i złapałem jego dłoń. Była cholernie zimna. Gdybym nie zasnął, Karl pewnie leżałby w moich ramionach. W pewnym momencie nie miałem siły płakać, moje ciało się osłabiło i poleciało na ziemię. Obudziłem się w białym pomieszczeniu, gdy światło raziło moje oczy. Leżałem na łóżku szpitalnym. Lekarz do mnie podszedł.

Lekarz
- Dzień Dobry, widzę, że się Pan obudził.

Sapnap
- Co z Karl'em?!

Lekarz
- Chodzi Panu o tego chłopaka, koło którego Pan leżał?

Sapnap
- Tak, czy on żyje?!

Lekarz
- Przykro mi to mówić, ale Pan Jacobs nie przeżył. Gdy pogotowie przyjechało, Pan Jacobs był już martwy.

NIE NIE NIE. TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA NIE MOGĘ GO STRACIĆ.

Musiałem się opanować z nagłego płaczu. Lekarz ponownie do mnie podszedł.

Sapnap
- Przepraszam, a co było przyczyną śmierci?

Lekarz
- Przyczyną śmierci, były kwiaty które Pan Jacobs najprawdopodobniej zerwał z pobliskiego krzaka. Jest to Talipo. Kwiat trujący. Gdy przytrzyma się go dłużej w rękach, powoduje on krwawienie z oczu, uszu, ust oraz nosa. Wywołuje on również ślinotok. Podczas gdy trucizna dostaje się do móżgu, serce powoli przestaje działać i osłabia organizm. Był tylko 1% szans na przeżycie. Przykro mi pańskiej straty.

_________________________________________

Sapnap
- I tak kończy się ta historia.

Suzie
- Przykro nam dziadku. Chciałabym, żeby dziadek Karl był z nami teraz.

Max
- Ja też.

Sapnap
- Nie martwcie się. Dziadek Karl patrzy na was z góry i cieszy się, że jesteście tacy dzielni. No a teraz do spania uciekać.

Wstałem i zacząłem biec za wnukami. One szybko uciekły do łóżek. Utuliłem je do spania i zszedłem na dół. Otuliłem się kocem od Karl'a i zacząłem przeglądać nasz wspólny album.

_________________________________________

Jest to koniec historii. Nie jest to happy end. Mam nadzieje, że podobała się wam ta książka <3

Będziesz tylko mójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz