Rozdział IX

185 15 4
                                    

Wreszcie wysiedli z pociągu i ruszyli niemalże biegiem w głąb miasta w którym mieli spotkać się z osobą, która wyjaśni im dokładnie wszystko na temat ich „nowej" pracy.

-Jazda autem, samolotem i pociągiem jest męcząca.- odezwał się Nakahara jako pierwszy od długiego czasu.

-Nie przesadzaj, jeszcze dzisiaj czeka nas wyczerpująca praca.

Dotarli na miejsce spotkania i czekała na nich kobieta. Była szczupłą blondynką, która swoje włosy miała zapięta w luźny kucyk. Ubrana była w koszulę, spodniczkę do kolan oraz dodatkowo miała czarną marynarkę oraz czarne szpilki. Nie była mocno umalowana, oraz wyglądała na bardzo poważną.

Gdy zauważyła, że dwójka mężczyzn się do niej zbliża odrazu przerwała wpatrywanie się w komórke i spojrzała na Nakaharę.

-Nakahara Chuuya jeśli się nie mylę.- powiedziała z szerokim uśmiechem, gdy była już obok niego.- Nasz szef słyszał o tobie i o tym, że pańska zdolność nie działa tak jak powinna.- ostatnie zdanie powiedziała prawie niesłyszalnym szeptem.

-Zgadza się.- odpowiedział znudzony.

-Jestem też pod wrażeniem pańskich wcześniejszych akcji gdy był pan wiadomo wysyłany na akcję.- zaśmiała się.- Oczywiście nie mam na celu urażenia moimi słowami, podziwiam to, że jesteś wstanie przyjechać tu tylko po rozczarowanie.

-Słucham?- wtrącił sie Dazai, na którego wcześniej nie zwracano uwagi.- Co ma znaczyć, że tylko po rozczarowanie? Widzę, że lubisz bardzo dużo mówić, ale twój szef musi być z tego niezadowolony, czyż nie?- prychnął.- Wkońcu błagałaś na kolanach aby tylko cię nie wywalał z pracy bo za dużo powiedziałaś wrogowi. A dobrze wiesz, że z twoimi wybrykami z przyszłości o których wie niemalże cały świat nie zdobędziesz innej pracy a jakoś zarabiać musisz.- kobieta wkurzyła się i miała uderzyć bruneta ale ten zatrzymał jej rekę.- Proszę się nie denerwować, nie zarobi pani na wypuszczenie twojego syna z więzienia jeśli Chuuya wsadzi cię do grobu.

-Grozisz mi?- zaśmiała się sarkastycznie.- Niby kto mnie uśmierci? Zabawne, że masz nadzieję, że to ten głupi rudzielec.

-Jego zdolność całkowicie nie zniknęła.- odpowiedział patrząc na kobietę wrogim wzrokiem.

-Proszę o spokój.- szybko wtrącił się mężczyzna w podeszłym wieku.- A ty nie powinnaś się wogóle odzywać.- spojrzał na kobietę, ale krótko po tym wrócił wzrokiem do bruneta oraz rudowłosego.

Dazai szybkim ruchem zabrał dłoń z ręki kobiety oraz cofnął się, aby stać bliżej Nakahary. Stwierdził, że skoro ich wspólna misja uratowała go od nudnego siedzenia w budynku Agencji to chociaż postara się aby rudzielec a raczej jego zdolność wróciła do normy. A aby wszystko się udało musi trochę przypilnować chłopaka.

-Zapraszam za mną.- mruknął starzec i zaczął iść w stronę, z której dosłownie chwilę temu wyszedł.

Pozostała trójka bez najmniejszych oporów udała się za starszym mężczyzną. Na miejsce dotarli bardzo szybko. Na przywitanie rudzielec oraz brunet zostali porządni przeszukani. Wytłumaczono im potem, że to w razie bezpieczeństwa ich szefa oraz ważnych członków ich organizacji. Chuuya nie był chętny do przeszukania co wyraźnie pokazywała jego mina ale po krótkiej namowie z Osamu, zgodził się.

-Skoro procedury bezpieczeństwa za nami, pozwólcie, że się przedstawię.- mruknął lekko uśmiechnięty mężczyzna.- Kobieta która was przywitała to Kazuko. Jestem pod wrażeniem, że odpowiedziałeś na jej odzywki.- spojrzał na Osamu.- Ale też nie dziwię się, że wiesz o jej wybryku. Myślałem, że Sayuri dobrze ukryła te informacje. Jest naszym informatykiem ale ostatnio kompletnie olewa swoją pracę.

-Zajmuje się tym sama?- wtrącił się Nakahara.- Nie dziwię się, że zaczyna protestować.

Mężczyzna spojrzał na niego wrogo lecz nie odpowiedział na pytanie kapelusznika.

-Ja jestem Yuma. Chciałbym powiedzieć o sobie więcej lecz muszę was zaprowadzić jak najszybciej do szefa, bo najpewniej się niecierpliwi.- przewrócił oczami.

Po tej nie za długiej rozmowie zaczęli wkońcu iść w kierunku głównego biura.

-Nie mogę z wami wejść, ponieważ mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy.- mruknął niezadowolenie.- Pamiętajcie aby okazać szacunek.- po tych słowach odszedł w znanym sobie kierunku.

-Nie podoba mi się tu.- mruknął rudzielec i obaj weszli do pomieszczenia przed nimi.

Po wejściu do biura zobaczyli dwóch mężczyzn przy biurku, oraz kilka rozstawionych ludzi trzymających broń, w tym jedną dosyć młodą dziewczynę, która wyglądała na bardzo spiętą.

Dazai chciał skomentować jej zachowanie, które odstawało od reszty ale Chuuya widząc, że brunet chce coś powiedzieć uderzył go w ramię. A po tym, szybkim ruchem zdjął kapelusz ze swojej głowy i pokłonił się mężczyznom. 

Brunet uznał to za zbędne więc tylko stał, patrząc raz to na niziołka a raz na to, co było przed nim.

-Nie musisz się kłaniać, chociaż to bardzo miłe z twojej strony.-zachichotał jeden z mężczyzn przy biurku.- Jak dobrze wiem to jeden z was jest z Mafii Portowej a drugi z Zbrojnej Agencji Detektywistycznej.- przytaknęli na jego słowa.- Wiem w jakim jesteście celu i chciałbym jak najszybciej wam dać to co jest wam potrzebne ale niestety..- spojrzał wrogim wzrokiem na mężczyznę za nim, który nie był za bardzo zainteresowany rozmową i tylko przekładał papiery na biurku.- Musicie najpierw trochę popracować dla naszego szefa. Jestem na najwyższym stołku zaraz pod stanowiskiem szefa tej organizacji, co oznacza, że jeśli mu się no..umrze.- wzruszył ramionami i skierował wzrok na bruneta oraz rudzielca.-To ja przejmę to stanowisko.- powiedział z siebie zadowolony.- W każdym razie, na razie będziecie pracować w moim oddziale, który ma dużo pracy, ale też dużo ludzi więc napewno odpoczniecie wystarczająco przed kolejną misją.

-Znowu się rozgadałeś.- prychnął mężczyzna za nim.- Jesteście już wolni, tylko nie róbcie dziwnych rzeczy i nie zakłócajcie spokoju w organizacji. Mei was zaprowadzi do wolnego pokoju i ona również was obudzi rano i powie wam co macie dalej robić.

Dziewczyna odrazu ruszyła z miejsca i otworzyła drzwi, czekając aż Chuuya i Osamu ruszą ku wyjściu, co nie trwało długo.

Aby dojść do pokoju musieli trochę namęczyć się drogą schodami, oczywiście mogli pojechać windą ale czarnowłosej kobiecie przypomniało się, że takie coś istnieje gdy byli już przy pokoju. Zaśmiała się nerwowo i podała brunetowi klucz do pokoju.

-Przepraszam jeszcze raz za to.- podrapała się po głowie z nerwów.- Jestem tu od długiego czasu, ale moja pamięć nie jest zbyt dobra, dlatego najczęściej zapisuje rzeczy. Chociaż to akurat głupia pomyłka.

-Spokojnie.- zachichotał Osamu, otwierając drzwi od pokoju.- Widzimy się rano w takim razie.- po tych słowach złapał za rękę rudzielca i wciągnął go do apartamentu.

-Tak. Widzimy się rano.- uśmiechnęła się i odblokowała tablet aby coś sprawdzić i w pośpiechu odeszła z miejsca, w którym była jeszcze chwilę temu.

--

In his arms //soukoku// PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz