"WILCZA KREW" Jikook A/B/O 🔞 (Zakończone)

Część 2

Przygotowania do decydujące starcia ruszyły pełną parą. Namjoon jako najlepszy strateg, co rusz analizował każda możliwą strategie. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że tylko zabicie Peniela przyniesie oczekiwane rozwiązanie. Wyjście było jedno - Tylko najsilniejsza Alfa, sam Król, musi stoczyć z nim walkę na śmierć i życie. Oczywiście istniały też inne możliwość, jak na przykład zmasowany atak kilku wilczych Alf, w tym samym czasie, ale sam Jackson chciał podjąć się tego zadania, nie chcąc narażać innych na utratę życia. Istniała też szansa na to, że mógłby przegrać, dlatego musieli być gotowi na każdą ewentualność.

Największy problem mieli jednak z Jungkookiem. Młodziutka Alfa aż rwała się do walki, wspominał nawet otwarcie o tym, że chętnie zastąpi swojego ojca w decydującej walce. Jednak Królestwo Got nie mogło pozwolić sobie na utratę dwójki najsilniejszych przywódców w tym samym czasie - Ojca i Syna. Zaczęto coraz bardziej otwarcie mówić o tym, że Dziedzic w ogóle nie zostanie dopuszczony do wojny. Według Rodziny Królewskiej, w tym nawet samego Jacksona i jego Doradców, Przeznaczeniem Jungkooka jest teraz znalezienie odpowiedniej Omegi i zadbanie o posiadanie własnego Dziedzica, zwłaszcza, że istniała możliwość utraty obecnego podczas walki. To nie podobało się młodszemu. Zdecydowanie bardziej wolał ruszyć w bój niż szukać żony i starać się o Młode.

W tym wszystkim podsycali go również jego towarzysze, zwłaszcza Bang Chan i Changbin. Byli oni wychowankami Peniela, który sam miał swoją Złota Teorię na ten temat.

Od zawsze powtarzał, że w przypadku prawdziwych wojowników, posiadanie Omegi oraz Potomstwa, zdecydowanie osłabia ich hart ducha. Mówił to oczywiście ze swojej własnej perspektywy. Nie mógł oczywiście oprzeć się przeznaczeniu i kiedy napotkał na swojej drodze Eungkwona, którego szybko naznaczył i stworzył z nim swoją małą sforę, sam zauważył, że pod wpływem ukochanego, nie raz łamał swoje żelazne zasady, stał się bardziej miękki, a rodzina stała się dla niego najważniejsza. To zdecydowanie osłabiło jego twarde serce i przekonania. Od zawsze było wiadomo, że chociaż to Alfy były głowami Rodziny i Stada, i nikt nie miał prawa, ani mocy, żeby się im sprzeciwić, ale to właśnie ich Omegi miały nad nimi jakieś dziwne moce, które jako jedyne mogły ich przekonać do zmiany zdania, zganić, ukarać bez żadnych konsekwencji. Zwłaszcza jeżeli w grę wchodziły również Młode. I to wcale nie było tak, że to Alfie potomstwo było oczkami w głowie rodzicielskich Alf. Już od maleńkości to Omegi umiały manipulować tymi silnymi osobnikami, stając się ich oczkami w głowie. I to według Peniela jest największą słabość prawdziwego Wojownika. Dlatego, chociaż sam nigdy nie zrezygnował by ze swojej rodziny, podczas swoich szkoleń, swoim żołnierzom wpajał, aby nie decydowali się na Naznaczenie i Rodzinę, dopóki chcą być najlepszymi wojownikami w Królestwie.

Innego zdania był oczywiście Namjoon. On wręcz zachęcał do tego. Jego zdaniem posiadanie Rodziny wzmacnia żołnierzy. Bo przecież naturalnym instynktem jest dla Alfy, aby bronić właśnie Niej, to dla Niej są wstanie zrobić dosłownie wszystko. Dlatego też każde zagrożenie uderzające w najbliższych, powodują zwiększenie motywacji, aby ich ochronić. A czym jest wojna jak nie zagrożeniem właśnie też dla całego Królestwa, w tym też rodziny. To powoduje, że mają oni większą motywację do walki, aby ochronić swoją sforę, tak aby jej nie stała się krzywda. Bo nie ukrywajmy, że prawdziwymi ofiarami nie są wtedy żołnierze walczący ma froncie, owszem ponoszą ogromną ofiarę, często tracąc przy tym życie. Ale to właśnie zwykli ludzie, bezbronne osoby, najczęściej płacą za to największa cenę.

Dlatego też po licznych naradach z zaufanymi doradcami, zwłaszcza z Namjoonem i opiekunem Syna Minhyukem i oczywiście swoją Omegą, postanowił wysłać Jungkooka na południe do swojego brata Bam-Bama, po cichu licząc, że w tej spokojnej krainie, gdzie osiedliło się wiele Omeg, nieświadomie odnajdzie swoje Przeznaczenie.