Na samym początku wytłumaczę Wam tytuł. Otóż będą tutaj dwie części. Dlatego jest taki, a nie inny tytuł. Zapraszam do czytania!
Nazywam się Bang Wiktoriia, jestem o cztery lata młodszą siostrą lidera Stray Kids - Bang Chan'a. W ostatnim czasie dużo się z nim kłócę. Zazwyczaj chodzi o to samo. To znaczy, dlaczego wracam do dormu zbyt późno albo, że za dużo czasu spędzam z Han'em.
Jeśli chodzi o pierwszy powód - Chan moim zdaniem jest trochę nadopiekuńczym bratem, zawsze taki był, ale od kiedy mieszkam z nim i chłopakami w jednym dormie stał się bardziej nadopiekuńczy niż wcześniej. Dlaczego mieszkamy w jednym dormie? Otóż jestem trainee w JYP i Channie wybłagał swojego szefa, żebym mieszkała z nimi - no i tak się stało.
Jeśli chodzi o drugi powód - powiedział mi kiedyś, że jeśli nie przestanę spędzać czasu z Han'em to najprościej w świecie Han się we mnie zakocha. No, ale moim zdaniem to Chan jest zazdrosny o to, że spędzam więcej czasu z przyjacielem niż własnym bratem.
W zasadzie każdy z członków Stray Kids to mój przyjaciel. Znamy się od czasu kiedy byli jeszcze trainee. W sumie Felix'a znam najdłużej ze wszystkich - nie licząc brata. Jeszcze kiedy mieszkałam w Australii poznałam się z Felkiem, potem nasz kontakt się urwał, bo wyjechał do Seulu w Korei Południowej tak jak Chan. Dwa lata po wyjeździe Chan'a, rodzice wysłali mnie do niego. No i tak zaczęła się moja przygoda z JYP i Stray Kids.
Teraz siedzę w kawiarni, w której pracuje dorywczo w soboty. Tutaj poznałam Rose, która prowadzi tą kawiarnię. Wyszłam z zaplecza i zauważyłam zakapturzoną postać z maską na twarzy. Od razu się uśmiechnęłam widząc kto to.
- No dzień dobry Panie Wiewiór, co tym razem zrobiłam? - powiedziałam opierając się o ladę.
- Hmm... Pomyślmy... Może na przykład to, że podprowadziłaś moje kolczyki kiedy nie było mnie w pokoju? - podniósł jedna brew do góry, na co się zaśmiałam.
- Nic o tym nie wiem...
- Jasne, to w takim razie skąd się tu wzięły? - wskazał na moje uszy.
- Wiesz, taka jedna wiewiórka mi je dała i chyba oboje wiem kim ona jest. - uśmiechnęłam się zwycięsko - Niech zgadnę siedem zwykłych kaw i jedno Americano?
- Zgadza się, Tori. - powiedział, a ja zaczęłam wykonywać jego zamówienie. Kiedy skończyłam, on zapłacił i spytał - Kiedy kończysz? Jakoś dziwnie siedzi się samemu w tamtym miejscu.
- Znam to uczucie Hannie. - spojrzałam na zegar na ścianie i uśmiechnęłam się. - W zasadzie to skończyłam 5 minut temu, tak więc ty pójdziesz zanieść wszystkim kawę, ja pójdę się ogarnąć i możemy iść. Pasuje?
- Pasuje. - wyszedł z kawiarni i poszedł zdaje mi się, że do dormu. A ja jak powiedziałam poszłam się ogarnąć. Pożegnałam się z Rose i wyszłam z kawiarni kierując się do Hanniego, który już na mnie czekał. Po nie całych 10 minutach marszu i rozmów doszliśmy do przystanku autobusowego i pojechaliśmy na obrzeża Seulu. Po wyjściu z autobusu szliśmy dalej rozmawiając. Po kolejnych minutach doszliśmy do jeziora i naszego domku. Dlaczego naszego? Kiedy znaleźliśmy to miejsce właściciel tego domku akurat wystawał ofertę sprzedaży. Nie było zbyt drogo to postanowiliśmy z Han'em, że kupimy od tego mężczyzny ten domek. A, że kupiliśmy go razem to jest nasz. Nikt nie wie o tym miejscu oprócz nas. I dobrze, tu możemy być cały dzień w swoim towarzystwie i nikt nas nie znajdzie.
- Dawno tu razem nie byliśmy. - powiedziałam otwierając furtkę i wchodząc na posesję.
- Racja. Albo ja nie mogłem tu przyjechać z tobą, bo mieliśmy z chłopakami próby albo ty nie mogłeś ze mną przez Chan'a i treningi trainee. I zawsze któreś z nas było tu samo. - powiedział widocznie smutny tym faktem. Podeszłam do niego i przytuliłam. Nie lubię kiedy jest smutny. On również mnie przytulił.
- Ale przyszedłeś do mnie do kawiarni i jesteśmy tu razem. Wiesz, że nie lubię kiedy jesteś smutny.
- A ja nie lubię kiedy ty jesteś smutna. Co powiesz Chan'owi kiedy wrócimy? On wie, o której godzinie kończysz. - powiedział puszczając mnie i idąc otworzyć drzwi.
- W zasadzie to nie wiem. Zawsze mogę powiedzieć, że byłam na spacerze. Jest lato może mi uwierzy. - powiedziałam wchodząc za nim do domu. - A ty co mu powiesz? W końcu zaniosłeś im kawę i wyszedłeś nie mówiąc gdzie. - w tym momencie zadzwonił mój telefon. - O wilku mowa, właśnie dzwoni. - powiedziałam. Odebrałam i włączyłam na głośnomówiący.
[Chan] Gdzie jesteś i gdzie jest Han? Powinnaś już być w dormie.
[Ja] Chan uspokój się skończyłam dzisiaj trochę później i poszłam na spacer. I czemu pytasz gdzie jest Han? Przecież wyszedł z kawiarni i do was poszedł.
[Chan] Właśnie przyszedł i gdzieś poszedł. Gdzie jesteś zaraz po ciebie przyjdę. - powiedział, a ja trochę spanikowałam. Spojrzałam na Han'a, który pisał coś na kartce i mi ją podał. Napisał: "Powiedz mu, że sama przyjdziesz i, żeby się nie martwił. O mnie nic nie wiesz." - Tori jesteś tam?
[Ja] Co? A tak, tak jestem. Wiesz Chan nie fatyguj się sama przyjdę potrzebuje trochę świeżego powietrza.
[Chan] Na pewno? Ehh, no dobrze. A wiesz w ogóle gdzie jest Han? Jesteście najlepszymi przyjaciółmi nie mówił ci gdzie idzie?
[Ja] Nie Chan, nie mówił mi gdzie idzie. Może zostawił coś w wytwórni i po to poszedł? Naprawdę nie wiem.
[Chan] Nie wydaje mi się. - powiedział, a ja usłyszałam jak zamyka jakieś drzwi. - A może wy jesteście razem, co? Tylko nie chcesz mi powiedzieć, bo cię o to poprosił.
[Ja] Zwariowałeś? Prawda, pytał się mnie kiedy kończę pracę, ale nic po za tym. Wyszedł z kawiarni, ja skończyłam chwilę później i poszłam się przejść. Nie wiem gdzie on jest. Co mam Ci powiedzieć?
[Chan] Najlepiej prawdę, wiesz? Już raz Lix was widział razem, skąd mam wiedzieć, że teraz też nie jesteście razem?
[Ja] Dziękuje za zaufanie Chan, to zaczyna być irytujące. - powiedziałam lekko smutna i lekko zirytowana.
[Chan] Przepraszam, Tori. Kiedy wrócisz? - po jego głosie słyszałam, że był smutny.
[Ja] Jak wrócę to będę - powiedziałam i rozłączyłam się. Rzuciłam telefon na stół i próbowałam się nie rozpłakać. Chociaż słabo mi to wyszło. Nie znoszę się kłócić z bratem, ale zawsze znajdzie się powód do kłótni. Hannie widząc, że płaczę podszedł do mnie i przytulił.
CZYTASZ
Życie potrafi zaskoczyć... Wróć do mnie... | Han Jisung
FanfictionMoje życie nigdy nie było usłane różami. W Korei odnalazłam siebie i dzięki temu nadal żyję. Spodziewałby się ktoś, że tu spotkam swoją miłość? Mam zespół, który tworzę z przyjaciółkami. Jednak kryje się za nim tajemnica, którą tylko my znamy. Jeste...