|| 10:37 ||
Burknął coś pod nosem i jeszcze mocniej ścisnął sznur, który trzymał w dłoni. A zapowiadał się tak wspaniały repertuar. Wszystko zepsuło co? No... właśnie nie do końca wiadomo.
- To twoja wina – odezwała się znienacka jego siostra. – Gdybyś wstał wcześniej i nas obudził, zamiast się wylegiwać jak Smark na płonącym Hakokle, to już dawno bylibyśmy na nogach, załatwili wszystkie raporty, a nasza Audycja już by się skończyła! – wrzasnęła.
- Moja wina, tak? – oburzył się blondyn. – Moja wina? Sama mogłaś się obudzić, damulko od siedmiu boleści – wytknął ją palcem.
Zaś dziewczyna stanęła w miejscu. I niemal natychmiast zaczęła kipieć ze złości, stając się przy tym czerwoną niczym zbyt dojrzały burak. Brakowało tylko puszczenia pary uszami.
- Damulko? DAMULKO?! – wydarła się. – Czy ty mnie obrażasz?! Masz mnie za jakąś wypielęgnowaną, co ma tylko siano w głowie?!
- Nie moja wina, że ci za mało śmierdzi spod pachy – wzruszył ramionami, idąc dalej i zupełnie nie przejmując się jej złością. Choć... to może był błąd?
- Coś ty powiedział? Nie myłam się od pięciu dni, wyobraź sobie! – warknęła.
- Też mi osiągnięcie... – jęknął. – A ja od tygodnia i co mi zrobisz? – wywalił jej jęzor.
I najwyraźniej niepotrzebnie spytał.
|| 10:39 ||
Spojrzał z przerażeniem na swoją siostrę. A potem poczuł przeszywający ból w kolanie. Jednak jak się po sekundzie okazało, nie tylko ta część ciała ucierpiała. Równie mocno zostały potraktowane jego bark i ręka. Ale mimo to Szpadka okazała mu ogromną łaskę – w końcu jego obolały nos wciąż był w całości. Jest z czego się cieszyć.
- I co, łyso ci teraz? – warknęła, po czym dumnie wypięła pierś.
A zdezorientowany chłopak spojrzał na swoje czoło i... ewidentnie nie zrozumiał jej przekazu.
- Przecież moje włosy są tam, gdzie były, to czego od nich chcesz? Nie myśl sobie, że ci je oddam – złapał je i przytulił do siebie.
- To tylko taka metafora, baranie... – jęknęła.
- Aaa... – oświeciło go. Chwilowo, niestety. – Dobra, możesz sobie trzymać ich setki w zanadrzu, tysiące nawet, ale i tak, choćbyś nie wiem, jak się starała, są tak samo bezużyteczne jak szósty palec u stopy naszego dziadka – założył ręce.
Po czym utkwił swoje spojrzenie w spojrzeniu swojej siostry i zaczęli się pojedynkować tak intensywnie, że chłopak nawet nie zauważył dziwnego zachowania zwierzaka, które do tej pory chodziło za nimi spokojnie. No bo naprawdę, w Kurę jakby piorun strzelił. Zupełnie nagle zaczęła gdakać jak opętana i biegać z prędkością błyskawicy, niczym Sączysmark ze szpilkami w... tylnej części ciała. Przy czym niemal nie spadła z pomostu, po którym szli. Wysokiego pomostu.
Nie, żeby takie jej zachowanie było nowością... Ale od przyjazdu Rapierka zdarzało się nadzwyczaj często.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – warknęła Szpadka, cały czas wwiercając w brata swój wzrok.
Zaś blondyn jak na nieszczęście doskonale wiedział, o co jej chodzi. I dalej ignorował zachowanie Kury.
- Odpowiadać nie muszę, a zdania nie zmienię – założył ręce, nadal w jednej dłoni trzymając teraz dziwnie lekki sznur. – Nawet ciotka Berta z drugiego pokolenia po stryju naszej czwartej babki śmierdzi mocniej od ciebie.
CZYTASZ
Rapierek na Końcu Świata || HTTYD
FanfictionOpowieść, gdzie Sączysmark staje się odpowiedzialny, Czkawka głupieje, Mieczyk i Szpadka próbują swoich sił w rodzicielstwie, Skraj atakuje nie-do-końca-nieuchwytny wróg, a w tym wszystkim najmądrzejsza okazuje się być Kura we własnej osobie.