|| 10:35 ||
Rodzeństwo weszło do Klubu, po czym jakby nigdy nic, dosiadło się do stołu i wzięło swoje śniadanie. Kompletnie olewając fakt, że pozostali od razu się zorientowali, że nie wszystko u nich gra.
Nawet Czkawka, który nadal chwilami przysypiał przy stole. I dla którego osiemnaście godzin wypoczynku to najwyraźniej było zbyt mało.
- No co? – spytała Szpadka, krojąc swojego steka. – Głodnych ludzi nie widzieliście?
- Eee... Kiedy Mieczyk najwyraźniej nie jest głodny – Śledzik niepewnie wskazał na Thorstona, który... delikatnie mówiąc, wyglądał, jakby przebrnął przez cały układ pokarmowy Czerwonej Śmierci. Dwukrotnie.
- Nie chce jeść, to go nie zmuszę – stwierdziła dziewczyna, biorąc kęs do ust.
- No i nie przedstawiliście dzisiaj swojej codziennej audycji – dodał Ingerman. – Nie, żebyśmy narzekali, ale...
- Nawet takie gwiazdy jak my muszą raz na jakiś czas wziąć urlop. A to, że szczaw przestał grzeszyć inteligencją i się nie zorientował, że ma przedstawić dzisiejszy materiał, to już nie moja wina – dodała, wytykając Rapierka palcem.
- Nie wiedziałem, że mam cokolwiek wygłaszać – odparł szczerze chłopiec.
- A szkoda, bo wczoraj nieźle ci poszło – burknęła w taki sposób, jakby wypowiedzenie tej jednej, jedynej pochwały, sprawiało jej niewyobrażalną trudność. – Łowcy byli bardzo zadowoleni, dyndając w sieciach łbami do dołu.
- To źle, że się ich pozbyłem? – spytał Rapierek z niewinnością godną smoczego pisklęcia.
Co wprawiło Szpadkę w jeszcze gorszy nastrój.
- Zamknij się – ucięła.
- Dobra, wracając... – znów odezwał się Śledzik. – Co mu się stało? – wskazał na Mieczyka.
|| 10:39 ||
Blondynka zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią. Przecież jeśli zdradzi, że jej brat przetestował na sobie działanie dość sporej dawki olejku rycynowego, dzięki któremu przez dobre cztery godziny nie opuścił ustronnego miejsca, cały ich sekretny plan weźmie w łeb. I przestanie być sekretny. Rapier będzie wiedział, czego się spodziewać, a oni sami pozbawią się możliwości ataku z zaskoczenia. O nie, na to nie może pozwolić.
- Zjadł wczoraj przeterminowany włochaty ser, który u nas leżał już od miesiąca – burknęła. A widząc przerażone miny przyjaciół, dodała. – No co? Trzeba go było w końcu posprzątać.
- To wy, barany z szurniętej gwiazdy, nie wiecie jeszcze, że jak coś się pokryje pleśnią, to to się wywala, a nie wpycha w siebie, jak siano w jaka? – niezwykle dyskretnie spytał Sączysmark.
- Niestety, przyjacielu, ale obrażanie nas nie pomoże twojej wielce małej inteligencji się rozwinąć – odparł Mieczyk, który ze względu na swoje wyczerpanie, najwyraźniej był dzisiaj cichszy niż zwykle. Ale mimo to postanowił grać w grę siostry – A mi tam ser pleśniowy smakował.
- Aha. Masz nie po kolei – skwitował Jorgenson.
- Błagam, teraz mi to mówisz?
- Nie – odparł spokojnie czarnowłosy. – Tylko ci o tym przypominam. Jakbyś się kiedyś zastanawiał, czemu zginąłeś w jakiejś katastrofie, czy zrobiłeś sobie krzywdę większą niż spadnięcie plackiem z wysokości pięciu metrów, to będziesz wiedział, dlaczego.
- Dzięki za troskę – Thorston uśmiechnął się niewinne. – Ale pomimo osiemnastu lat życia z moją siostrą i wspólnej realizacji wielu, wierz mi, naprawdę wielu szalonych i tylko troszkę niebezpiecznych pomysłów, jesteśmy nadal cali i zdrowi – uniósł palec w pouczającym geście.
CZYTASZ
Rapierek na Końcu Świata || HTTYD
FanfictionOpowieść, gdzie Sączysmark staje się odpowiedzialny, Czkawka głupieje, Mieczyk i Szpadka próbują swoich sił w rodzicielstwie, Skraj atakuje nie-do-końca-nieuchwytny wróg, a w tym wszystkim najmądrzejsza okazuje się być Kura we własnej osobie.