3. Pocałuj mnie, zanim odejdziesz

601 33 20
                                    


Tamtego dnia zaprowadziłam Victorię na moją ulubioną plażę. Ciągnęła się u podnóża jednej z gór, z dala od oczu turystów. Chodzili tam głównie miejscowi, którzy chcieli zakosztować odrobiny spokoju. Próżno było szukać budek z lodami i straganów z pamiątkami — te ciągnęły się po drugiej stronie jeziora, bliżej parku rozrywki. Tu człowiek mógł poczuć się naprawdę wolny, zaznać bliskości wspaniałej przyrody północnych Włoch. Chciałam, by Victoria odnalazła w plaży to samo piękno, którym zachwycałam się ja.

Rozłożyłyśmy leżaki w cieniu drzew. 

— Ale się objadłam — westchnęła Vic. — Aż strach wchodzić do wody. A nie marzę o niczym innym.

— Cóż, babci nie wolno odmawiać. 

Zaśmiała się lekko.

— Wiesz, Roso... twoja babcia wydaje się bardzo miła. Trochę natarczywa, ale miła.

— Lepiej bym tego nie ujęła.

— Ta książka, którą czytałaś... jest warta polecenia?

Uśmiechnęłam się do niej. Rzadko zdarzał się ktoś, kto dobrowolnie chciał pogadać ze mną o literaturze. Choćby z powodu, że kiedy zaczynałam mówić, nie potrafiłam skończyć. Obiecałam sobie, że w tym przypadku będę się pilnować. 

— Chyba tak. Jeśli lubisz czarownice, płonące stosy, walkę o władzę...  Bohaterki są świetne — wyznałam. — Ellen i Aliena to takie prawdziwe buntowniczki. No i w tle tego wszystkiego buduje się ogromna katedra, pojawiają się kolejne pokolenia... Wciągnęłam się. 

— Brzmi naprawdę dobrze. 

Pokiwałam głową z entuzjazmem. 

— Gdybym żyła tak z pięćset lat temu, pewnie sama byłabym wiedźmą — powiedziałam. — W innej roli się nie widzę.

Victoria przyglądała mi się badawczo, po czym łagodnie się uśmiechnęła. Jej jasne oczy rozbłysły. 

— Gdybyś była wiedźmą, chodziłabym do ciebie po wróżby. — Udała, że trzyma w ręku szklaną kulę. — Victorio, kiedy słońce wstanie na zachodzie, a zajdzie na wschodzie, poznasz miłość swojego życia. 

— Kiedy piasek na pustyni zamieni się w rwącą rzekę, Alessio przestanie mnie wkurzać. 

Zaśmiałyśmy się obie. 

— Co to w ogóle za pomysł, żeby was ze sobą zeswatać? Nie pasujecie do siebie. 

— Powiedz to mojej babci — mruknęłam. — Poza tym, ojciec Alessio ma kancelarię adwokacką. A gdybym została panią mecenasową, babcia spuchłaby z dumy. 

— Lepiej bądź sobą. Zostanie czyjąś żoną to chyba kiepski zawód — stwierdziła Vic.

— Co kto lubi. — Wzruszyłam ramionami. — Nawet nie wiem, na jaką uczelnię mam się wybrać. Ani co chcę studiować. A chyba powoli czas się decydować. 

Victoria pokiwała głową ze zrozumieniem. 

— Rzuciłam studia po pierwszym roku — przyznała. — Były cholernie nudne i zupełnie niepotrzebne. 

— Co studiowałaś?

— Socjologię. Nie pytaj dlaczego, bo sama tego nie wiem. Dostałam się, więc poszłam. Ot i cała historia. Szybko odkryłam, że nienawidzę statystki, wkurza mnie połowa wykładowców, a sugerowanie, że i tak skończę w jakimś przydrożnym barze i będę sprzedawać kierowcom hamburgery było dość dobijające. 

Płacz cykad || 18+ || Victoria de Angelis x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz