piątek, 9 października
Gdy tylko zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji, Taehyung natychmiast poderwał się krzesła. Zgarnął z blatu książki do angielskiego i niedbale wrzucił je do plecaka, którego ramiona chwilę później w biegu zarzucił sobie na barki. Podekscytowany w ekspresowym tempie znalazł się na korytarzu, który zalewały tłumy rozmawiających ze sobą uczniów. Usiłował przecisnąć się między nimi, co wcale nie było takie proste, bo co chwilę trącał kogoś ramieniem lub ktoś przydeptywał tył jego ulubionych białych conversów.
Rozglądał się uważnie, usiłując namierzyć w tłumie znajomą twarz pewnej nastolatki, która pewnie nie wiedziała jeszcze, co ją czeka. Wyszczerzył się szeroko, kiedy nareszcie dostrzegł Hanę, żywo rozmawiającą z Mirae. Jej nieco pyzate policzki unosiły się w urokliwy sposób, kiedy uśmiechała się podczas gestykulowania. Taehyung przystanął kilka metrów od nich, przykładając dłonie do ust, formując je w tubę, aby wzmocnić swój głos.
— Hana! — zawołał. — Seung Hana! — powtórzył, kiedy ta nie usłyszała go za pierwszym razem.
Zdezorientowana rozejrzała się dookoła, by namierzyć źródło głosu, który uporczywie wykrzykiwał jej imię. Kiedy tylko dostrzegła stojącego nieopodal Taehyunga, zaśmiała się pod nosem, kręcąc głową na boki z rozbawienia. W jej oczach chłopak wyglądał uroczo, a zarazem bardzo komicznie, gdy stał na środku korytarza, skacząc i machając w jej stronę. Zwracał na siebie uwagę nie tylko uczniów, ale również nauczycieli, którzy przyglądali mu się z politowaniem. W końcu szybko pokonał dzielącą ich odległość, stając naprzeciwko brunetek.
— Cześć, dziewczyny — powiedział, szczerząc się jak głupi. Podszedł do Hany, na powitanie składając delikatny pocałunek na jej czole. Uśmiechnął się jeszcze szerzej (o ile to w ogóle było możliwe), kiedy ta mocno wtuliła się w jego tors w ramach odpowiedzi.
— Co ty masz dzisiaj taki dobry humor? — zapytała zdezorientowana Mirae, przyglądając się emanującemu radością szarowłosemu.
— Po prostu cieszę się, że was widzę — odpowiedział niewinnie, wzruszając ramionami. — I chciałbym porwać tę oto panią. — Kiwnął głową w stronę swojej dziewczyny, nie przestając się szczerzyć nawet na sekundę.
— Słucham? — wykrztusiła zdumiona. Zmrużyła oczy, zmarszczyła brwi i odsunęła się o krok, postanawiając pozostać w bezpiecznej odległości od autora zazwyczaj dziwnych pomysłów. Przyglądała mu się z lekkim strachem, ale też zainteresowaniem, wyczekując jego odpowiedzi.
— Porywam cię — oznajmił, jakby właśnie wręczał komuś resztę za kupienie bułeczek w sklepiku, jednocześnie starając się powstrzymać śmiech. Miał tak dobry humor, że bawiło go nieomal wszystko.
Zanim któraś z dziewczyn zdążyła cokolwiek więcej powiedzieć lub o coś zapytać, chłopak chwycił dłoń Hany. Splótł ich palce ze sobą, delikatnie pociągając ją za sobą, przez co na moment straciła równowagę i gdyby nie szybka reakcja Taehyunga, zaliczyłaby bliskie spotkanie trzeciego stopnia ze szkolną, niezbyt atrakcyjną, podłogą.
— A ja to co?! — zawołała za nimi Mirae z nutką poirytowania w głosie przemieszanego z rozbawieniem. Dla wzmocnienia efektu tupnęła nogą i rozłożyła bezradnie ręce na boki, przypadkiem uderzając jedną z nich jakiegoś ucznia.
— Wybacz mi, Mirae, zdzwonimy się później! — Nie dodając nic więcej, nastolatek przyśpieszył kroku, zostawiając zdezorientowaną dziewczynę samą przy szafkach.
— Co w ciebie wstąpiło? — zapytała Seung z grymasem. — Tak po prostu zostawimy tam Mirae? Zupełnie samą? Na pastwę całej tej dziczy idącej na lunch? — dopytała, oglądając się za siebie, jednak chwilę później zniknęli już za rogiem i straciła ją z oczu.
CZYTASZ
Hello, Stranger | bts |
FanfictionMieszkanie w spokojnym Ansan wydaje się być perfekcyjną okazją do poznania siebie i podjęcia prób uniezależnienia się od rodziców. To pierwszej wody szansa na zasmakowanie młodzieńczej miłości i znalezienie przyjaźni na całe życie. Ale to również id...