8 hause of cards

2 2 0
                                    

sobota, 17 października


Smukła dłoń z długimi palcami przesunęła się po okładce podręcznika. Delikatnie chwyciła jej krawędź i gładkim ruchem zamknęła książkę. Opuszki powiodły po nieco wypukłych, niegdyś błyszczących, teraz matowych napisach, aż dotarły do grzbietu, który ujęła i zaraz wzmocniła na nim uścisk. Uniesienie przedmiotu nie stanowiło większej trudności; bardziej kłopotliwe było domknięcie torby, której ząbki zamka błyskawicznego zgięły się niebezpiecznie i przez to sam zamek zaciął się w niedogodnym miejscu.

Chłopak wypuścił cicho powietrze, po czym chrząknął, próbując pozbyć się podrażnienia w gardle. Złapał za materiał i starał się go jakoś naprostować, a po chwili westchnął z ulga, kiedy plecak się dopiął i nic nie zagrażało utkwionym w nim podręcznikom i kartkom. A zwłaszcza kartkom. Nie mógł sobie pozwolić na to, żeby jego praca rozsypała się po podłodze lub — co było bardzo prawdopodobne, znając jego parszywe szczęście — po mokrej od mżawki ulicy na samym środku przejścia dla pieszych.

Wstał z krzesełka w bibliotece i przysunął je do blatu długiego stolika o nieregularnym, podłużno-obłym kształcie. Lubił to miejsce, szczególnie to znajdujące się we wgłębieniu, bo miał dostęp do wszystkich swoich notatek i nie musiał się za bardzo obracać. Ale druga strona, wykrzywiona i przypominająca brzeg rzęsistej łzy na obrazkach jego młodszej siostry, także była w porządku, kiedy pracowało się we dwie lub trzy osoby. Ze względu na ustawienie krzeseł, nie siedziało się do siebie idealnie bokiem, lekko z ukosa, ale nie na sobie. W sam raz.

Zakaszlał i zaraz odetchnął płyciej, schyliwszy się po swój plecak. Narzucił go na barki i spakował pozostałe książki do niebieskiego pudełka. Ostrożnie wkładał kolejne podręczniki, atlasy zwierząt, słowniki naukowe i infografiki, które były mu potrzebne do zrobienia notatek do zadanej prezentacji. Gdy skończył, wsunął dłonie do wyciętych w kartonie otworów i uniósł go, przytulając do piersi. Był ciężki, wypchany ilością wiedzy, której nastolatek jeszcze nie posiadł.

Już miał zrobić krok, kiedy nagle coś zderzyło się z jego ramieniem. Przed oczami mignął mu biały sweterek, brązowe włosy zafalowały i było po wszystkim, pudełko wypadło mu z rąk i z hukiem spadło na wyłożoną wykładziną podłogę, lądując tuż obok jego stóp. Zamrugał, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co się stało i dlaczego dziewczęcy głos odezwał się tuż obok niego:

— Matko, przepraszam, nie chciałam — mamrotała Hana, już kucając, aby wziąć karton. Wyprostowała się, odliczywszy w myślach do trzech. — Aigoo...! — stęknęła, stawiając go na blacie stolika, po czym przetarła czoło wierzchem dłoni i odsunęła włosy z twarzy. — Co ty tam masz? Waży chyba z tonę — zaśmiała się i zajrzała do środka.

Chłopak uśmiechnął się pogodnie i przysunął pudełko w swoją stronę.

— Zbieram informacje na zaliczenie — odparł.

— Aha... — Pokiwała powoli głową. — I jak ci idzie?

— Jak krew z nosa.

Wydęła wargi w wyrazie zadumania.

— Domyślam się. O, właśnie! — zawołała, przyjrzawszy się badawczo twarzy nastolatka i przypomniawszy sobie pewną rzecz. — Miałam cię zapytać ostatnio, jak ci poszedł ten sprawdzian z matmy. Na korkach całkiem nieźle sobie radziłeś, sprawdziła już go? — Podparła się pod bok i przekrzywiła odrobinę głowę, wpatrując się w rówieśnika.

— Zdałem. — Wzruszył lekko ramionami, a widząc jej niezadowoloną minę, trącił ją w bark. — Ale z dobrym wynikiem. Powiedziała, że zrobiłem postępy.

Hello, Stranger | bts |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz