niedziela, 11 października
Od samego rana w mieszkaniu na drugim piętrze kamienicy trwały generalne porządki.
W zasadzie sprzątanie mieli zacząć już wczoraj wieczorem, żeby nie męczyć się z tym teraz od rana, jednak nauczyciele dostali jakiegoś nadzwyczaj nieudanego kaprysu i zadali masę zadań domowych na cały weekend. Szczególnie w tym temacie popłynął pan Kim, zadając klasie Seulgi i Hoseoka dwie stronice równań i przekształceń matematycznych.
Okrzyknąwszy to niezaprzeczalną zbrodnią przeciw weekendowej wolności, nieszczęśnicy robili je od samego południa, dopóki za oknami nie nastała zupełna ciemność. W efekcie po kilkugodzinnym ślęczeniu nad biurkiem żadne z nich nie miało ochoty usiąść nawet do sobotniego maratonu bardzo ckliwej dramy, którą oglądali regularnie od jakiegoś czasu. Wybrała ją Hana, a Hoseok wzruszał się na niej do takiego stopnia, że we dwie nie były w stanie uspokoić jego szlochu. Mogły jedynie przez następną godzinę podstawiać mu pod twarz kolejne paczki chusteczek higienicznych.
Tak więc sobota przeminęła na pracach domowych, a już następnego ranka Seulgi włączyła na maksymalną głośność playlistę, którą skrupulatnie tworzyła przez cały tydzień razem z przyjaciółką. Mimo zupełnie odmiennych charakterów, o dziwo gust muzyczny miały taki sam. Zdarzały się oczywiście akty niezgody, jednak w znaczącej większości konfliktów nie było.
Nagle gdzieś w tle rozbrzmiał stłumiony krzyk Hany wołającej o pomoc. Poniósł się echem po całej klatce i Ryu była pod szczerym wrażeniem. Nie sądziła, że tak drobna dziewczyna może mieć aż tak potężny głos. Brunetka usiłowała stargać ze schodów, a następnie zmieścić się w drzwiach ze starym odkurzaczem. Seulgi pośpieszyła jej na ratunek i przytrzymała je, aby mogła wtaszczyć sprzęt do środka.
Niby mieszkały w tej kamienicy niespełna trzy lata, a wciąż miały braki w podstawowym wyposażeniu.
— Musimy w końcu kupić swój odkurzacz, mam dość taszczenia go po tych nieszczęsnych schodach — wysapała Hana, robiąc naburmuszoną minę. — Naprawdę się dziwię, że Eunho ma dla nas tyle cierpliwości i wciąż pozwala nam go pożyczać.
— Ja uważam, że jego też już to powoli zaczyna męczyć — wysnuła Seulgi. — W końcu przynajmniej dwa razy w tygodniu ktoś do niego przychodzi i zakłóca jego spokój. Jeśli na nas przypada kolejka, to jeszcze pół biedy, ale Hoseok? Słyszałaś, jak on puka do drzwi? — zrobiła krótką przerwę, dając długowłosej chwilę na zastanowienie. — Gość wali w te drzwi z taką siłą, jakby się co najmniej paliło! Na miejscu Eunho już dawno bym go zdzieliła za to w twarz, a przynajmniej srogo upomniała.
— Aleś teraz popłynęła! — powiedziała rozbawiona Seung. — To fakt, że Hoseok bywa trochę nietaktowny, ale Eunho by nawet muchy nie skrzywdził, a co dopiero tego nieszkodliwego... głupola. Zawsze oddelegowuje Hoseoka ze szczerym i szerokim uśmiechem. Wydaje mi się, że go to najzwyczajniej w świecie bawi.
— Tak czy inaczej, musimy kupić swój — stwierdziła Seulgi z nieco nadąsanym wyrazem twarzy. Hana przyznała przyjaciółce rację, przytakując delikatnym skinieniem głowy.
— A jeśli chodzi o Hoseoka... — zaczęła po chwili. — Jestem śmiertelnie ciekawa, jak mu idą porządki. Zazwyczaj to on jest najbardziej oporny, a tym razem to właśnie on powinien najbardziej się przyłożyć, bo w końcu on będzie miał współlokatora, a nie my. Sprawdzałaś może jego postępy? — zapytała, a Seulgi pokręciła przecząco głową.
— Mam nadzieje, że praca idzie pełną parą, bo inaczej powykręcam mu uszy — skomentowała, zakasując przy tym rękawy.
— Poodkurzasz? — zapytała z nadzieją długowłosa, wskazując na czerwone urządzenie z wytłuszczonym, czarnym napisem Henry. — Patrz, jak tylko Henry się do ciebie uśmiecha — dodała, śmiejąc się cicho.
CZYTASZ
Hello, Stranger | bts |
FanfictionMieszkanie w spokojnym Ansan wydaje się być perfekcyjną okazją do poznania siebie i podjęcia prób uniezależnienia się od rodziców. To pierwszej wody szansa na zasmakowanie młodzieńczej miłości i znalezienie przyjaźni na całe życie. Ale to również id...