Rozdział pierwszy "Ogień, który drzemie wewnątrz mnie"

200 15 4
                                    

Gorętsza od magmy, zimniejsza niż lód. Tak o niej mówili.

Stukot szpilek rozległ się głuchym echem po sali. Kobieta ściskała w rękach torebkę. Błysk metalowej blaszki z logo Hermesa poraził jednego ze studentów, który z głośnym jękiem zasłonił oczy. Dodatek do czerwonych szpilek musiał kosztować fortunę, a mimo to kobieta bez żadnej delikatności rzuciła ją na drewniany blat stołu, który uginał się pod ciężarem nieocenionych sprawdzianów.

Podeszła do tablicy, dając tym samym swoim podopiecznym idealny widok na jędrne pośladki, które podkreślała mała czarna. Klasyk.

Otworzyła niebieski marker. Odrzuciła skuwkę, a mazak przycisnęła do białej tablicy. Pisk flamastra spowodował u niektórych grymas na twarzy. Kobieta zignorowała pojękiwania studentów. Z zawzięciem pisała kolejne wyrazy, a następnie z wymuszonym uśmiechem odwróciła się w stronę swoich podopiecznych.

Nie musiała wodzić spojrzeniem po sali, aby studenci skupili na niej swoją uwagę. Wszyscy się na nią gapili.

Z politowaniem spojrzałam na kolegów z roku, którzy ślinili się na widok głębokiego dekoltu w kształcie trójkąta, który uwydatniał piersi nauczycielki. Można się było potknąć o ich obślinione jęzory. Dziewczyny za to wpatrywały się w nauczycielkę z zazdrością. Nic dziwnego, bo profesorka słynęła z łagodnego podejścia do mężczyzn, a przynajmniej do tych, których uważała za atrakcyjnych. W tym sporze nie zajęłam żadnej ze stron, ale nie zmieniało to faktu, że uważałam tę kobietę za skandalistkę, bo w istocie nią była.

— Jak to możliwe, że jeszcze jej nie zwolnili? — szepnęła w moją stronę dziewczyna siedząca obok.

— Nie wiem Cindy. Naprawdę nie wiem.

— Chodzą pogłoski, że zaczęła spotykać się z rektorem.

Spojrzałam na nią ze szczerym zdziwieniem.

— Przecież on ma jakieś siedemdziesiąt lat — powiedziałam z oburzeniem.

Dziewczyny siedzące w ławce przed nami posłały mi ostrzegające spojrzenie. Jedna z nich przyłożyła palec do ust i uciszyła mnie, mrucząc pod nosem o spokoju na sali.

Mój wzrok ponownie powrócił w stronę nauczycielki.

Pani Foster.

Zawsze była dla mnie zagadką. Budziła postrach wśród studentów nie bez powodu. Zajęcia odbywały się w zależności... Od nastroju profesorki. Gdy miała dobry humor, potrafiła żartować przez całą lekcję i nie rozpocząć tematu zajęć. Natomiast gdy bywała prawdziwie wkurzona... No cóż. Wtedy lepiej nie pojawiać się w zasięgu jej wzroku.

Miałam to nieszczęście, że pani Foster prowadziła większość zajęć, na które zapisałam się w zeszłym semestrze. I w tym także.

Dobrze pamiętałam ten strach, gdy jeszcze kilka miesięcy temu udałam się do niej na ustne zaliczenie. Koleżanki z roku płakały po nocach, mówiąc o okrucieństwie i trudności tego egzaminu. Nie dziwota, że byłam zestresowana jak nigdy dotąd.

Gdy stanęłam przed drzwiami sali, wzięłam głęboki wdech, aż opadły mi ramiona i dopiero wtedy zapukałam do drzwi. Gdy usłyszałam donośną odpowiedź, weszłam do środka.

Profesorka siedziała na skraju biurka i zawzięcie piłowała swoje paznokcie. Cisza w pomieszczeniu była niesamowicie niezręczna. Poza dźwiękiem piłowanych paznokci, który przyprawiał mnie o ciarki, słyszałam jedynie własne nerwowe przełykanie śliny. Stanęłam przed biurkiem profesorki, wyczekując, aż kobieta zabierze głos, ale pani Foster milczała.

Czując bijące do szaleństwa serce, kołatające w mojej piersi, zebrałam się na odwagę, aby, wydusić z siebie jakieś słowa.

Dzień dobry pani profesor. Jestem Mia James. Ja przyszłam na...

Magia kłamstw FENIKSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz