Porwanie (cz.2 - ostatnia)

2.1K 111 492
                                    

Witam ponownie, to znowu ja! 😄 

Dziś przybywam, by zaspokoić waszą ciekawość odnośnie akcji z porwaniem Petera! 

W ogóle byłam wczoraj w Empiku, kupiłam nową książkę, ale zanim zacznę już czytać, muszę skończyć tą, którą jeszcze mam do skończenia (na szczęście jestem już bliska końca ;P) "Za zamkniętymi drzwiami", może ktoś z was zna? 

Tak jak uprzedzałam, ta część jest dłuższa, ale i bardziej brutalna, choć tej brutalności nie ma tak dużo. 

Mam nadzieję, że mi wybaczycie 😅


&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


Stark obgryzł już wszystkie możliwe paznokcie u rąk, a po Peterze wciąż ani śladu. Jeszcze trochę, a z desperacji zacznie obgryzać paznokcie u stóp lub wyrywać swoje włosy. Miał wrażenie, że odchodzi od zmysłów. Z każdą minutą było gorzej.

Z May nie było lepiej. Stephen, który w końcu łaskawie odebrał telefon, przybył do Wieży od razu, gdy usłyszał słowa „porwanie" i „Peter" w jednej wypowiedzi, i właśnie zmuszał May, by wypiła filiżankę melisy. Kobieta była roztrzęsiona, wylała już ocean łez i była bliska, by ponownie wybuchnąć płaczem. Happy wciąż siedział obok niej i gładził ją uspokajająco po ramionach, powtarzając, że będzie dobrze.

Tony chciał w to wierzyć. Naprawdę chciał i nie miał zamiaru się poddać. Problem polegał na tym, że zawiódł już tyle ważnych dla niego osób, że nie zdziwiłby się, gdyby Peter po tym wszystkim chciał wrócić do apartamentu ze swoją ciocią. Bo Peter – jego syn – był kolejnym człowiekiem, którego Stark zawiódł. Obiecał, że zapewni mu bezpieczeństwo. A tymczasem dzieciak był nie wiadomo gdzie, sam, przerażony i czekał na ratunek.

Ratunek, który nie wiadomo kiedy będzie mógł nadejść.

Miliarder miał ochotę wyrzucić z siebie porządną wiązankę przekleństw. Wiedział jednak, że to w niczym mu nie pomoże. Gdyby używanie niecenzuralnych słów umożliwiłoby mu odzyskanie Petera, Steve zapewne już dawno padłby na zawał, po usłyszeniu takiej ilości obelg i wyzwisk, jaka wyleciałaby z ust Starka. Tony zrobiłby wszystko – oddałby wszystko- byleby tylko mieć syna znowu u swojego boku.

Strach o dziecko jest najgorszą rzeczą, jakiej rodzic może doświadczyć. Nie może się wtedy spać, wszystko wydaje się być pozbawione sensu, nie daje się rady normalnie zjeść, a jedyne, co dorosłemu chodzi po głowie to pytania „Czy moje dziecko jest całe? Kiedy go zobaczę?". Stark nigdy w życiu nie był tak zestresowany. Bał się, ani na sekundę nie mógł wypędzić z siebie tego okropnego przeczucia, które złośliwie szeptało mu do ucha, że już więcej nie zobaczy uśmiechu Petera. Że zawiódł. Że przybędzie za późno. Że jedyną rzeczą, jaką odzyska, będzie nieruchome, pozbawione życia, ciało chłopca. Że nawet jeśli nastolatek do niego wróci, to go znienawidzi, za to, że Tony pozwolił, by mu się to przytrafiło.

Miliarder zamknął oczy, próbując się uspokoić. Tak się nie stanie. Peter wróci do Wieży, cały i zdrowy, i znów będzie z nim pracował w laboratorium i robił z resztą Avenegrs te wszystkie rzeczy, które robili do tej pory. Nic się nie zmieni.

Jak tylko chłopiec bezpiecznie znajdzie się wśród rodziny.

- Namierzanie telefonu nieudane – odezwała się F.R.I.D.A.Y., przerywając ciszę panującą w salonie.

MARVEL Chat & One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz