I CO NAM TO DAJE?

265 10 1
                                    

Szczerze? Niewiele.

Były już interpretacje domów i planet w znakach, które to według wielu doświadczonych astrologów znaczą tyle co nic, bowiem najważniejsza jest interpretacja planet w domach oraz ich wzajemnych aspektów. Jest to już jednak bardziej zaawansowana astrologia, a obiecywałam tu podzielić się z wami tylko absolutnym minimum, które ma was przygotować na książki autorów bardziej światłych i lepiej znających się na rzeczy niż ja. Poczułam się w obowiązku o tym wspomnieć. I oczywiście nie dotrzymuję słowa, gdyż poczucie obowiązku, jest zbyt duże (pieprzony Jowisz w Pannie).
Ja na przykład posiadam Wenus w Byku i X domu. To coś w rodzaju triady, którą interpretujemy w sposób: Wenus w Byku, Wenus w X domu, X dom w Byku. Choć najważniejsza jest tu Wenus w X domu, nie wolno pominąć tu żadnej wersji interpretacji, gdyż każda z nich może powiedzieć coś innego, choć w tym przypadku każda z trzech interpretacji jest raczej spójna i podobna, pomijając już fakt, że Wenus będąca władcą znaku Byka czyni ten aspekt bardzo silnym. Wiem. Zagmatwałam. Przepraszam.

Interpretacje, które dotąd podawałam są jedynie przykładowe, służą za wzór, bowiem nie da się powiedzieć czegoś konkretnego na podstawie tylko jednego, małego skrawka kosmogramu. Gdy interpretuje się czyjś horoskop urodzeniowy, idzie się jak po sznurku (w tym przypadku sznurkiem są aspekty), zbierając poszczególne informacje w całość. Dajmy na to: mamy Wenus w piątym domu, co wskazuje na zamiłowanie do sztuki. Patrzymy, aha, Wenus jest w trygonie z Jowiszem, a Jowisz w dziesiątym domu, a to może oznaczać, że właśnie dzięki tym artystycznym inklinacjom ta osoba może osiągnąć wielki sukces, zrobić karierę i być Kimś. To aspekt wielu sławnych malarzy czy muzyków. Idąc dalej - o nie, Jowisz jest w kwadraturze ze Słońcem w ósmym domu - wielka sława może sprowadzić na nas niebezpieczeństwo wywołane czyjąś zazdrością. Ciągnie się to, dopóki sznurek się nie skończy, czyli kolejna planeta nie będzie miała żadnych aspektów. Tak sprawa wygląda i tak powinno się interpretować kosmogramy - bowiem wydziobywanie poszczególnych informacji niczym ślepa kura nic nie daje.

Skoro poznaliśmy większość (a właściwie to wszystkie, szczerze mówiąc) składniki horoskopu, warto byłoby dokonać jakiegoś podsumowania, będącego również dosyć malowniczym porównaniem, na które natknęłam się w którejś z świetnych książek o astrologii, których mam mnóstwo na półce (i dzięki którym miałam, co tu napisać - zamieszczam je w bibliografii):

Wyobraźmy sobie, że Horoskop to przedstawienie w teatrze. Zatem:
⏺planety to aktorzy
⏺znaki Zodiaku to ich charaktery
⏺aspekty to łączące ich relacje
⏺domy to sceny

Tym oto króciuteńkim podsumowaniem kończę ten rozdział i przechodzę do następnego - ostatniego (no, może przedostaniego - planuję bowiem coś jeszcze na sam koniec).

Ta okropna astrologiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz