Rozdział 4,5

100 12 1
                                    

26 lat wcześniej

Zawsze był posłuszny swoim darzącym go miłością rodzicom. Tak, jak prawie każdy w strefie pracowali oni w fabrykach, nawet on spędził tam dwa lata swojego życia. Wieść, że chciałby wstąpić do wojska równocześnie ucieszyła, jak i zmartwiła jego rodzicieli.

- Jesteś pewien? – zapytała wtedy jego matka, patrząc na niego z uwagą. – Podobno jest tam bardzo ciężko.

- O ile w ogóle zdołasz się dostać – dopowiedział jego ojciec dość oschłym tonem.

- Kochanie... - szepnęła kobieta karcąco, ale czternastolatek nie zwrócił na nią uwagi.

- W fabryce dorobiłem się paru mięśni – oznajmił poważnie, patrząc prosto na ojca. – Jestem też zwinny i szybki. Sam to przecież mówiłeś, prawda?

Mężczyzna nie mógł się nie zgodzić. Choć pracowali w najlepszej części fabryk, gdzie nie było aż tak wielkiego rygoru, czasami wracali do domu całkowicie wypruci z sił. Jednak ich młody syn znosił wszystko ze spokojem.

- Dobrze, idź – powiedział. – Ale pamiętaj, że gdzieś w Piątej Strefie są twoi rodzice.

Chłopak poszedł.

***

Z początku nie wiedział, jak to wszystko miałoby wyglądać. Domyślił się, że wszyscy czekający pod bramą do bazy wojskowej, chcieli tak, jak on, wziąć udział w naborze. To właśnie wtedy poznał młodszego o rok Jake'a i Finna.

- Mówię ci, podobno ten nowy generał jest strasznie nieprzyjemny – mruknął ten drugi, zbliżając się do nich bardzo blisko, jakby rozmowa była całkowicie zakazana.

- Dlaczego?

- No... Wymaga i...

- Cicho tam z tyłu, chodzące ścierwa!

To były pierwsze słowa, które chłopak usłyszał od generała Oswalda. Dałby sobie głowę uciąć, że wszyscy w jednym momencie zastygli, ze strachem wpatrując się w wysokiego mężczyznę.

- Marsz do środka. Zobaczymy, czy ktokolwiek z was będzie czegoś wart.

***

Przebieg testu sprawnościowego nie poszedł blondynowi tak dobrze, jak śmiał zakładać. O ile zwykłe bieganie i skakanie przez przeszkody nie stanowiło dla niego żadnego problemu, wspinaczka, której nigdy nie miał okazji próbować, mocno dała mu w kość.

Oczywistym było, że nikt nie będzie kazał im strzelać do celu, skoro w większości przyszli tu nieświadomi niczego trzynastolatkowie. Dokładnie od tego roku życia można było startować, więc chłopak nie dziwił się, że sporo jego młodszych kolegów się tu znalazło.

Każdy chciał skosztować choć trochę lepszego życia, niż takiego, jakie nakazywała im przynależność do danej strefy. Nie mógł marudzić, sam miał dość dobre warunki, jak na mieszkańca Piątki, jednak nie każdy mógł mieć tak, jak on. Najczęściej wstępowały tu dzieciaki z ulicy, dla których wojsko było jedynym ratunkiem.

Z dwudziestki zdało tylko ośmiu.

***

2 lata później

Od początku służby wojskowej starał się być miłym dosłownie dla każdego. Być może to właśnie to, że naprawdę się do tego przykładał, przyczyniło się do jego popularności. Po kilku pierwszych miesiącach znał go już każdy.

Najbardziej dostrzegał to na wspólnych treningach ze starszymi stopniem, którzy pokładali w nim chyba jakieś większe, bądź mniejsze nadzieje.

Nauczył się sporo obronnych chwytów, obsługiwania podstawowej broni, wyrobił kondycję i ani na moment nie zapomniał o czekających na niego rodzicach. Aż wreszcie został wysłany na swój pierwszy patrol.

Władca: Początek i KoniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz