Brandon nie zastanawiał się długo, gdzie pójść tego wieczoru. Jack i Connor już dawno przestali do niego pisać z racji, że nie pojawiał się na imprezach w ich ulubionym klubie, więc pozostał mu bar, w którym pracowała Beryl. Jego ojciec zapewne już dawno spał, a on dopiero rozpoczynał swoją chwilę odprężenia.
Tak naprawdę siedział tu od dziesiątej, kiedy Beryl jeszcze na dobre nie zaczęła pracy. Ostatnio miała na dziewiątą, więc kompletnie nie rozumiał, jaki grafik tutaj panował.
Siedział więc, popijając Bloody Mary, którą mu przygotowała. Nie wspominał tego drinka jakoś bardzo dobrze, ale nie pił go też z grymasem na twarzy. Wolał Apple Jacka, ale do Beryl jakoś to nie docierało i zawsze kładła mu pomidorowego drinka pod nos.
- Pijesz, jak baba – mruknęła do niego, kiedy jakiś inny klient przeniósł się gdzieś indziej i został sam przy barze.
- Niby dlaczego? – burknął, nawet nie kryjąc oburzenia w głosie. Jej zadziorna mina wcale nie pomagała.
- Sączysz – odpowiedziała, w międzyczasie nieco się do niego pochylając. – Pije się tak, widzisz? – Nie zareagował, kiedy wypiła mu pół szklanki.
- Możesz w ogóle pić w pracy? I to za czyjeś pieniądze?
Beryl uśmiechnęła się z rozbawieniem, wzruszając ramionami.
- Przecież kasy masz, jak lodu – odparła. – Nawet, gdybyś kupił cały ten bar, nie zrobiłoby ci to żadnej różnicy.
- Bogaty jest mój ojciec, nie ja – mruknął, od razu ściszając głos. – Nie mów o tym głośno, wiesz, że nikt nie może się dowiedzieć.
Miał pewne wątpliwości co do tej dziewczyny. Nie widział w niej zahamowania, często wtrącała się w nie swoje sprawy z czystej ciekawości... Chyba nawet nie wiedziała, jak bardzo mogła mu zaszkodzić przez nieumyślne wygadanie się przed ludźmi.
- Nie bój żaby. – Blondynka z niezadowoleniem wydęła usta, odsuwając się, by obsłużyć kolejnego klienta.
Bar był dość pełny, jak na tę porę, co dość mocno zdziwiło Brandona. Gdy zajrzał tu pierwszy raz, naprawdę myślał, że przychodnymi są sami staruszkowie, którzy chcą w spokoju wypić sobie piwo. Mimo tego, że muzyka nie grała tu zbyt głośno i tak zdarzały się młode pary, które jak gdyby nigdy nic tańczyły sobie w miejscach wolnych od stolików.
- Poszedł – odetchnęła Beryl, znów się do niego zbliżając. – Na czym skończyliśmy?
- Na tym, że masz przestać być ciekawska – odparł niemiło, co tylko rozbawiło dziewczynę.
- No wiesz co? Przecież w żaden sposób ci nie przeszkadzam. I sam tu przyszedłeś.
Temu nie mógł zaprzeczyć. Sam tu przyszedł, choć mógł iść gdzieś indziej albo po prostu siedzieć w domu.
- Opowiedz mi coś jeszcze o twojej rodzinie – poprosiła.
- I co? Zaraz się okaże, że jesteś szpiegiem z innej partii i chcesz mnie wyrolować? – burknął, dopijając Krwawą.
- Nie. Nie mam zdania na temat polityki – wyznała, odsuwając się tylko po to, by zrobić mu kolejnego drinka. – Jak dla mnie każdy, kto rządzi, będzie miał pełno wad.
- Uważasz, że ten system ma wady? – spytał Brandon ze zdziwieniem.
- Oczywiście, że tak. Może wy, bogaci, tego nie widzicie, ale dajmy na to taki były rolnik z Szóstej Strefy. Nie zarabia tyle, co wy, a płaci takie same podatki, prawda? Czyli wychodzi na to, że traci o wiele więcej, jeśli chodzi o cały swój dorobek.
CZYTASZ
Władca: Początek i Koniec
ActionKontynuacja Władczyni i Władczyni: Nowa Era. Brandon jest synem Ashera i Anabelle Carter. Od wielu lat jest przygotowywany na następcę swojego ojca, z którym czuje o wiele silniejsze więzi niż z matką. Już za młodu zaczął ją nienawidzić za dystans...