Rozdział 12

95 8 5
                                    

- Jesteście popierdoleni! - krzyknął Brandon, nawet nie próbując się opanować.

Chris od razu do niego podbiegł, w jakikolwiek sposób chcąc wszystko mu wytłumaczyć. Odepchnął rękę wuja, gdy starał się go zatrzymać w środku pokoju, by nie wyciągać rozmowy na korytarz.

- Brandon, wszystko ci wyjaśnimy! Proszę, myśl racjonalnie - rzekł blondyn, ze strachem spoglądając na swoją ukochaną.

Anabelle naprawdę myślała, że w tamtym momencie wyzionie ducha. Strach tak mocno objął jej szyję, że nie potrafiła się ruszyć, a kiedy jej syn oznajmił, że od razu pójdzie do ojca, prawie straciła dech.

- Brandon! Zrozum, że twój ojciec wyrządził Anabelle krzywdę! To mnie zawsze kochała! - krzyczał Chris, choć wiedział, że wiele w ten sposób nie zdziała.

- Nie obchodzi mnie, kto kogo kocha. Oszukaliście mojego ojca!

Brunet wyszarpnął się z uścisku, prędko kierując się wprost do gabinetu Ashera. Anabelle i Chris mogli się tylko modlić, by manipulantowi nie wpadło do głowy wyciągnąć zbyt wielkich konsekwencji. Ale wiedzieli, że koniec był już bliski...

Tak! Tak, tak, tak! Wreszcie, mój synu!

- O co chodzi? - spytał Carter spokojnie, choć w środku skakał z radości.

Wreszcie się wami zabawię!

Pionki szachowe ustawił dziś w idealnych miejscach. Skoczek ruszył tak, jak dokładnie zaplanował.

- Matka zdradza cię z wujem Chrisem! - oznajmił Brandon na jednym tchu. - W dodatku zaplanowali jakąś historię, która miałaby cię pogrążyć.

Asher udał zdziwienie, gwałtownie wstając z miejsca.

- Jesteś pewien?

Och, ta gra aktorska. Mój głupiutki syn nawet się nie skapnął...

Gdy tylko chłopak skinął głową, Pierwszy ruszył z nim do pokoju Anabelle. Nie zdziwił się, gdy Chris osłonił ją własnym ciałem, na moment odrywając się od czułego gładzenia jej po plecach.

- Nie sądziłem, że posuniesz się do romansu, moja Anabelle - mruknął Asher z udawaną powagą, jednak zaraz potem roześmiał się w głos.

Wszystkich zdziwiło jego zachowanie. Brandon nie wiedział, co powiedzieć, kiedy ktoś ze służby zamknął za nimi drzwi. Ogarnęło go przerażenie, gdy ojciec jak gdyby nigdy odepchnął Chrisa od Anabelle i mocno złapał ją za podbródek.

- Znów nabroiłaś, moja Anabelle... Czyżbym musiał znowu cię naprostować? - wyszeptał, z niepokojącym uśmiechem wodząc po niej wzrokiem.

- To ja jestem winna, nikt inny - odparła, nie chcąc, by zrobił krzywdę komukolwiek innemu.

- Nie, to ja to zaplanowałem - zaprotestował Chris, ledwo odpychając Ashera z powrotem i obejmując swoją miłość ramionami. - Zostaw Bell w spokoju.

Brunet znów głośno się roześmiał, tym razem w o wiele bardziej niepokojący i przerażający sposób.

- Uwielbiam to uczucie, które się między wami zrodziło! - krzyknął. - Tak cudownie drżycie na sam mój widok!

Brandon nie wiedział, co powiedzieć. Był przekonany, że ojciec będzie wściekły, a zamiast tego wydawał się być więcej niż zadowolony z takiego obrotu spraw.

- Dlaczego kazałeś mi tak długo czekać, co, Brandon? - zwrócił się do niego z rozbawieniem. - Tyle czekałem, żebyś to zauważył... Ale to nic, skoro wreszcie do tego doszło, mogę zacząć odgrywać swoją rolę.

Władca: Początek i KoniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz