7 samochód

342 11 4
                                    

Wyszliśmy z domu i już mieliśmy wsiadać do samochodu. Damian otworzył mi drzwi, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, od strony pasażera i cierpliwie czekał, aż wsiądę do samochodu i już miałam do niego wsiadać, jednak ktoś mi na to nie pozwolił. Tym kimś był oczywiście Kamil, który wybiegł z domu pędząc w naszą stronę krzycząc STOP. Spojrzałam zdziwiona na Damiana, jednak on tylko wzruszył ramionami, on także nie wiedział co jest grane. Oboje spojrzeliśmy na biegnącego Kamila z lekko uniesionymi brwiami.

- Zanim pojedziecie, muszę porozmawiać z Stellą- Powiedział patrząc na mnie, gdy był już obok nas

- A więc mów co masz mówić i jedziemy- Powiedział Damian opierając się plecami o samochód i krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej

- Porozmawiać w cztery oczy- powiedział głośniej patrząc na chłopaka wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu, na co tylko skinął głową i w ciszy wsiadł do samochodu, za kierownicę

- Co masz mi do powiedzenia?- spojrzałam prosto w jego oczy

- To że mnie na tej imprezie nie będzie, wcale cię nie upoważnia  do próby ucieczki, każda twoja próba skończy się tak samo- powiedział mierząc mnie srogim spojrzeniem

- podziękuję waszych kar, nie widzisz moich pleców? myślisz że chce więcej tych ran, siniaków, a co za tym idzie bólu? odpowiem ci. Nie. Próbował, nie udało się za pierwszym razem, kolejnego już nie będzie.- powiedziałam pewna siebie kłamiąc jak z nut. Niesamowite z jaką lekkością mi to przeszło przez gardło.

- Cieszę się z tego powodu, mam nadzieję że Klara równie szybko się podda jak ty- Powiedział ewidentnie zadowolony, jest taki naiwny jak na szefa, lub ja to zagrałam mistrzowsko

- Możemy już jechać?- Zapytał Damian obniżając szybę samochodu

- tak, miłej zabawy-

odwróciłam się do niego tyłem i wsiadłam do samochodu, jednak kiedy wsiadałam ten zboczeniec klepnął mnie w tyłek, spojrzałam na niego zła, na co ten lekko się uśmiechnął. No mi wcale do śmiechu nie jest, ale chcąc żeby mój plan wypalił muszę sprawiać pozory miłej, grzecznej i posłusznej. Jeszcze trochę poudaje i się z tego miejsca uwolnię.

Od razu zapięłam pasy, zawsze je zapinam, o ile gdzieś jadę samochodem, a rzadko się to zdarzało, aczkolwiek odkąd tu jestem to częściej, bo w ciągu tego tygodnia jadę już trzeci raz. Podoba mi się jazda samochodem, może kiedyś zdam prawo jazdy i zarobię pieniądze na samochód? będzie to możliwe tylko i wyłącznie po ucieczce od Kamila i reszty.

Jazda samochodem minęła nam naprawdę szybko, nawet nie wiem ile dokładnie, ale przecież nie jechaliśmy wcale tak szybko. Patrzyłam jak Damian szuka wolnego miejsca na parkingu, a następnie parkuje pomiędzy dwoma innymi samochodami. Odpięłam pasy bezpieczeństwa i już miałam otwierać drzwi, kiedy kierowca pojazdu, którym przyjechaliśmy mnie wyprzedził.

Uśmiechnął się do mnie ukazując swoje żółte krzywe zęby i teraz spostrzegłam, że ma szparę pomiędzy jedynkami w górnym rzędzie zębów. Dziwne, ma czas na porywanie i kupowanie niewinnych dziewczyn, ale na pójście do dentysty, to już tego czasu nie ma.

- wysiadasz? czy myślisz dalej?- Jego pytanie wyrwało mnie z rozmyślania 

- wysiadam . . . - mruknęłam i wysiadłam z samochodu poprawiając sukienkę

- o czym tak intensywnie myślisz?- zadał kolejne pytanie skierowane do mnie

- mam być miła czy szczera?- no wolę zapytać, bo nie chce znowu zostać pobita

- no szczera, cenię sobie osoby mówiące prawdę- odpowiedział

- tia, a sami okłamujecie pewnie większość ludzi, no nieźle, ale odpowiadając na twoje pytanie, to myślę o twoich żółtych zębach i tej szparze pomiędzy jedynkami- odpowiedziałam o mało nie wybuchając śmiechem

- chodźmy już do środka- zaproponował zmieniając temat

Szliśmy obok siebie w ciszy ścieżką, zrobioną z idealnie równej kostki prosto do marmurowych schodów, takich jak są w zamkach czy coś w tym stylu, chodź sam budynek trochę przypominał zamek. Był pokaźnych rozmiarów i robił na mnie olbrzymie wrażenie. Jeszcze kilka tygodni temu takie bogate budowle mogłam zobaczyć tylko w książkach z biblioteki, bo do Internetu nie miałam dostępu. 

Oczywiście nie mogło być idealnie i wchodząc po schodach sukienka mi się jakoś dziwnie podwinęła pod nogami, przez co nadepnęłam na jej końcówkę i już czułam jak lecę do przodu, jednak ktoś uratował mnie przed bolesnym upadkiem. Byłam pewna, że to Damian, jednak gdy mężczyzna pomógł mi się wyprostować zobaczyłam, że to wcale nie mój kierowca, tylko ktoś inny.

- Chyba ma panienka za długą sukienkę, pięknie pani wygląda- powiedział miło się uśmiechając w moją stronę

- ym . . .dziękuję bardzo- powiedziałam trochę zawstydzona i poprawiłam dół sukienki

- Nie ma za co kiedyś się pani odwdzięczy- puścił mi oczko i poszedł przed siebie

Kiedyś się mu odwdzięczę? to jakiś żart? jak tak to kiepski. Owszem uratował mnie przed upadkiem i kolejnymi ranami, ale bez przesady, jak ja mam się mu odwdzięczyć? zwykłe dziękuję nie wystarczy?

-Stella? co ty tak stoisz? no chodź- usłyszałam głos Damiana, teraz nagle się pojawił, ale gdzie był jeszcze przed chwilą jak rozmawiałam z tamtym tajemniczym mężczyzną?

- już idę- mruknęłam cicho i dołączyłam do niego pokonując kolejne stopnie marmurowych schodów

Po wejściu do środka pierwsze co rzuciło mi się w oczy to długi korytarz, gdzie wszyscy zostawiali swoje płaszcze, z racji tego, że my nie mieliśmy żadnego nakrycia ominęliśmy inne osoby i udaliśmy się prosto korytarzem do dużej sali. Była ogromna i było dużo miejsca, po prawej stronie od ściany były rozłożone stoły, które aż się uginały od jedzenia, skąd on ma takich bogatych znajomych?

Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy aż wszystko się zacznie, okazało się, że jest to jakiś bal charytatywny, kiedy to usłyszałam zrobiłam duże oczy patrząc na swojego towarzysza, przecież on jest zły, porywa niewinne osoby, uprzykrza innym życie i on pomaga innym?! wolne żarty

Odkąd tu jestem umieram z nudów, siedzę i ładnie wyglądam, natomiast kierowca śmieje się w najlepsze z towarzystwem, które siedzi obok niego, po co on mnie tu w  ogóle ciągnął? naprawdę myśli, że interesuje mnie jak rozmawia z kimś o broni i samochodach?

- Panienka jest chyba znudzona, mam rację?- Usłyszałam znajomy głos, obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam mężczyznę, który mnie uratował przed upadkiem

Sprzedana (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz