Zaprowadził mnie do pokoju i puścił wychodząc z niego bez słowa. Nie tak to miało być...a to wszystko przez moją determinację...gdybym tylko poczekała te kilka godzin byłoby mi o wiele wiele łatwiej, jak zawsze musiałam wszystko zebsuć i tak oto siedzę na ziemi z jeszcze bardziej czerwonymi nadgarstkami... po co mi to było? No po co? Są na mnie źli, a nawet gorzej i kto wie co mi zrobią....co im strzeli do głowy...
- Zawiodłem się na tobie- do pokoju wszedł Damian
- proszę nie rób mi nic....-spojrzałam na niego błagalnie
- co z tego będę Miał?- nie spuszczał ze mnie wzroku, lub z mojej bluzki, która się trochę rozwiązała i wybrudziła podczas ucieczki
- moją wdzięczność i posłuszność- odpowiedziałam drżącym głosem
- no dobrze, przekonałaś mnie, a teraz chodź-
Wystawił w moją stronę dłoń- naprawdę? Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!-
Złapałam go za rękę i wstałamZaczął mnie prowadzić prosto ciemnym korytarzem, nie miałam pojęcia gdzie i w jakim celu. Nieświadomość tego co dalej będzie mnie coraz bardziej przerażała.
- jesteśmy- powiedział głośno i dopiero teraz się zorientowałam że jesteśmy w innym pomieszczeniu.
Pomieszczenie jak wszystko tutaj jest ciemne i bez okien. Na suficie są dziwne kraty w kształcie kafelek miodu takie z sześcioma bokami. Były też krzesła na których siedzieli pozostali. To wszystko mnie coraz bardziej niepokoiło i ktoś jeszcze. Z daleka wygląda mi na dziewczynę, przez jej budowę ciała, jednak na głowie ma materiałowy worek.
- no to zaczynamy zabawę- Kamil, jego głos rozpoznam wszędzie
Podszedł do mnie i przyciągnął w moją stronę kraty. Spojrzałam na niego przestraszona i już miałam się mu wyrwać kiedy on mnie tylko mocniej złapał i nim się obejrzałam na moich nadgarstkach lśniły metalowe kajdanki, które były przymocowane do krat. Moje serce momentalnie zabiło szybciej, a źrenice lekko się powiększyły.
- Teraz dostaniesz zasłużoną karę, zresztą nie tylko ty- powiedział patrząc na osobę z workiem na głowie
Skinął głową i wtedy jeden z tych porywaczy, chyba Mark, mylą się mi jeszcze. Zdjął Worek z głowy obcej osobie. Tak jak myślałam była to dziewczyna, tak samo przerażona jak ja. Kolejna niewolnica, kolejna porwana. Dzięki niej może uda mi się z tond wydostać. W mojej głowie pojawił się kolejny plan, plan idealny, ale wymaga on poświęcenia, jeszcze nie do końca zdaję sobie z tego sprawę jak bardzo mogę przez to stracić, ale i wiele zyskać.
Jeśli będę grzeczna i posłuszna, uznają że mnie złamali, co uśpi ich czujność. Zajmą się czarnowłosą dziewczyną, a ja będę miała czas na to żeby uciec. Jednak bycie posłuszną dla kilku zboczeńców wcale nie brzmi cudownie i nie będzie to wyglądać wcale tak kolorowo jak może się wydawać.
- a więc kochanie, może opowiesz swojej nowej koleżance i zarazem współlokatorce co próbowałaś dzisiaj zrobić?-
I mój plan poszedł się jebać....dlaczego nic mi nie wychodzi? Miałam uciec i być wolna, a tymczasem ona będzie ze mną. Tak się zamyśliłam, że mu nie odpowiedziałam. Oprzytomniałam razem z narastającym bólem na prawej łopatce. Było to nagłe przez co krzyknęłam z zaskoczenia i bólu jednocześnie.
- mów!-
Przestraszona jego krzykiem wzdrygnęłam się, przez co moje obolałe nadgarstki znów spotkały się z zimnym metalem kajdanek- chciałam....uciec...-
Mruknęłam cicho nie chcąc czuć kolejnej porcji bólu. Łopatka i nadgarstki mi stanowczo wystarczą, a to przecież nie koniec- A więc ucieczka, wszyscy słyszeli?
U C I E C Z K A , 8 liter, i tyle samo uderzeń, myślę że się kochanie szybko nauczysz- powiedział pomału wymawiając każdą kolejną literkę wyrazu ,, ucieczka"Wzięłam głęboki wdech i wtedy poczułam pierwsze uderzenie przez co moje plecy wykrzywiły się lekko wraz z ciałem chcąc jakoś ominąć przedmiot, którym mnie bił. Kolejne uderzenie i moje ciche piśnięcie. Nie wiem co to jest, ale czuję że jest to coś cienkiego, cichy świst przecinający powietrze i ból na plecach. Coraz bardziej jestem pewna że jest to jakiś rodzaj kabla. Mniej więcej w połowie usłyszałam krzyk dziewczyny, która chcąc czy nie chcąc była zmuszana na oglądanie tej sceny.
Po wszystkim nie miałam na nic siły i gdy tylko odpiął kajdanki od krat moje bezwładne ciało upadło na zimną podłogę z hukiem. Cicho stęknęłam z bólu i czułam jak metal jeszcze bardziej zaciska mi się na nadgarstkach, a byłam już prawie pewna że mi je zdjęli.
Zamknęłam oczy i przysłuchiwałam się krokom, oraz płaczowi. Poniekąd jej nie rozumiałam, bo to ja byłam bita i ja cierpiałam, nie ona, ona tylko siedziała i patrzyła. Chociaż kto wie może po prostu się bała, że ją też to spotka? W końcu miały być dwie kary, jedna była moja i ją otrzymałam, a ona?
Kroki stawały się coraz cichsze, aż w końcu dźwięk zamykanych drzwi utwierdził mnie w przekonaniu, że zostałam sama
- och kochanie....-
Czyli jednak nie do końca sama. Nie miałam siły na nic więc po prostu tak leżałam z zamkniętymi oczami
- dlaczego się nam nie oddasz, wiesz jak jest mi ciężko?-
Jemu jest ciężko? Nie no trzymajcie mnie bo nie wytrzymam...już miałam mu odpowiedzieć, ale zaczął mówić dalej
- jeszcze jakbyś była brzydka...jakoś bym to zniósł, ale jesteś śliczna, taka niewinna...delikatna, lecz cholernie uparta...ciężko jest mi cokolwiek ci robić, gdy patrzysz na mnie tymi swoimi oczami...
- więc nic mi nie rób....- Powiedziałam cichutko z lekką chrypą, no podczas bicia płakałam, a zawsze po płaczu mam taką chwilową chrypkę
-prześpij się, bo mówisz głupoty-
Wstał i bez słowa wyszedł. Jednak mimo tak krótkiego zdania jakie powiedział zdążyłam usłyszeć wahanie. On się zawahał, jest mu trudno mnie krzywdzić patrząc mi w oczy. Będzie to od dziś moja tajna broń. Znam jego słabość, a jestem nią ja i na pewno to wykorzystam, kto wie może uda mi się go w sobie rozkochać. owinę go sobie wtedy wokół palca i zrobi to co zechcę, a ja będę wolna
Każda gwiazdka = motywacja
CZYTASZ
Sprzedana (W Trakcie Korekty)
Short StoryNastoletnia Stella mieszka w jednopiętrowym domu razem z macochą i swoimi dwoma przyrodnimi siostrami, historia jak z kopciuszka, Macocha tak jak i jej córki są dla Stelli niemiłe. Pewnego dnia życie nastolatki okropnie się zmienia, zostaje ona sprz...