uznajmy, że wcale nie minęło pare miesiecy...
- Nie zrobię tego Kara – odpowiedziała niby znużona, niby poirytowana ciemnowłosa dziewczyna, ubrana w taki sposób, że jeśli po szkole odbywałby się rockowy koncert w klimacie cmentarnym, to ona pewnie miałaby wejściówkę VIP – Ja wiem że chodzi o Luthor, ale klucze do jej szafki?
- Alex błagam. Błagam! - blond włosa kara uczepiła się ramienia siostry. Wzrok jasnych oczu mógł spokojnie konkurować ze wzrokiem rudego kota ze Shreka.
- Wiesz jakie mogę mieć za to problemy? - zapytała teatralnie, chociaż oczami przewróciła już parę razy podczas rozmowy.
- Ty? Problemy?! - Kara stanęła jak wryta, przy okazji zatrzymała siostrę. – Ty i problemy? Przecież nie będziesz mieć żadnych problemów!
- To dlaczego ty tego nie zrobisz? - zapytała, chociaż dobrze wiedziała dlaczego jej siostra sama nie zdobędzie kluczy do szafki. Pewnie już po pierwszej minucie rozmowy z woźną zaczęłaby się jąkać, denerwować i pewnie w drugiej minucie by uciekła. I pewnie przez następne pół roku by się woźnej nie pokazywała na oczy. Znała jasnowłosą siostrę aż za dobrze.
- Danvers... proszę...
- Po lekcjach przy twojej szafce – odpowiedziała siostra z premedytacją w głosie i strzepnęła ze swojego ranienia dłonie jasnookiej – Będę tego żałować
- Dziękuje! - Kare rzuciła się do przytulenia siostry, ale powstrzymała ją dłoń, która odepchnęła ją i jej twarz.
Alex zmarszczyła brwi zauważając, iż jasnowłosa wcale nie zaprzeczyła tym razem jakoby zdobycie klucza wiązało się z żałowaniem, chociaż było to wysoce prawdopodobne.
- Ooo! - krzyk zbliżającego się właśnie do nich Willa – siostry Danvers jak zwykle w miłości do siebie.
- Ten szczur właśnie odchodzi – odezwała się Alex wskazując na jasnowłosą – obiecała mi wypożyczyć książkę z biblioteki.
Kara chciała protestować, ale rozumiała, że siostra musi udawać że jej plan jej się nie podoba. A w szczególności ta część w której jako najlepsza siostra zainteresowanej panną Luthor, musi odwalić całą robotę i to w postaci zdobycia klucza do szafki.
Jasnowłosa poprawiła więc sweterek, który na sobie miała, i żwawym krokiem przeskakiwała po dwa schodki w drodze do biblioteki. Chociaż może nie było to najlepszym pomysłem, patrząc na zdolność przewracania. No ale co tam.
Dalej nie mogła uwierzyć, że to co ma w planie zrobić, ma możliwość wydarzenia się.
Co ją nakłoniło do tak odważnych kroków? Nie miała pojęcia. Może to fakt że dzień wcześniej spędziła z podobającą się jej dziewczyna trochę czasu, w trakcie którego rozmawiało im się nazbyt przyjemnie. No i sama Kara parę razy skończyła zakrywając jasnymi włosami zaczerwienione policzki. No i wyjątkowy, tyko prawie zakrztusiła się mrożoną kawa.
Jeśli wszystko się uda, będzie mieć klucz do szafki Leny Luthor, czyli nieograniczony dostęp.
To może się udać. Musi tylko trochę poczekać.
No i nie dać po sobie poznać lenie, z która zobaczy się za parę godzin na boisku.
.-.-.
Tego dnia wyjątkowo, w porównaniu do ostatnich, to ciemnowłosa chluba szkoły, znalazła się pierwsza na boisku. Nie czekała jednak długo, bo jasnooka kara po może trzech minutach „spóźnienia" wbiegła ciut zdyszana na boisko.
CZYTASZ
koszykówka w róże
FanfictionLena nie pozwoli sobię być gorsza od Mon-Ela w koszykówkę. Nawet jeśli będzie musiała poprosić Karę o pomoc. Kara nie odmówi pomocy Lenie. Nawet jeśli przez dwa tygodnie będzie musiała ukrywać, że ta jej się podoba.