Uwaga: wydarzenia przedstawione w tym rozdziale są autentycznymi odczuciami autorki które towarzyszyły jej w czasie przedstawionych sytuacji, a jej podejście do całej sytuacji w prawdziwym życiu wciąż ma zastosowanie. Zdania zapisane kursywą to miejsca w których autorka opisuje swoje emocje.
Kiedy wyszłam z salonu Naomi od razu wybiegła za mną.
-Kaede, zaczekaj!-błagała ale ja ją ignorowałam i skierowałam kroki do swojego pokoju. Wyjęłam walizkę, otworzyłam szafę z ubraniami po czym zaczęłam je pakować. Wszystko robiłam mechanicznie. Czułam, że w jednej chwili całe moje uczucie którym darzyłam Naomi zgasło jak płomień świecy.
-Mariko mogę zatrzymać się u ciebie? Wspominałaś, że mogę cię kiedyś odwiedzić. O pieniądze się nie martw, kupię nam bilety.-odparłam w stronę mojej przyjaciółki kompletnie ignorując żonę. Moja przyjaciółka tylko bez słowa skinęła głową, a gdy otworzyłam drzwi wpadłam na Sakurę. Spojrzałam jej w oczy.-O! Dobrze, że jesteś. Osiągnęłaś swój cel. Gratuluję, Sakura.
Po tych słowach dosłownie wcisnęłam jej moją obrączkę. Sakura wyglądała na zszokowaną.
-Co ty wyprawiasz...?-wydusiła obserwując pierścień na swojej dłoni.
-Gratulacje, Sakura. Osiągnęłaś swój cel.-odparłam ze sztucznym uśmiechem klepiąc ją po ramieniu i wyszłam, a tuż za mną wyszła Mariko uprzednio patrząc na dziewczynę z politowaniem kręcąc głową.
Nie pamiętam jak znalazłyśmy się w pociągu ale pamiętam tylko tyle, że nic nie czułam. Przez całe swoje życie nigdy nie mówiłam gdy coś mi nie pasowało bojąc się, że różnica zdań może popsuć znajomości i sprawić, że ludzie na których mi zależało odejdą na zawsze. Sądzę, że ciągłe ukrywanie swoich prawdziwych emocji przed ludźmi z zewnątrz (a potem także przed Naomi) były swego rodzaju "reakcją obronną" który mój umysł tworzył latami po przejściach z toksycznymi ludźmi. Kiedy miałam 13 lat obejrzałam "Krainę Lodu" której jedna z dwóch głównych bohaterek (starsza z sióstr) ukrywała swoje prawdziwe emocje by nie stracić kontroli nad swoją magiczną mocą. Myślę, że zaczęłam wyobrażać sobie iż też mam taką moc by nauczyć się częściowego nieodczuwania emocji. Trochę mi to zajęło ale ostatecznie opanowałam tą umiejętność.
A przynajmniej tak mi się wydawało.
Kiedy przez kilka lat tkwisz w toksycznym związku, a po jego zakończeniu jedynym sposobem "na przetrwanie" wydaje ci się to aby wyzbyć się swoich uczuć z czasem udawanie, że nic nie czujesz przestaje być udawaniem: naprawdę stajesz się pustą skorupą. Opanowaną skorupą ale niezdolną do odczuwania miłości romantycznej. Ignorującą burzę w twoim wnętrzu która utworzyła się po latach skrywania swoich prawdziwych emocji. Myślisz, że osiągnęłaś swój cel i stałaś się prawdziwą "Królową Lodu" ale uświadamiasz sobie, że to iluzja którą sama sobie wytworzyłaś by nie zostać zranioną dopiero wtedy gdy (tak jak Elsa która w dniu swojej koronacji straciła panowanie nad swoimi mocami) rzeczy które cię raniły jest zbyt dużo by udawać, że nie robi to na ciebie wrażenia i wybuchasz.
I wtedy rozumiesz, że tak naprawdę nigdy nie miałaś kontroli nad swoimi emocjami, a jedynie spychałaś je na dno serca niczym niepasującą skarpetkę na dno szuflady w nadziei, że pewnego dnia znajdzie się też druga skarpetka. Zaczynasz mieć problemy z tym by okazać radość, gniew czy smutek.
Od tej pory towarzyszy ci jedynie przerażenie, że możesz już nigdy się nie zaśmiać. Zaczynasz żałować, że chciałaś wyzbyć się wszystkich swoich emocji. Ale już nic nie możesz z tym zrobić: stałaś się prawdziwą Królową Lodu tak jak chciałaś.
CZYTASZ
Moja ukochan(k)a siostra TOM II
RomanceCzy można oszaleć z miłości? Minął prawie rok od chwili gdy Reika zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Nadchodzący dzień będzie jednocześnie dzień śmierci siostry Sakury oraz pierwszą rocznicą ślubu Kaede i Naomi. Podczas gdy Naomi i Kaede rad...