Rozdział 5: Irytacja nazywa sie Myia

94 8 0
                                    


Od dawna się tak nie stresowałam, mam ochotę uciec i wcale nie iść na ten głupi trening.

No ale słowo się rzekło.

Weszłam niesamowicie zestresowana na salę gimnastyczną.

W ostatnim momencie zorientowałam się i zdążyłam się odchylić, piłka przeleciała obok mnie.

Zjeżyłam się.

- Ty debilu uważaj co robisz! - usłyszałam.

- To ty nie umiesz dobrze wystawić piłki! - odezwał się inny.

- Nie jestem rozgrywającym! - odkrzyknął znowu ten pierwszy.

Co ja tu robie?

- Hej, nic ci się nie stało? - podszedł do mnie wysoki, czarnoskóry chłopak.

- Nie, wszystko w porządku.

- Samu! - znowu wykrzyczał chłopak o jasnorudych włosach.

Z każdą minutą jestem coraz bardziej przerażona, wcześniej nie miałam okazji poznać żadnego z nich, Kita wyjaśnił mi tylko krótko moje zadania i pokazał mi wszystko.

- Hej, wszystko w porządku? - podszedł chłopak o ciemnoszarych włosach.

A więc to są bracia Myia.

- Ze mną nie byłoby w porządku gdybym z twojej winy prawie dostał piłką idioto! - odkrzyknął drugi.

- Nie rozmawiam z tobą ośle, nikt nie pytał czy z tobą wszystko okej!

Jacy oni irytujący, mój stres nagle ustąpił zamieniając się z irytacją. Spojrzałam na ciemnoskórego chłopaka na co ten tylko wzruszył ramionami.

- Jesteś beznadziejny w ogóle nie potrafisz grać!

- Ach tak?

Westchnęłam. Czy naprawdę musze? Tylko chciałam kogoś zapytać dokąd powinnam iść, jak ja żałuje, że Kita musiał zostać w klasie nieco dłużej.

- Gdzieś już słyszałam takie odżywki, ach tak! Na placu zabaw! Czy moglibyście się na 5 minut zamknąć? - prychnęłam zirytowana. - Przysięgam, że zaraz was obu skrzywdzę, jeżeli jeszcze chociażby minutę będziecie mi się wydzierać nad głową!

Bliźniacy zamrugali głupkowato.

- Ach... To ty masz być naszą menadżerką. Kita wspominał, że jakaś dziewczyna się zgłosiła, ale przypuszczaliśmy, że jednak nie przyjdziesz. - uśmiechnął się ciemnoskóry. - Jestem Aran Oijro, miło mi cię poznać.

- Ach... Asami Hina. - uśmiechnęłam się lekko.

- Mamy menadżerkę? - zainteresowali się bliźniacy. - Czemu nic o tym nie wiemy?

- Bo to nie było nic pewnego. Poznaj to są Osamu i Atsumu Myia. - wskazał na bliźniaków.

Spojrzałam krótko na Osamu. Mayumi nie rozumiem co ty w nim widzisz.

- W sumie nie ważne Samu czy wiedzieliśmy czy nie, ważne, że jest ładna. - powiedział Atsumu wzruszając ramionami.

Co za mały szowinista, no jak Boga kocham zaraz mu przywalę.

- Aran, byłbyś na tyle miły i zaprowadził mnie do trenera? Kita wspomniał, że najpierw powinnam porozmawiać z nim.

- Jasne. - uśmiechnął się. - Chodź za mną.

Jak powiedział, tak zrobiłam.

- Już zaczynam rozumieć co miał namyśli Kita, mówiąc, że ta dwójka to ciężki przypadek. - zagadnęłam.

- Tak, potrafią działać na nerwy, ale on wyjątkowo sobie z tym radzi, ty najwidoczniej też sobie poradzisz. - znowu się uśmiechnął. - Õmimi, widziałeś trenera?

- Jest u siebie. - odparł wysoki, czarnowłosy chłopak. - A co?

- Nasza nowa menadżerka przyszła.

- Nigdy nie mieliśmy menadżerki. Jestem Ren Ömimi.

- Asami Hina.

- Ostrzegam, bliźniaki potrafią nieźle zaleźć za skórę, reszta jest przyjemna ale ta dwójka, nie do zniesienia.

- Ach, dam sobie radę. - machnęłam ręką. - Bywało gorzej.

Aran podprowadził mnie pod same drzwi, zapukałam do środka i po chwili weszłam.

- Dzień dobry. - ukłoniłam się. - Nazywam się Asami Hina.

- Ach tak, rozmawiałem już z Kitą, musze przyznać, że nie myślałem, że jednak przyjdziesz, nawet nie byłbym zdziwiony. - westchnął. - Mimo wszystko, sprawdziłem czy twoje oceny pozwalają ci na udział w klubie, to mimo wszystko jednak zajęcie zabierające dużo czasu. Musze przyznać imponujące, najlepsza trójka w szkole.

- Ach... Tak, tak jakoś wyszło. - westchnęłam.

- Cóż, takie oceny nie wychodzą ot tak. Zasięgnąłem również opinii innych nauczycieli. Właściwie były bardzo mieszane, większość nie wyobrażała sobie ciebie na jakichkolwiek zajęciach pozalekcyjnych i byli zdziwieni, że chcesz się tego podjąć, poza Panem Kaori. - uśmiechnęłam się pod nosem, pan od matmy. - Tak czy inaczej, myśle, że bardzo się przydasz w naszej drużynie. Szczególnie, w końcu będziesz mogła przejąć nieco obowiązków Kity. Więc, mogę powiedzieć, witam cię na pokładzie.

Chyba Titanicu.

- Cieszę się. - uśmiechnęłam się.

— Tutaj. - wskazał na szafki. - Masz wszystkie informacje, których mogłabyś potrzebować jeżeli chodzi o zawodników, podejrzewam, że jeszcze nie jesteś aż tak bardzo w temacie siatkówki ale to nic nie szkodzi. Jesteś dość mała, nie wiem czy będziemy coś na ciebie mięli, jeżeli chodzi o ubrania klubowe.

- Nic nie szkodzi, to nie ma znaczenia. - machnęłam ręką.

- Ma, ma. - westchnął. - Chodź za mną.

No to cóż, teraz czekam na dalszy ciąg tej katastrofy.

Jak to się uda, to awansuje na najlepszą uczennice tej szkoły.

Różowe Pelikany ~ K.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz