Rozdział 11: Hamburgery Tofu

84 7 0
                                    


Od wczorajszej kłótni nie gadałam z Mayumi, chciałam ale jakoś tak nijak nie wiedziałam jak zacząć.

Dodatkowo wieczorem postanowiłam przejść się do Kity by z nim porozmawiać.

Westchnęłam i zapukałam do pokoju Mayumi.

- Jesteś głodna? Robie hamburgery z tofu.

- Nie lubię hamburgerów. - prychnęła.

- Kłamiesz. Nie jest to twoje ulubione jedzenie, chodź mi pomóc. - Mayumi spojrzała na mnie, bez słowa wstała, wyminęłam mnie w drzwiach i zeszła na dół. - Jak było wczoraj z Osamu.

- Co cię to obchodzi?

- Gdyby nie obchodziło to bym nie pytała.

Mayumi nie odezwała się ani słowem, kiedy zaczęłyśmy wszystko przygotowywać. Zazwyczaj to ona wyciągała rękę do zgody jako pierwsza.

Właściwie zawsze, nie ważne z czyjej winy była kłótnia.

- Było dobrze. Zabrał mnie na jedzonko. - zaczęła. Uśmiechnęłam się pod nosem, to była jedna z ich wspólnych cech. Oboje uwielbiają jeść. - Wszystko chyba zmierza w dobrym kierunku.

- Jasne. Uważaj tylko na fanki potrafią naprawdę zirytować, prawie tak bardzo jak Atsumu.

- Taak. - powiedziała. Między nami znowu zaległa cisza, strasznie nieprzyjemna, stresująca. - Zdecydowałaś coś odnośnie Kity?

- Ja... Chyba.

- Chyba? - uniosła brew.

- No, chce dzisiaj do niego iść. Porozmawiać, wytłumaczyć mu dlaczego tak reaguje. Miałaś racje wczoraj, naprawdę zachowuje się tak samo jak tamci.

- Wiem, że miałam.

- Przepraszam, za wszystko co wczoraj powiedziałam. To było głupie, wiem, że wcześniejsze sytuacje nie usprawiedliwiają moich czynów... Jestem po prostu beznadziejnym przypadkiem.

- Dasz mu szanse?

- Chciałabym. Nie wiem czy umiem ale chciałabym. - westchnęłam.

- Porozmawiaj z nim, szczerze, myślę, że zrozumie. A w ogóle uważam, że powinnaś dać mu szanse, obie wiemy, że Kita to idealny kandydat na męża. - spojrzałam na nią zdziwiona, a ona się roześmiała. - No co? Taka prawda, wiem, że małżeństwa jeszcze nie planujecie ale musiałam to powiedzieć.

- Jasne... To może być powód, dla którego nie chce żeby się marnował ze mną.

- Wiesz co? Ktoś mądry zapytał mnie kiedyś czy nie mam czegoś co mają inne. Powiedz mi, czego nie masz co ma na przykład Mina? - złożyła ręce na piersi. - No właśnie.

- Jesteś genialna.

- Wiem, że jestem dlatego dalej nie rozumiem co tu robisz, idź w końcu! - pisnęła.

- Powinnam? Co z hamburgerami?

- Zapewniam cię, nie zmarnują się a teraz idź. - uśmiechnęła się. 

Skinęłam na nią głową, pobiegłam ubrać buty.

- Dzięki Mayumi, jesteś wielka.

- Przecież wiem. - uśmiechnęła się a ja ją uściskałam.

- Baw się dobrze z Osamu. - zamknęłam za sobą drzwi.

Znałam jako tako drogę do jego domu, chociaż nigdy u niego nie byłam. Kiedyś, musieliśmy się wracać bo, zapomniał... Już sama nie pamiętam czego.

Przyspieszyłam kroku.

Może powinnam mu powiedzieć, że chce z nim porozmawiać?

Teraz to już nie ważne, co nie zmienia faktu, że mój żołądek robił fikołki jakby chciał conajmniej zwrócić wszystko to co zjadłam w ciągu ostatnich dni. 

Rany, jak daleko jeszcze, mimo moich sprintów do szkoły moja kondycja leży.

Kita miał racje, że powinnam przestać palić.

Musze sobie wbić do głowy, że powinnam częściej go słuchać.

W końcu znalazłam się przed domem w typowo japońskim stylu.

Spojrzałam na swoje buty.

Wzięłam głęboki oddech i w końcu zadzwoniłam do drzwi.

Po chwili ukazała się w nich starsza kobieta, minimalnie niższa ode mnie.

- Dzień dobry. - ukłoniłam się. - Przepraszam, że przeszkadzam, chciałam zapytać czy Ki.... Shinsuke jest w domu.

- Dzień dobry. - jej twarz rozpromieniła się w uśmiechu. - Tak, oczywiście, wejdź dziecko.

Faktycznie, dom był w typowym japońskim stylu, ściągnęłam buty.

- Jeszcze raz przepraszam, że przeszkadzam. - po prawdzie liczyłam, że mnie wyprosi.

Jak pech to pech.

- Nic się nie stało, miło mi poznać koleżankę mojego wnuka. Jeszcze nigdy nie miałam okazji.

Zaczerwieniłam się.

- Babciu? - usłyszałam. - Kto przyszedł?

- Cześć. - uśmiechnęłam i pokiwałam mu.

- Och... Cześć, nie spodziewałem się. Babciu, to Asami, wspominałem ci, że robiliśmy razem zadania.

- Ach tak! - pokochałam ją od razu. Ta kobieta jest cudowna.

- Chciałam cię uprzedzić, ale nie zdążyłam, przepraszam.  

- Wszystko w porządku, chodź. - Uśmiechnęłam się do starszej kobiety by od razu udać się za Kitą. Przepuścił mnie w drzwiach. - A więc?

- A więc...

- A więc...

- Rozpraszasz mnie, przestań! - pisnęłam.

- Wybacz. - uśmiechnął się. - Nie myślałem, że pamiętasz gdzie mieszkam.

- Pamiętam wiele rzeczy związanych z tobą. - wypaliłam. - Ja, przepraszam.

- Za co?

- Za piątek, nie powinnam była w taki sposób cię traktować. W ogóle jestem beznadziejna i powinieneś mi przywalić, chociaż wiem, że nigdy tego nie zrobisz. - zaczęłam mówić bardzo szybko i bez składu. - Po prostu nie zasłużyłeś sobie na to, jestem zbyt wielkim tchórzem... Albo raczej byłam.

- Spokojnie. Jak tak dalej pójdzie to zgubie się w tym co mówisz. Odetchnij i teraz spokojnie.

- A więc... Mam nadzieję, że zrozumiałeś mnie dobrze w piątek. Ja... Czuje dokładnie to samo co ty, problem w tym, że bardzo boję się spróbować.

- Rozumiem, chcesz mi powiedzieć czemu?

- Po prostu, miałam pecha wcześniej. Kiedy byłam w gimnazjum dwa razy mnie wykorzystano, za moim własnym pozwoleniem. Po prostu...

- Boisz się, że zrobie to samo?

- Nie przeceniaj się, wiem, że jesteś zbyt porządny. - uśmiechnęłam się gdy Kita spojrzał na mnie zaskoczony. - Po prostu boję się, że nie będę w stanie ci dać tego czego oczekujesz. Coś jest ze mną nie tak.

- Myślę przeciwnie, że to z tobą jest wszystko jak najbardziej tak, z nimi za to przeciwnie. Popełnianie błędów jest w porządku, nikt nie jest idealny Asami, nawet ty. - uśmiechnął się. - Właściwe dla mnie jesteś. 

- Ja...

- Więc, jeżeli nie jestem w stanie zrozumieć. Mimo to, zapytam cię raz jeszcze, czy chciałabyś spróbować ze mną czegoś więcej niż tylko przyjaźni? - chwycił moją rękę.

- Tak. - spojrzał na mnie zdziwiony, jednak po chwili się uśmiechnął.

- Mogę powiedzieć: nareszcie?

Różowe Pelikany ~ K.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz