Rozdział 2: Siatkarze

105 9 0
                                    


Siedziałam na ławce przed szkołą czekając na Mayumi, która swoimi 170 cm wyróżniała się z tłumu. Jednym minusem czarnowłosej jest jej spóźnialstwo.

Ona naprawdę jeszcze nigdy nie przyszła punktualnie, nie licząc lekcji.

- Asami! Już jestem! - krzyknęła kiwając mi.

- Widzę, możemy już iść? - uśmiechnęłam się.

- Jasne! Tak się cieszę! - piszczała podekscytowana.

- A nie myślałaś może, żeby zagadać do tego... Jak mu tam Osamu?

- Ty nie bądź takim różowym pelikanem. - żachnęła się. - On ma dużo fanek.

- Chyba miałaś na myśli flaminga.

- No mówię przecież... - na chwile umilkła. - Tak jak mówiłam, on i Atsumu mają wiele fanek, to bliźniaki, czemu miałby akurat na mnie zwrócić uwagę?

- A czemu nie? - wzruszyłam ramionami. - Brakuje ci czegoś co miała którakolwiek z nich? Lub którakolwiek z jego ex?

- No...

- No właśnie, spróbuj, co ci szkodzi. Wiesz co lubi? - przerwałam jej.

- No... Nie.

- Latasz za nim od prawie roku a nic o nim nie wiesz? Co z tobą nie tak?

- Nie czepiaj się mnie! - prychnęła oburzona. - Zapytaj tego swojego kapitana, może on będzie mógł pomóc.

- Ej, ej, ej mnie w to nie mieszaj. Jakiego mojego kapitana, nawet go nie znam, musimy pracować razem przez czysty przypadek, później nie zamienimy ze sobą nawet słowa tak jak przez poprzednie dwa lata.

- Pożyjemy zobaczymy, jak dla mnie to nie może być przypadek.

- Jasne. - wzruszyłam ramionami. - To co wiesz na temat tego twojego Osamu?

- No... Niewiele.

Spojrzałam na nią z politowaniem. Jak można w ogóle latać za kimś, kogo się nawet nie zna, nie zamieniło się z tą osobą ani słowa.

- Przysięgam ci, że jeżeli zaczniesz piszczeć jego imię to wyjdę. - mruknęłam.

- Nie zacznę, przecież wiesz. To nie pierwszy raz kiedy ze mną tu jesteś. - wyraźnie posmutniała.

- Hej... Nie dąsaj się, masz u niego szanse, już ci mówiłam.

- Daj spokój.

Westchnęłam. Nie jestem dobra w pocieszaniu innych, zazwyczaj w takich sytuacjach ulatniałabym się,  gdybym miała jakiś przyjaciół. Ale ich nie mam więc nie mam również tego problemu.

Postanowiłyśmy udać się na górę, żeby lepiej móc obserwować siatkarzy.

- Hina? - usłyszałam głos swojego partnera. - Co tu robisz?

- Ahh... Ja... - złapałam zawiechę. No nie, nie teraz.

- Asami zastanawiała się czy na ten ostatni rok nie zostać menadżerką! - powiedziała z uśmiechem Mayumi. - Dlatego chciała się nieco zorientować jak to wygląda.

Gdyby wzrok mógł zabijać, Mayumi byłaby już zimna.

- Och... To miłe? Jeżeli chcesz mogę ci wszystko wytłumaczyć.

- To świetny pomysł! - klasnęła w dłonie czarnowłosa. - Idź Asami ja na ciebie poczekam.

- Jasne. - powiedziałam zakłopotana.

Ruszyłam za Kitą. Czemu mnie coś takiego spotyka? A w ogóle czemu ja się nie odezwałam?

- Mam nadzieję, że cię nie wystraszą i nie uciekniesz. Wiesz coś na ten temat czy jesteś kolejną fanką bliźniaków?

Ja nie, ale w przyszłości martwa Mayumi.

- Wyglądam na taką? - podniosłam brwi.- Po prostu szukam czegoś czym mogłabym się zająć.

- Nie, wybacz, dlatego pytam. Raczej nie oczekiwałbym tego po tobie.  Myślisz, że bycie menadżerką to coś dla ciebie?

- Nie wiem, myślę, że mogłabym spróbować. - skłamałam. - Szybko się uczę i jestem dobra jeżeli chodzi o organizację.

- Nie jesteś dobra jeżeli chodzi o prace w grupie. - wytknął. Spojrzałam na niego. - Wybacz, to zabrzmiało źle.

- Nie, nie... W porządku, wiem, że praca ze mną, nie jest spełnieniem marzeń.

- Źle mnie zrozumiałaś...

- Nie musisz się tłumaczyć Kita, znam zdanie większości uczniów na mój temat. Będę robić to co do mnie należy i tyle.

Różowe Pelikany ~ K.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz