Kiedy się obudziłem, była 5:50. Za 25 minut musiał bym już wstawać. Powoli zwlekłem się z łóżka. Dziś był pierwszy dzień szkoły. Chodziłem do drugiej klasy liceum. Zaspany podszedłem do szafy, i wyjołem z niej bieliznę, biało-czerwony T-shirt no i niebkeskie jeansy. Ciuchy zostawiłem na łóżku, i ruszyłem w stronę łazienki. Kiedy wszedłem do wcześniej wspomnianego pokoju, tak jak co dzień spojrzałem w lustro. Moim oczom ukazał się wysoki blądyn, o krótko ściętych włosach. Cerę miał jasną, nie za bladą, ani nie za opaloną, po prostu taką w sam raz. Był dość umięśniony. Miał piękne niebieskie duże oczy, i wystające kości policzkowe. Odsunołem się od lustra, i wszedłem pod prysznic. Po chwili poczułem jak ciepłe kropelki wody spływają po moim ciele. Kiedy wyszedłem z pod prysznica, wytarłem się i owinołem w ręcznik, a następnie wróciłem do pokoju. Ubrałem się we wcześniej przygotowane ciuchy, no i się uczesałem. Po chwili z kuchni usłyszałem wołanie.
- Look, pośpiesz się i chodź jeść! Niechcesz się chyba spuźnić już pierwszego dnia szkoły !
- Już, już idę! - Krzyknołem, i rozejrzałem się po pokoju by się upewnić że niczego nie zapomniałem. Mój pokuj, był średniej wielkości. Miał kremowo-czarne ściany. Podłoga była zbudowana z drewna, i leżał na niej szaro-czarno-biało-czerwony dywan. Po chwili usłyszałem ponowne wołanie, i upewniwszy się że niczego nie zapomniałem, wyszłem z pokoju i powędrowałem do kuchni. Kuchnia była zwyczajna, Średnia, była cała wyłożona kafelkami o jasnych kolorach. Na tle kuchni widniała szczupła sylwetka mojej matki. Moja mama była naturalną blondynką, o jasnej cerze, a na jej ustach prawie zawsze gościł uśmiech. Kobieta powitała mnie ciepłym uśmiechem.
- Siadaj już, i jedz. - Powiedziała.
- Przepraszam, ale zjem w szkole. - Wyszczerzyłem się jak kompetentny idiota.
- Wiesz co by zrobił ojciec gdyby z nami był ? - Powiedziała lekko zasmucona kobieta, ponieważ, niestety ale mojego ojca już z nami nie ma od trzech lat. Jak zginoł ? Tragiczny wypadek samochodowy. Mi i mamie udało się z tego wylizać, ale mojemu ukochanemu tacie niestety już nie... To było przerażające.
- Look! Look! Look! Synku! Look! - Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej mamy.
- Ach... Przepraszam... Zamyśliłem się... - Powiedziałem, na wpół przytomny.
- Bierz to jedzenie, i leć na autobus, bo za chwilkę się spuźnisz ! - Powiedziała mama.
- A ... Tak !! Już...!!! Już lecę !!!! - Wyjąkałem.
- Borze... Co ja się z tobą mam...!!! - Westchneła kobieta. Jak rakieta wystrzeliłem z domu, żucając tylko krutkie "cześć!".* * *
Kiedy dotarłem na przystanek, kolka sekund puźniej, jechał już autobus. Wsiadłem do niego powoli. Karzda dziewczyna piszczała na mój widok... Z resztą... Jak zawsze...??? Chociaż zawsze latało za mną wiele panienek ja nie potrafiłem żadnej wybrać. Po prostu tego nie czułem. Nie potrafiłem też nigdy żadnej dziewczyny wykorzystywać dla przyjemności. Dla mnie było to po prostu... Ochydne... Głupie... Nie czułe... Takie... Takie... Takie chamskie !!
Po chwili spostrzegłem machającą do mnie rękę. Ruszyłem w stronę głośnej osoby. Osobą tą okazał się mój najlepszy kumpel... Daniel, którego ja nazywałem Dan. Dan był brunetem, o jasnej cerze, i trzeba mu przyznać że był przystojny... Nie w tym sęsie... Znaczy nie w tym sęsie że był przystojny dla mnie, nigdy w życiu !!!!!! Ja stanowczo wolę dziewczyny !!!! Usiadłem obok Dana. Chłopak przywitał mnie uśmiechem, tak głupawym jak sam jego właściciel.
- Siema stary, a ty dalej bez dziewczyny??!! Może mnie byś z jakąś fajną dupką zapoznał !!! Co ??!! - Wykrzyknoł na cały autobus. Co za kretyn !!!!!
- Zamknij tak łaskawie mordę, co ? Cały autobus nas słyszeć nie musi. - Powiedziałem pod wpływem emocji. Z resztą, nie lubie jak się o kimś w ten sposób mówi. Dan wyglądał na lekko wystraszonego i zaskoczonego moją reakcją, ale za chwile znów zaczeła mu odbijać szajba. A myślałem że pierwszy dzień zacznie się normalnie...