III

5 1 0
                                    

Kiedy chodziłam po korytarzu bez Luki bo miał teraz niemiecki a ja matematykę ale oczywiście jak to ja musiałam się spóźnić. Kiedy biegłam już do sali wpadłam na jakąś osobę szybko przeprosiłam i chciałam dalej biegnąć ale powstrzymała mnie ręka szybko się obróciłam i spotkałam się z zielonymi tęczówkami.

-o przepraszam - szybko zabrał rękę z mojej ręki

-nic nie szkodzi - powiedziałam miło

-jestem Louis

-Mia - przedstawiłam się

-nie kojarzę cię. To ty jesteś tym nowym? - zapytałam

-A tak to ja hah. Mam do ciebie prośbę

-do mnie? No dobra - zgodziłam się

-czy mogła byś mnie po lekcjach oprowadzić po szkole? Oczywiście jak będziesz mieć czas i będziesz chciała. Możesz odmówić nie obrażę się - powiedział a na koniec się ładnie uśmiechną

Przysięgam już polubiłam ten uśmiech

- jasne. Z chęcią - powiedziałam z uśmiechem kiwając głowa, że się zgadzam

-dziękuje ci. Dobra to ja już muszę lecieć na matematykę. Do zobaczenia

-czekaj masz teraz matmę? - zapytałam

-tak a coś nie tak?

-tak się składa że też mam teraz matematykę

-czekaj masz teraz matmę z profesorem Davona? - zapytał mnie a ja przytaknęła

-to może panna Mia chciała by się wybrać na tą lekcje bo mamy już pożądane spóźnienie - powiedział i znów pokazał swoje śnieżnobiałe zęby

Mówiłam już to że polubiłam ten uśmiech? Tak? To zmieniam to KOCHAM JEGO UŚMIECH

-z chęcią się zgodzę pójść z panem Louis'em na tą lekcje - odpowiedziałam a na koniec się zaśmiałam

No i razem poszliśmy na tą lekcje

„Mój zazdrośnik"Where stories live. Discover now